Album „Nasza Miłość” to pierwszy, wspólny projekt ojca i córki, saksofonisty i wokalistki jazzowej. Ukazuje się on w roku 70. urodzin Henryka Miśkiewicza.
Dorota i Henryk tworzą zgrany zespół na scenie i w życiu. Tata jest ciepły, opiekuńczy i rodzinny – wyznaje Dorota. Kiedy byliśmy dziećmi, a on wyjeżdżał na zagraniczne koncerty, do każdego z nas (mamy, brata i mnie) pisał osobne listy. W jednej kopercie przychodziły aż trzy – czuliśmy się przez to wyróżnieni. Dla Doroty był wtedy przede wszystkim tatą, ale w jazzowym środowisku uchodził (i nadal uchodzi!) za wybitnego saksofonistę. Słychać go było niemalże na każdej polskiej płycie, grał w legendarnym zespole Jazz Carriers oraz w Studio Jazzowym Jana Ptaszyna Wróblewskiego. Koncertował na całym świecie m.in. z Ewą Bem, Andrzejem Jagodzińskim, Jarosławem Śmietaną, Wojciechem Karolakiem czy Adzikiem Sendeckim. Nagrał wiele płyt także jako lider – zaczynając od bestsellerowej „More love”, przez „Lyrics”, za którą otrzymał Fryderyka, a na wielkoobsadowej „Altissimonice” kończąc.

Dorota Miśkiewicz i Henryk Miśkiewicz „Nasza Miłość” | album muzyczny, Wydawnictwo Agora
Henryk liczył, że córka zostanie skrzypaczką w orkiestrze, ale kariera Doroty potoczyła się inaczej. W tym roku, głosami krytyków i dziennikarzy magazynu „Jazz Forum”, po raz kolejny została uznana najlepszą polską wokalistką. Nie tylko śpiewa, komponuje, pisze teksty, ale także kreuje projekty artystyczne. W 2016 roku zaprezentowała bezprecedensowy projekt PIANO.PL, podczas którego po raz pierwszy w historii polskiej muzyki na jednej scenie, w kameralnych duetach z towarzyszeniem Atom String Quartet zebrało się kilkunastu wybitnych polskich pianistów trzech generacji, m.in. Włodzimierz Nahorny, Leszek Możdżer, Marcin Wasilewski, czy Piotr Orzechowski „Pianohooligan”.
„Nasza Miłość” to kolejny muzyczny pomysł Doroty, która nie ukrywa, że płyta jest jej osobistym prezentem z okazji urodzin Henryka. Ze wspomnianym projektem PIANO.PL łączy ją chociażby obecność Pianohooligana, który stał się jedną z ważniejszych postaci współtworzących album – charakterystyczne, nieoczywiste brzmienie fortepianu pod jego palcami było dużą inspiracją dla liderów projektu. Poważnym filarem płyty jest także brat Doroty, Michał Miśkiewicz, znany perkusista, nagrywający dla niemieckiej wytwórni ECM – podkreślmy, że jest on także kompozytorem dwóch piosenek. Na basie wtóruje mu jego wieloletni sekcyjny partner, Sławomir Kurkiewicz.
Większość utworów, które znalazły się na płycie skomponował Henryk Miśkiewicz – są wśród nich napisane przez niego wiele lat temu melodie instrumentalne, do których dopiero teraz stworzone zostały teksty. Należy do nich chociażby skomponowana przez Henryka w wieku 16 lat ballada „Słowa w głowie” z tekstem Andrzeja Poniedzielskiego. Ciekawym powrotem do przeszłości jest też piosenka „Nasze senne sprawy” ze słowami Wojciecha Młynarskiego, którą przed laty śpiewała Ewa Bem. Warto też zwrócić uwagę na singlową piosenkę „Czy nasza miłość”, będącą kompozytorskim debiutem rodzeństwa Miśkiewiczów do tekstu Bogdana Loebla oraz premierowy utwór Henryka „Co minęło, niech wróci” skomponowany do tekstu krakowskiej poetki Ewy Lipskiej. Żeby stało się zadość dotychczasowej, albumowej tradycji Doroty – na płycie „Nasza Miłość” pojawiła się także piosenka z tekstem Grzegorza Turnaua.

Dorota Miśkiewicz i Henryk Miśkiewicz „Nasza Miłość” | album muzyczny, Wydawnictwo Agora
Kiedy obok mnie jest Tata – towarzyszy mi poczucie bezpieczeństwa. W domu i na scenie. Dlatego lubię z nim grać! Zawsze lubiłam. Oczywiście jest to stan wynikający nie tylko z relacji córka- ojciec, ale przede wszystkim z nieprzeciętnego talentu Taty. Dla mnie, jako dorastającej dziewczynki było jasne, że muzyk słyszy absolutnie wszystko i potrafi zagrać na niemal każdym instrumencie. Dziś wiem, że to rzadki talent i że miałam wyjątkowe szczęście, przychodząc na świat w takiej rodzinie. Tata lubi grać ze mną i bratem – często zapraszał nas do swoich projektów. Tym razem to ja wyszłam z inicjatywą, żeby nagrać wspólną płytę. Pamiętałam z dzieciństwa tyle pięknych melodii napisanych przez Tatę, które – jak czułam – doskonale nadają się na piosenki. Ale liczyłam też na jego nowe kompozycje! 70. urodziny Taty, które przypadają w tym roku wydały się najlepszą motywacją, aby – na przekór wszystkim przeciwnościom, które niesie epidemia – nagrać kilka pięknych dźwięków w doborowym towarzystwie. Choć płyta w zamierzeniu miała być moim urodzinowym prezentem dla Taty – stała się również prezentem dla mnie… – wyznaje Dorota Miśkiewicz.
Kiedy wiele lat temu wspólnie słuchaliśmy z Dorotą i Michałem muzyki – zauważyłem, że reagujemy na pewne dźwięki czy harmonie w podobny sposób. Przez wiele lat wszyscy przesiąkaliśmy tym samym paliwem, jakim jest jazz, rozwijając swoje indywidualne wizje muzyczne. W dojrzałym już muzycznie wieku, kiedy każdy z nas podąża własną ścieżką, postanowiliśmy wspólnie zrealizować to, co przez wiele lat się w nas odkładało. Okazało się, że nie dość, że lubimy się tak, jak kiedyś – nadal w podobny sposób odczuwamy muzykę. Świetnie się nią bawimy i często bez jakichkolwiek ustaleń wpadamy na podobne pomysły. „Nasza Miłość” jest pomysłem Doroty, ale radość z powstawania tej płyty była wspólna. Byłoby dobrze, gdyby to szczęście było nie tylko naszym, ale żeby choć w najmniejszym stopniu przeniosło się ono na innych – mówi Henryk Miśkiewicz.
Na płycie „Nasza Miłość” Artur Orzechowski zwany Pianohooliganem (fortepian), Henryk Miśkiewicz (saksofony), Sławomir Kurkiewicz (kontrabas), Michał Miśkiewicz (perkusja) i Dorota Miśkiewicz (śpiew) tworzą czystą wolność przejrzystych, selektywnych dźwięków. Barwy, frazy, odczucia, emocje łączą jakąś niewidzialną liną harmonii, szlachetnych współbrzmień, po której słuchacz chodzi jak nad przepaścią bez asekuracji. Jak wpadnie to już na dobre, nie będzie chciał się wydostać z tej przestrzeni dźwięków, bo to miejsce intensywnie zdynamizowane i nostalgicznie uspokojone jednocześnie. Poetyckie słowa Andrzeja Poniedzielskiego, Wojciecha Młynarskiego, Grzegorza Tunaua, Ewy Lipskiej i Bogdana Loebla oraz jazzowe improwizacje niesie w niepowtarzalnym kolorze głosu Dorota Miśkiewicz.
Płyta rozpala tęsknotę za słuchaniem muzyki na żywo w najlepszych salach koncertowych. Przyjemność ze słuchania albumu „Nasza Miłość” mogą odczuć nie tylko zadeklarowani fani jazzu.
oprac. do
TRACKLISTA
- Nasze senne sprawy (sł. Wojciech Młynarski, muz. Henryk Miśkiewicz)
- Czy nasza miłość (sł. Bogdan Loebl, muz. Michał Miśkiewicz, Dorota Miśkiewicz)
- Co minęło, niech wróci (sł. Ewa Lipska, muz. Henryk Miśkiewicz)
- Strefa ciszy (sł. Grzegorz Turnau, muz. Henryk Miśkiewicz, Michał Miśkiewicz)
- Słowa w głowie (sł. Andrzej Poniedzielski, muz. Henryk Miśkiewicz, Michał Miśkiewicz)
- Smak słodkich daktyli (sł. Ewa Lipska, muz. Henryk Miśkiewicz)
- Hurriedly (muz. Henryk Miśkiewicz)
- Światłość (sł. Bogdan Loebl, muz. Henryk Miśkiewicz)
Dorota Miśkiewicz – śpiew
Henryk Miśkiewicz – saksofon altowy, sopranowy, sopranino
Piotr Orzechowski „Pianohooligan” – fortepian
Sławomir Kurkiewicz – kontrabas
Michał Miśkiewicz – perkusja
Płyta Sonii Bohosiewicz z utworami śpiewanymi niegdyś przez Marilyn Monroe to zaskakująco dobrze brzmiący krążek. Niepozorna okładka nie oddaje całej masy głębi sekretów aktorki śpiewającej.

„10 sekretów MM” | album muzyczny Sonii Bohosiewicz, Wydawnictwo Agora
Znakomicie śpiewającej (na płycie tylko dziesięć standardów jazzowych) Sonii Bohosiewicz towarzyszą doskonali muzycy. Piotr Mania gra na fortepianie, Sebastian Frankiewicz na perkusji, Michał Barański i Andrzej Święs na kontrabasach, Miłosz Gawryłkiewicz i Jakub Waszczeniuk na trąbkach, za sekcję dętą odpowiadają Mariusz „Fazi” Mielczarek – saksofon i klarnet, Paweł Gusnar – saksofon i flet, Tomasz Grzegorski – saksofon, Andrzej Rękas – puzon, Dariusz Sprawka – puzon. Na gitarze gra Artur Lesicki, Wojciech Karolak na organach Hammonda (w utworze „Satin Doll” i „Feeling Good”), Marek Napiórkowski ma solo gitarowe w utworze „Bye Bye Baby”. Orkiestra Tomasza Szymusia dopełnia gustownego brzmienia całości.
Aktorka jazzuje i swinguje z klasą, w klimacie lat rozkwitu muzyki improwizowanej, frazy wolności wydobywa z siebie z rozkoszną gładkością i płynnością. Przyjemne frazowanie i unikalna barwa głosu Sonii Bohosiewicz dobrze współbrzmią z frazami instrumentalistów, którzy wiedzą jak wykreować klimat lat ery swingu i jazzu. Aranżacyjnie na płycie „10 sekretów MM” dzieje się dużo, przez co odsłuch jest interesujący i szlachetny.
Na okładce płyty czytamy:
Kiedy rozpoczęłam swoją filmową przygodę na planie filmu „Ekscentrycy, czyli po słonecznej stronie ulicy” w reż. Janusza Majewskiego spotkałam się z jazzem oraz z panem Wojciechem Karolakiem. Od tego czasu nie myślałam o niczym innym tylko jak śpiewać jazz i jak znowu spotkać pana Wojtka.
Marzenie o śpiewaniu jazzu połączyło się w czasie z fascynacją Marilyn Monroe, aktorką, kobietą, ikoną. Miałam wrażenie, że blask tej hollywoodzkiej gwiazdy rozbłyska z każdym rokiem coraz mocniej. Zaczęłam zgłębiać jej życiorys, czytałam biografie, oglądałam filmy i dokumenty. Zaczął mi się z nich wyłaniać jej nowy obraz, zupełnie inny niż ten, który miałam dotychczas. Spod perfekcyjnie umalowanych czerwonych ust, falującej od podmuchu metra sukienki, kokieteryjnie przytrzymywanej na udach, spod seksownie zmrużonych powiek ukazał mi się obraz kobiety niezwykle silnej, niezależnej, a jednocześnie skrzywdzonej i samotnej.
I tak powstał mój własny koncert, który zatytułowałam „10 sekretów Marilyn Monroe”. Zagrałam już w całej Polsce co najmniej 100 razy. 10 sekretów to oczywiście 10 utworów, które albo wykonywane były przez aktorkę, albo kobietę pochodzą z tamtych czasów. Album był konsekwencją koncertów i znowu mogłam – na moje szczęście – spotkać się z panem Wojciechem, który gościnnie wystąpił na płycie

„10 sekretów MM” | album muzyczny Sonii Bohosiewicz, Wydawnictwo Agora
Ciekawe, czy słynne utwory zaśpiewane po polsku byłaby równie zajmujące brzmieniowo i interpretacyjnie? „10 sekretów MM” – album muzyczny Sonii Bohosiewicz urzeka smakiem, głębią, aktorskim zaangażowaniem i talentem poskramiania emocji w miejscach, gdzie ich wybuch byłby niepotrzebny.
Lista utworów:
1.Satin Doll
2. On The Sunny Side
3. By By Baby
4. I Wanna Be Loved
5. I’m Beginning
6. I’ve Got You
7. My Heart Belongs To Daddy
8. I’m Feeling Good
9. I’m Trought
10. One Silver Dollar
oprac. do
Tuż przed świętami wpadła mi w ręce książka o sprzątaniu. Ochoczo wzięłam się za nią naiwnie sądząc, że kurz między deskami w podłodze przestanie mnie obchodzić. Okazało się, że wystarczyło umieścić go w kategorii spraw ważnych, ale nie pilnych i już życie stało się prostsze. Leży sobie tam, gdzie leżał, w odległej perspektywie mam jego wyrzucenie z domu, ale wrodzona gościnność nie pozwala mi, na razie, na takie faux-pas. Czytam zatem z nim i w nim „Jak czerpać radość z pracy” Marii Kondo i Scotta Sonensheina. Do czego zachęcam i Państwa.

„Jak czerpać radość z pracy” Marii Kondo i Scotta Sonensheina, Wydawnictwo Muza
Marii Kondo rewolucjonizowała myślenie o sprzątaniu. Jej pierwsza książka „Magia sprzątania” sprzedała się w ponad 12 milionach egzemplarzach na całym świecie. Dzięki autorskiej metodzie KonMari tysiące ludzi zaprowadziło porządek i radość w swoich mieszkaniach oraz życiu. Japońska guru porządkowania teraz postanawia uprzątnąć bałagan nie tylko w naszych domach, ale również w pracy i naszym podejściu do niej. „Jak czerpać radość z pracy” jest w księgarniach od 10 marca.
Metoda KonMari ma dwie wyróżniające ją cechy: jest prosta, ale skuteczna, i wykorzystuje unikatowe kryterium selekcji – wybieranie tego, co daje nam radość. Dlatego do pracy nad książką autorka „Magii sprzątania” zaprosiła Scotta Sonensheina – psychologa organizacji oraz wykładowcę biznesu na Rice University. Sonenshein w oparciu o najnowsze badania pokazuje, jak możemy osiągnąć sukces i odnaleźć satysfakcję w pracy, lepiej wykorzystując to, co już mamy – zarówno jeśli chodzi o umiejętności i wiedzę, jak również przedmioty materialne.

„Jak czerpać radość z pracy” Marii Kondo i Scotta Sonensheina, Wydawnictwo Muza
Autorka zachęca czytelnika do zastanowienia się nad tym, czy potrafi wypracować korzystny dla siebie kompromis, czy stwierdza, że ma trudności w podejmowaniu decyzji, czy dba o to, aby codziennie zrobić coś, co sprawia mu radość, czy potrafi podzielić swoje zadania na mniej ważne i te naprawdę istotne, czy wciąż ma mnóstwo zaległej elektronicznej korespondencji, niezależnie od tego, jak często sprawdza pocztę, czy jego biurko jest zawsze zasypane stosami dokumentów, czy jego telefon pełen jest niepotrzebnych aplikacji, których i tak nie używa?
Rozwiązaniem tych problemów ukrytych w pytaniach są porządki. Nie tylko na biurku, ale we wszystkich zawodowych aspektach.
Oj przeczuwam, że po lekturze poradnika, mój zadomowiony kurz będzie musiał mnie opuścić.
Autorka pisze, o najnowszych badaniach, które dowodzą, że nieuporządkowane otoczenie to obciążenie dla mózgu. Proponuje, żeby sfotografować przedmiot, a potem go wyrzucić. Zachęca, żeby przed rozpoczęciem pracy uporządkować biurko, wytrzeć klawiaturę, kable, nogi od stołu, przetrzeć blat zwilżoną szmatką o ulubionym zapachu… i wywołać w sobie poczucie wdzięczności, że to wszystko co mam jest sprawne itp. Można nie myśleć o tym, jak o sprzątaniu, ale jak o aranżacji wnętrz. Pisze także o skutecznym porządkowaniu sfery cyfrowej i o tym, żeby nie mylić spraw pilnych z ważnymi.
Podkreśla, żeby nie rezygnować z zajęć, które się kocha, aby zapracować na nagrodę, której się nie ceni.
Poradnik „Jak czerpać radość z pracy” Marii Kondo i Scotta Sonensheina inspiruje i skutecznie rozświetla przykurzoną codzienność.
oprac.d.o.
Tekst powstał dzięki uprzejmości Wydawnictwa Muza.
Czternastego kwietnia swoją premierę będzie miała książka biotechnolożki i dietetyczki klinicznej. Autorki znakomicie dopasowały się soczystą zielenią okładki poradnika o tym, jak żyć bez toksyn, w słoneczną żółć wybuchających w parku pąków forsycji.

„Żyj bez toksyn” dr n.med Aleksandra Rutkowska i dr n. o zdr. Aleksandra Olsson, Wydawnictwo Znak
Jak żyć zdrowiej, bardziej eko bez wyrzeczeń i zbędnych wydatków? Dr nauk medycznych, biotechnolog Aleksandra Rutkowska i dr nauk o zdrowiu, dietetyk kliniczny Aleksandra Olsson przeprowadziły liczne badania naukowe, w których udowodniły, że domowa chemia i sztuczne substancje wokół nas mają realny wpływ na organizm. W poradniku „Żyj bez toksyn” zebrały setki wskazówek, jak ograniczyć ilość szkodliwych substancji, z którymi mamy styczność w życiu codziennym.
W jednym z rozdziałów czytamy:
Myj warzywa i owoce pod bieżącą wodą przez minimum 30 sekund. Pocieraj delikatnie skórkę̨ palcami lub w przypadku tych z grubszą skórką szczoteczką do czyszczenia. Badania wykazują̨, że takie pocieranie lepiej usuwa pestycydy niż̇ specjalne roztwory do mycia warzyw i owoców.

„Żyj bez toksyn” dr n.med Aleksandra Rutkowska i dr n. o zdr. Aleksandra Olsson, Wydawnictwo Znak
Ciekawa publikacja zawiera proste wskazówki, m.in o tym, jak skutecznie dbać o swoją przestrzeń bez używania trujących substancji chemicznych, jak przechowywać i przetwarzać żywność w sposób najbardziej przyjazny dla zdrowia i środowiska, jak dobierać kosmetyki tak, by chroniły, a nie uszkadzały skórę oraz jak organizować życie codzienne, aby było zdrowsze, prostsze i bardziej naturalne.
Autorki piszą: możesz zatroszczyć się o siebie, zaczynając już dziś, dzięki banalnie prostym zmianom, które wprowadzisz od ręki. Nie tylko zadbasz o zdrowie i o czystą planetę dla przyszłych pokoleń, ale i zaoszczędzisz pieniądze w codziennym budżecie.
Cenne wskazówki spisane w konkretne porady czytelnie posegregowane w zakresy tematyczne – dom, kuchnia, żywienie, kosmetyki, pranie, sprzątanie, dzieci, praca i zakupy – można czytać w dowolnej kolejności. Co ważne – pomysły i inspiracje nie mają nic wspólnego z ekobajdurzeniem, ich skuteczność jest potwierdzona naukowo.
Okazuje się, że życie bez toksyn nie musi być bardzo uciążliwe i piekielnie trudne do osiągnięcia.
oprac .d.o.
Tekst powstał dzięki uprzejmości Wydawnictwa Znak.
Szpiegowski hit miał swoją premierę 24 marca. Nakładem oficyny Czarna Owca ukazała się trzecia, finałowa część bestsellerowej trylogii. Bohaterowie serii „Nielegalni” oraz „Zamętu” i „Odwetu” połączyli siły.
Autorem „Naboru” jest polski pisarz, były oficer wywiadu. Vincent V. Severski studiował prawo na Uniwersytecie Warszawskim, gdzie poznał między innymi Lecha Falandysza, Janusza Kochanowskiego i Ryszarda Kalisza. W 1982 roku ukończył Ośrodek Kształcenia Kadr Wywiadowczych jako jeden z prymusów. Był oficerem wywiadu PRL i RP. W polskim wywiadzie przepracował 26 lat, z czego 13 lat spędził za granicą. Realizował zadania na Wschodzie, Azji, Bliskim Wschodzie, Afryce i Europie. Odbył około 140 misji w blisko 50 krajach. Zna biegle trzy języki. Ze służby odszedł na własną prośbę w 2007 roku, będąc w stopniu pułkownika.

„Nabór” Vincenta V. Severskiego, Wydawnictwo Czarna Owca
Wielokrotnie odznaczany i wyróżniany przez najwyższe władze RP, uhonorowany Legią Zasługi przez prezydenta Baracka Obamę.
Jest autorem dwóch serii szpiegowskich. Po tym, gdy pierwsza z nich – tetralogia Nielegalni – stała się bestsellerem, CANAL+ wyprodukował serial na podstawie pierwszej i drugiej części. W 2019 roku ukazała się biografia polskiej agentki brytyjskiej tajnej służby – Christine. Powieść o Krystynie Skarbek.
„Nabór”, w opinii czytelników, którzy zdążyli już przeczytać blisko 850 stron utkanych wielością zdarzeń i bohaterów, to najlepsza książka Severskiego. Jej autor w tle kreśli obraz groźby wojny z Iranem i zamachów bombowych. Możemy spodziewać się także powrotu jednego z ulubionych bohaterów obu serii – Jagana.
Rośnie napięcie między Iranem i USA, świat stoi na progu wielkiej wojny. W Polsce do władzy wrócił autorytarny premier Bolecki, Sekcja została rozwiązana, a prokuratura szuka haków na Romana Leskiego.
Tymczasem Dima uzyskuje z Rosji informację, która elektryzuje Konrada Wolskiego i Sarę Korską. Dawny Wydział Q i rozwiązana Sekcja łączą siły, by rozwiązać ten problem. Wraca Jagan i Misza Popowski.
Zwolennikom książek szpiegowskich „Nabór” powinien przypaść do gustu, a w czytaniu – podczas przedświątecznego zabiegania – na pewno pomoże forma audiobooka w interpretacji Krzysztofa Gosztyły.
oprac. d.o.
Tekst powstał dzięki uprzejmość Wydawnictwa Czarna Owca.
Najnowszą powieść Marka Raganowicza czyta się z rosnącą chęcią porzucenia życia w zamknięciu. Wydana nakładem Znaku właśnie wchodzi na półki księgarni asekurowana wciągającymi wydarzeniami opisanymi przez jednego z najsłynniejszych wspinaczy.

„Znikając. Opowieść drogi” Marek Raganowicz, Wydawnictwo Znak
Książka zdobywcy Polskiego Złotego Czekana i laureata Grand Prix w konkursie Książka Górska Roku to nietuzinkowa publikacja. Oprócz linearnych opowieści jej narrator zaprasza nas w świat fragmentów wspomnień, listów, pełnoprawnego dramatu z podziałem na akty i sceny. Obraz wyrażony słowami dopełnia zdjęciami z grani, zdobywanych ścian, z życia na krawędzi…
Jak przystało na dobrego kompana i gawędziarza tworzy fascynujący kolaż drogi, wolności, samotności i przeznaczenia. Czytelnik z przyjemnością znika w jego narracyjnej przestrzeni.
oprac. d.o.
Tekst powstał dzięki uprzejmości Wydawnictwa Znak.
Jak kapitalizm, to kapitalizm:
Jesteśmy wielcy, byliśmy mali,
Zabrzmiał mi w uszach fragment piosenki Andrzeja Sikorowskiego, gdy przeczytałam tytuł książki filozofa, słoweńskiego socjologa, którą na rynek wydawniczy wypuściła Czarna Owca. Jednak już po kilku stronach lektury okazało się, że rozległa wiedza jej autora, anegdoty pasujące jak ulał do wyjaśnień trudnych socjologiczno- politycznych wątków, mają niewielki związek z lapidarną formą piosenki.

„Kłopoty w raju. Od końca historii do końca kapitalizmu” Slavoj Žižek, Wydawnictwo Czarna Owca
Lektura blisko 400 stron pokrytych gęstą czcionką z obszerną częścią poświęconą przypisom przyniosła całą masę zaskakujących tematów i śmiałym żartów.
Na przykład autor „Kłopotów w raju” odwołując się do „Być albo nie być” Ernsta Lubitscha przytacza taką oto anegdotę. Erhard, oficer nazistowski zapytany o niemieckie obozy koncentracyjne w okupowanej Polsce, odpowiada: „My koncentrujemy. Polacy obozują”.
O wyborze bez faktycznej swobody wyboru czytamy w kontekście „Ninoczki” Lubitscha. Slavoj Žižek przytacza cudnie dialektyczny żart. Bohater odwiedza kawiarnię i zamawia kawę bez śmietanki, na co kelner odpowiada: „Przepraszam, ale zabrakło śmietanki. Czy mogę przynieść kawę bez mleka?” Tutaj brak funkcjonuje jako cecha pozytywna. Podobne mechanizmy dostrzega i opisuje filozof i krytyk kultury w świecie polityki i gospodarki.

„Kłopoty w raju. Od końca historii do końca kapitalizmu” Slavoj Žižek, Wydawnictwo Czarna Owca
Zwraca uwagę na etykietowanie żywności „bez dodatku cukru”, „bez konserwantów” i podkreśla, że każde „bez” musi zaakceptować obecność „z” (Cola bez kalorii, ale ze sztucznymi słodzikami itp.)
Jednak, Slavoj Žižek, głównie wyjaśnia, w jaki sposób możemy znaleźć wyjście z kryzysu kapitalizmu. Stawia diagnozę stanu globalnego ideologicznych ograniczeń, z jakimi mamy do czynienia w codziennym życiu. Z właściwą sobie swobodą, nonszalancją i zaskakującą wnikliwością Žižek porusza się między pismami Marksa, słowami Gangnam Style i Margaret Thatcher czy Nolanowskim „Mrocznym Rycerzem”. Wszystko po to, by opisać świat, w którym przyszło nam żyć. Nie jest to opis łatwy i przyjemny.
oprac. d.o.
Gatunek: filozofia, nauki polityczne
Wydawnictwo: Czarna Owca
Premiera spektaklu dyplomowego IV roku Wydziału Lalkarskiego pt. „Dom rzeczy pospolitych” w reżyserii Agaty Biziuk miała miejsce 19 marca. Tuż po g. 19 w Sali Czarnej Teatru AST we Wrocławiu, przy ulicy Braniborskiej 59, zabrzmiały zniekształcone dźwięki i zdeformowane słowa kolędy „Bóg się rodzi”.
Stół, przy którym musimy trwać, (bo nie ma innego) i wizerunek Chrystusa na krzyżu towarzyszy bohaterom w początkowych scenach. Twórcy „Domu rzeczy pospolitych” podejmują aktualne tematy polityczno- społeczno- kulturalne, wkładają je – waz z sałatką z majonezem – w usta matki, ojca, córki, ciotki i wuja dialogujących przy świątecznym stole. Realizatorzy realistycznie kreślą portret wykoślawionej tradycji, demaskują płycizny w obyczajowości i mielizny w paragrafach. Tematy praw kobiet, beznadziejnej przyszłości młodych, zamkniętych w skorupie przeszłości starych, niespełnionych ideałach, o lęku, strachu przed dorosłością i odpowiedzialnością, o złudnej wolności twórczej, trudnym macierzyństwie, podziałach, o tęsknocie za czymś bezpiecznym, ciepłym … okalają spójną opowieść o zgrzebnej polskości.
Wielogłosowy śpiew czarownic przy „Historii o czarownicach” Marii Pawlikowskiej Jasnorzewskiej, wykrzykiwany w akrobatycznych ewolucjach „Herostates” Jana Lechonia, interpretacja bajki o Czerwonym Kapturku dopełniają obraz współczesnego „Domu rzeczy pospolitych”.
Podobnie jak we wcześniejszym dyplomie lalkarzy „Wrocław. Escape room” i tym razem twórcy raczą oczy widzów oryginalnymi formami. Tkanina udrapowana w potwora matkę- ojczyznę, marionetkowa suka animowana przez kilka adeptek sztuki aktorskiej, wielogłosowy śpiew, ewolucje w materiale zwisającym z sufitu… Blisko 90 minut mija w atmosferze zaskoczeń rodzących się na naszych oczach oraz ożywianą ruchem i światłem formą.
Przechowajmy się, zostawmy się
Na czasy lepsze
Poczekajmy, aż się zmieni:
Świat i ludzie, i powietrze
– napisał Andrzej Poniedzielski, studenci IV roku Wydziału Lalkarskiego pod kierunkiem Agaty Biziuk zdają się mówić podobnie, ale swoim, niebanalnym językiem teatralnym.
„Dom rzeczy pospolitych” – spektakl dyplomowy studentów IV roku Wydziału Lalkarskiego, opowieść o polskości, frustracjach i absurdach współczesności adresowana jest do widzów od 16 roku życia. Warto wpaść do tego domu i rzucić okiem na rzeczy pospolite porozrzucane po kątach, refleksja gwarantowana.
oprac. Dorota i Julian Olearczyk
„Dom rzeczy pospolitych” | reż. Agata Biziuk
Reżyseria: Agata Biziuk
Tekst: Agata Biziuk
Scenografia i kostiumy: Marika Wojciechowska
Muzyka: Radosław Duda
Ruch sceniczny: Agata Biziuk, Ksawery Kaczmarek
Konsultacje wokalne: Marzenna Wojak
Reżyseria światła: Marika Wojciechowska
Konsultacje Animacyjne: Mateusz Barta
Asystenci reżysera: Ksawery Kaczmarek, Maciej Łabaz
Występują: Dominika Hudziec, Marcin Godlewski, Milena Jóźwiak, Magdalena Kocoń, Maciej Łabaz oraz student reżyserii.