Tę książkę powinien przeczytać każdy, komu zależy na tym, jak nie zmarnować życia drugiemu człowiekowi. Nauczyciel i rodzic mógłby czytać ją regularnie i utrwalać wiadomości podane w niej z popularyzatorskim zacięciem, pozbawionym napuszonej naukową terminologią formie. Mikołaj Marcela pisze o wszystkim tym, co już pewnie wiemy lub słyszeliśmy wcześniej, ale robi to w takiej formie i z taką wprawą, że szkoda byłoby nie wyłowić jego publikacji wydanej przez Wydawnictwo Muza z sieci psychologicznych nowości.
Autor praktycznego poradnika Mikołaj Marcela jest pisarzem, wykładowcą akademickim, autorem tekstów piosenek. Na Uniwersytecie Śląskim wykłada na kierunkach sztuka pisania, filologia polska oraz projektowanie gier i przestrzeni wirtualnej. Napisał rozprawę doktorską poświęconą potworom w popkulturze (wampirom, zombie, widmom, obcym i cyborgom).
W „Jak nie spieprzyć życia swojemu dziecku…” prowadzi on czytelnika przez zagadnienia polskiej edukacji nawiązując w ciekawy sposób do nauczania pruskiego, finlandzkiego, singapurskiego itp. Proponuje zmiany i przestawienie się współczesnej szkoły z „trzech Z” (zapamiętaj, zdaj, zapomnij) na uczenie „cztery K” ( krytyczne myślenie, komunikacja, kooperacja i kreatywność).
Podkreśla, że w procesie edukacji najważniejsze jest dobro dziecka, a nie dorosłego, zaś rodzice mogą wejść w jedną z trzech ról: nadzorcy, helikoptera lub towarzysza. Najlepiej byłoby gdyby nauczyciel wszedł w rolę towarzysza, a nie nadzorcy. Zaś stale obecni w życiu dzieci ojcowie, angażowali się w ich edukację, bo są równie ważni jak matki.
Mikołaj Marcela twierdzi, że szkoła powinna wyjść poza mury, a nauczyciel powinien stać się mentorem, kimś, kto doradza, dostarcza niezbędnej wiedzy, kształci wyjątkowe umiejętności i wierzy w swojego podopiecznego.
W pewnym momencie pyta: dlaczego szkoła robi z uczniów nieszczęśliwe drzewka bonsai? cytując fragment z „Opowieści bizarnych” Olgi Tokarczuk. Czasem ważna jest zmiana nauczyciela, żeby nie przycinał tyko dawał możliwość naturalnego wzrostu – pisze autor. Cytuje on także list do uczniów napisany przez dyrektora przed egzaminami.
Przywiązywanie rangi do ocen to średni pomysł- konkluduje w jednym z rozdziałów. Ważne jest to, co robimy, a nie to, co mówimy- pisze dalej.
Przypomina także, że najważniejsze informacje przekazywane są za pomocą gestów i mimiki.
Osobny rozdział poświęca twórczości artystycznej. Twierdzi, że redukuje ona nieprzyjemne emocje, pozwala na skupienie na tych pozytywnych, zmniejsza poziom stresu i to niezależnie od talentu czy doświadczenia. Zaznacza, że obcowanie ze sztuką poprawia ogólne samopoczucie. Według neurobiologów nic tak silnie nie stymuluje rozwoje mózgu, jak aktywność związana z twórczą ekspresją – tańczenie, śpiewanie, rysowanie, malowanie, lepienie.
W książce znajdujemy wiele złotych myśli, sentencji, które w lapidarny sposób tłumaczą rozległe zagadnienia.
Mikołaj Marcel zwraca uwagę na układ ławek, krzeseł i stolików w klasach i podsumowuje, że od czasu do czasu dobrze byłoby sobie poleżeć.
Przypomina, że powinniśmy uczyć, jak dobrze się uczyć i o tym, że prawdziwa nauka zaczyna się od pytania, a nie od odpowiedzi. Dzieci nie idą do szkoły, żeby otrzymać odpowiedzi na pytania, których wcale nie miały zamiaru zadać.
Podkreśla wartość ruchu i spaceru. Odświeża wiadomości o debacie oksfordzkiej, zaleca szkołę od kuchni, pisze o leśnych przedszkolach, chorobie o nazwie „egzaminoza”, alternatywnych modelach edukacji. Pisze o równości bez podziału na „kobiece” i „męskie”, pedagogice pozytywnej na bazie psychologii pozytywnej, wyrażeniu „jeszcze nie” zamiast „niedostateczna”, motywacji, czy neuronach lustrzanych.
Współczesna edukacja to dużo informacji w krótkim czasie, które mogą przyprawić wasze dzieci o intelektualną biegunkę. Najważniejszy jest dziś dialog – podsumowuje rozważania cytując papieża Franciszka.
Nauczyciele, podobnie jak dzieci są często więźniami systemu i jego ograniczeń – dodaje rozważnie na koniec praktycznego poradnika.
Czytajcie, dzielcie się, może uda się wspólnie zrobić podkop pod murem kazamat.
tekst i foto: Dorota Olearczyk
Tekst powstał dzięki uprzejmości Wydawnictwa Muza.