Na występ składać się będą piosenki z różnych okresów, w mieszanych stylach muzycznych, w większości zmienionych aranżacjach.
„Przed premierą” to wieczory podczas których najzdolniejsi polscy wykonawcy młodego pokolenia, mogący niebawem stanowić czołówkę polskiej sceny muzycznej, prezentują swój talent na impartowej scenie. Gospodarzem spotkań jest wybitny znawca piosenki artystycznej – Bogusław Sobczuk.
Barbara Piotrowska to urodzona 11 grudnia 1995 roku wrocławianka – w dzieciństwie związana z zespołem wokalno-tanecznym „ZGRAJA” oraz Ośrodkiem Działań Społeczno-Kulturalnych „PIAST”. Ukończyła Szkołę Muzyczną I stopnia nr 2 we Wrocławiu w klasie gitary. Wokalnie szkoliła się u Katarzyny Mirowskiej, brała również udział w wielu warsztatach wokalnych, między innymi z Januszem Szromem, Mieczysławem Szcześniakiem, Kubą Badachem, Anną Stępniewską Gadt.
Jest studentką V roku wokalistyki jazzowej na Akademii Muzycznej im. Karola Szymanowskiego w Katowicach oraz równolegle Wydziału Filologii Polskiej Uniwersytetu Wrocławskiego na kierunku antropologia literatury i teatru. Można ją usłyszeć we wrocławskich klubach. W 2017 roku stworzyła swój autorski projekt poświęcony twórczości Elli Fitzgerald, obecnie pracuje nad autorskim materiałem, który składa się z jej własnych kompozycji i tekstów.
Ma na swoim koncie liczne osiągnięcia:
- Grand Prix 22. Ogólnopolski Festiwal Piosenki Artystycznej Rybnik 2018,
- Grand Prix XXIII Ogólnopolski Festiwalu Piosenki Angielskiej w Brzegu,
- laureatka 36. Nocnych Spotkań Literacko-Muzycznych we Wrocławiu,
- II miejsce 43. Międzynarodowe Spotkania Wokalistów Jazzowych w Zamościu,
- II miejsce Konkurs Dobrej Piosenki Częstochowa 2018,
- I nagroda na 45. Ogólnopolskich Spotkaniach Zamkowych „Śpiewajmy Poezję” w Olsztynie.
Początek – śmierć na schodach, jeden świadek, podejrzenie pada na niego, przesłuchanie i stwierdzenie – „na razie jest pan wolny” i to „na razie” prześladuje bohatera. Wydawałoby się, że to początek dobrego kryminału, ale tak nie jest, dalej Wiesław Myśliwski snuje bieg swojej opowieści w sposób charakterystyczny dla siebie. W „Uchu Igielnym” swobodnie przenikają się wątki z życia bohatera, wspomnienia lat dzieciństwa, czasy studenckie i profesorskie. To niezwykła, czuła i przenikliwa książka o upływającym czasie i o tym jak wpływa on na ludzkie doświadczenie.
Najnowsza książka autora „Traktatu o łuskaniu fasoli” jest medytacją nad ludzkim losem, pamięcią, historią, zagadkowością intymnych relacji, nad tajemnicą spotkania młodości i starości. W „Uchu Igielnym” odbija się jak w lustrze kawał polskiej historii ze wszystkim, co w niej dramatyczne, bolesne, przemilczane i niewypowiedziane – czytamy na okładce, a samo zestawienie słów – Ucho Igielne – to nie tylko literacka metafora, ale także miejsce w Sandomierzu, w którym pisarz dorastał.
W premierowej książce mistrza prozy polskiej historie postaci splatają się ze sobą. Każda z osób spotkanych przez głównego bohatera mówi swoim głosem. W języku i stylu opowiadania objawia się jej charakter, pochodzenie, wykształcenie, przekonania, potrzeby, idee i wyznawane wartości.
Narrator szczątki wspomnień przeplata złotymi myślami i filozoficznymi treściami.
„Ucho Igielne” wciąga czytelnika do tego stopnia, ze nie śpi po nocach, tylko czyta, a w dzień majaczy z niewyspania. Wiec uwaga, lepiej zacząć w piątek, żeby zdążyć wyspać się w niedzielę i w poniedziałek nie walczyć z czytelniczym kacem.
oprac. Dorota Olearczyk
Tekst powstał dzięki uprzejmości wydawnictwa Znak.
Książka „Trzy minuty medytacji” Christophera André wywodzi się z audycji radiowej o tym samym tytule, emitowanej na falach stacji France Culture. Autor audycji, a teraz także książki, proponuje czterdzieści ćwiczeń medytacyjnych. Zaprasza do nawiązania przyjaźni z samym sobą i ze światem.
Już od dwóch tysięcy lat ludzie medytują, zarówno na Wschodzie, jak i na Zachodzie. Korzyści z medytacji potwierdzają obecnie liczne badania naukowe. Świecka i przystępna praktyka uważności stosowana jest w gabinetach lekarskich, w szkole, w firmach i w domach. Zapewnia ona pogodę ducha, siłę i jasność umysłu, pomaga także stawiać opór chorobom naszej epoki: egoizmowi, materializmowi, cyfrowemu rozproszeniu – czytamy na okładce.
Po takiej rekomendacji trudno oprzeć się próbie zakosztowania technik relaksacji. Przecież każdy chciałby lepiej radzić sobie z problemami. A jeśli do tego śmiało zacznie stawiać czoło przeciwnościom losu, poprawi zdolność smakowania dobrych chwil, a ciało i umysł otworzy na szczęście, to żal byłoby nie spróbować.
Zaczynam czytać…i co się okazuje? Medytuję już od wielu lat, nieświadomie, bez przygotowania dyletancko i instynktownie. Przed zjedzeniem jabłka wącham je, oglądam, powoli nagryzam, przeżuwam, smakuję, wyciskam sok z kęsa…
Czytam dalej, bo ze świadomym oddychaniem nie radzę sobie najlepiej i rozpraszam się zbyt często.
Książce towarzyszy płyta, na której męski głos lektora czyta propozycje treningowej medytacji.
„Trzy minuty medytacji” to ciekawa propozycja dla wszystkich, którzy szukają usprawiedliwienia dla nic nierobienia i dla tych, którzy nie potrafią się zatrzymać w codziennej pogoni.
tekst: Dorota Olearczyk
Tekst powstał dzięki uprzejmości wydawnictwa Czarna Owca.
Christophe André
Urodził się w Montpellier w 1956 r. Jego ojciec był marynarzem, potem komiwojażerem, matka – nauczycielką. Lektura dzieł Freuda i zetknięcie się z Lucienem Milletem, propagującym psychiatrię humanistyczną, skłoniły go do podjęcia studiów medycznych, a następnie do specjalizacji psychiatrycznej. Przez 15 lat prowadził gabinet w Tuluzie, uprawiając zarazem rugby, a po ślubie przeniósł się w 1992 r. do Paryża, gdzie pracuje na oddziale psychoterapii behawioralno-poznawczej szpitala Sainte-Anne. Zajmuje się leczeniem zaburzeń emocjonalnych, szczególnie depresji. Jest autorem wielu publikacji, przyjmowanych we Francji i w innych krajach z zainteresowaniem, redaguje także blog: http://psychoactif.blogspot.com/, choć za swoje największe osiągnięcie uważa trzy córki (urodzone w latach 1993, 1995 i 1998).
Ceni sobie znajomość i spotkania z mnichem buddyjskim Matthieu Ricardem, z Dalaj Lamą, filozofem André Comte-Sponville’em i eseistą Tzvetanem Todorovem.
Nakładem Wydawnictwa Czarna Owca ukazały się: Niedoskonali, wolni, szczęśliwi: o sztuce dobrego życia (2012), Medytacja dzień po dniu: 25 lekcji uważnego życia (2013) oraz I nie zapomnij być szczęśliwy: ABC psychologii pozytywnej (2015).
„Wojny dorosłych – historie dzieci”, czytamy na grzbiecie książki i na pniu drzewa narysowanego przez Joannę Rusinek na okładce „Zaklęcia na «w»” napisanego przez Michała Rusinka. Potem wzrokiem obejmujemy chłopca ubranego w kraciastą marynarkę z kaszkietem na głowie. Jedzie na czerwonym rowerze. Spogląda na ptaka siedzącego na gałęzi. Przelatujemy okiem przez imię i nazwisko autora, w cieniu drzewa logo wydawnictwa Literatura, w tle zielone wzgórza i szare pagórki.

„Zaklęcie na «w»” Michał Rusinek i Joanna Rusinek
A w środku sielanka się kończy. Cień drzewa i zaniepokojony wyraz twarzy Władka zapowiada historię o pojawieniu się Czarnych Panów i o zniknięciu kolorów, o czarno- białym świecie, którym zaczynają rządzić prawa wojny. Michał Rusinek z niezwykłą wrażliwością opowiada o przewożeniu rozkazów, powstaniu Szarych Szeregów, o śmierci ojca bohatera książki, zachowaniu najbliższych, pseudonimach, tajnych kompletach, akcjach sabotażowych, czy uratowaniu siostry. Narrację prowadzi w pierwszej osobie. Kilkuletni Włodek próbuje zrozumieć świat, w którym przyszło mu m.in. rozwozić zaproszenia na ślub za każdym razem pod te same adresy.
„Zaklęcie na «w»” Michała Rusinka to takie „Kamienie na szaniec” Aleksandra Kamińskiego dla najmłodszych, opowiedziane poetycką metaforą z mistrzowskim wyczuciem i delikatnością. Czarni Panowie, Biali Panowie, czarno- biały świat, Bardzo Ważne Zadania- to terminy, które przybliżają wojenną, okrutną rzeczywistość nie pozostawiając młodego czytelnika bez mądrej, alegorycznej puenty.
To także historia Włodzimierza Dusiewicza, którego wojna zaskoczyła, gdy miał 8 lat. Dzięki wspomnieniom aktora, nauczyciela, dziennikarza, pilota, skoczka spadochronowego, który opowiedział o swojej okupacyjnej przeszłości, powstała pięknie ilustrowana książka „Zaklęcie na «w»” adresowana do dzieci w wieku 8+.
tekst: Dorota Olearczyk
Tekst powstał dzięki uprzejmości wydawnictwa Literatura.
Zachęcam, za wydawcą, krakowskim Znakiem, do spotkania z żywymi, inspirującymi i mimo upływu czasu wciąż aktualnymi myślami księdza Józefa Tischnera. Najnowsza książka, zamykająca serię „Mądrość człowieka gór” nosi tytuł „Alfabet duszy i ciała”.
Nowe wydanie, opracowane przez Wojciecha Bonowicza, zawiera nieznane teksty księdza i filozofa.
Ciało, dialog, miłość, nadzieja, solidarność, demokracja, życie i śmierć – to tylko niektóre z pojęć opisanych w „Alfabecie duszy i ciała” księdza Józefa Tischnera.
Uniwersalne myśli i mądrość człowieka gór pokazują, jak żyć autentycznie i twórczo. Ksiądz Tischner staje się naszym przewodnikiem. Wyrywa nas z letargu. Pokazuje, co jest źródłem wolności.
We wstępie czytelnik otrzymuje wyjaśnienie, czego może się spodziewać na kolejnych stronach lektury. – Są to wydobyte z Tischnera pigułki na różne dolegliwości naszego czasu. Czy okażą się skuteczne, to już inna rzecz – pisze autor wyboru – Wojciech Bonowicz.
Często dostajemy złote myśli, które mają pobudzić naszą refleksyjność, np. „Człowiek jest istotą dramatyczną. (…) aby poznać prawdę o człowieku, trzeba poznać dramat, przez który przeszedł”.
O dialogu czytamy:
„Rzetelny dialog wyrasta z pewnego założenia (…) ani ja, ani ty nie jesteśmy w stanie poznać prawdy o sobie (…)”
Warunek dialogu określany jest jako zdolność wczuwania się w punkt widzenia drugiego.
O wychowaniu Tischner pisze:
Byłem wychowywany do wypełniania obowiązków. (…)nie dlatego miałam słuchać ojca, że był ojcem, ale dlatego, że jak nie przypilnujesz krów to wejdą w szkodę. Było to więc partnerstwo w obowiązkach.
O kapłaństwie czytamy, że ma ono przede wszystkim polegać na słuchaniu wyznania win, a nie na tym, żeby obrzucać winą. A o miłości, że jest aktem wyboru, decyzji, uznania za „swoje”.
Warto przypominać sobie od czasu do czasu „Alfabet duszy i ciała” księdza Józefa Tischnera, bo bez niego grozi nam wtórny analfabetyzm moralny.
oprac. Dorota Olearczyk
Tekst powstał dzięki uprzejmości wydawnictwa Znak.
W 2019 roku do grona ponad 7000 gitarzystów dołączą muzycy z zespołu Slade, który później da pełny koncertowy show dla fanów gitarowego grania.
Królowie glam rocka w latach 70. sprzedali najwięcej singli spośród wszystkich brytyjskich grup, w tym ponad milion egzemplarzy swojego największego przeboju „Merry Xmas Everybody”.
Slade
Prawdziwi królowie glam rocka, nie schodzą ze sceny od ponad pół wieku i mimo kilku zmian w składzie nigdy nie zawiesili działalności. Zaczynali grać jako The 'N Betweens inspirując się bluesem, rhytm’n’bluesem i brzmieniami Tamla Motown, następnie nagrywali pod szyldem Ambrose Slade, a wreszcie, już bardziej rockowo, jako Slade. Jednak dopiero singlem “Get Down and Get with It” wdarli się na pierwsze miejsce brytyjskiej listy przebojów, by na ponad dekadę zdominować tamtejszą scenę muzyczną. Długie włosy, ekstrawaganckie ubrania i buty na koturnach to wyznaczniki stylu Slade. Razem z Davidem Bowiem, formacjami T.Rex i Queen oraz Gary’m Glitterem zespół stanął na czele glamrockowej rewolucji lat 70-tych. Ich single siedemnaście razy trafiały do ścisłej dwudziestki brytyjskich rankingów sprzedaży, a sześć z nich wspięło się na pierwsze miejsce. Takie hity jak „Take Me Bak 'Ome”, „Run Runaway”, „Mama Weer All Crazy Now”, „Gudbye T’ Jane” sprzedawały się w setkach tysięcy egzemplarzy, a „Merry Xmas Everybody” z 1973 roku rozszedł się w ponad milionowym nakładzie. Zespół nieustannie koncertował na całym świecie i wydawał dobrze przyjmowane albumy. W świetnej formie przetrwał aż do dziś, mimo zmieniających się mód na gatunki muzyczne i kilku poważnych kryzysów. Brytyjczycy nadal regularnie koncertują, a ich wrocławski występ będzie kolejnym dowodem na to, że rockowe gitarowe granie nigdy się nie zestarzeje.
Lordi

Lordi
Ten hardrockowy zespół z Finlandii ma ciekawą historię usłaną barwnymi zbiegami okoliczności. Zawiązał się w 1996 r. podczas koncertu KISS. Członkowie formacji od początku założyli,
że występować będą publicznie tylko w specjalnie zaprojektowanych przez lidera strojach, inspirowanych filmami grozy. Do dziś nie pojawiają się publicznie bez oryginalnego przebrania. Lordi już od pierwszego singla pt. „Would You Love A Monsterman?” zyskał dużą popularność
w Finlandii, jednak zwrot w karierze zespołu przyniósł mu występ na 51. Konkursie Piosenki Eurowizji w 2006 r., który zakończył się niespodziewanym zwycięstwem. Utwór „Hard Rock Hallelujah” jako jedyny w historii konkursu otrzymał 292 punktów. Gitarzysta Lordi, którego zobaczymy w mieście stu mostów, na co dzień jest inżynierem IT. Na scenie zamienia się zaś w Amena, egipskiego faraona, który, zgodnie z legendą, po czterech tysiącach lat powstał z grobu, dołączając do Mr Lordiego. 1 maja na wrocławskim Rynku zobaczymy więc mumię z gitarą w spektakularnym show.
Koncert odbędzie się 1 maja na terenach Pergoli w kompleksie Hali Stulecia i rozpocznie największy wrocławski festiwal 3-Majówka 2019r.
Udział w Gitarowym Rekordzie Guinnessa jest bezpłatny. Obowiązuje rejestracja w dniu 1 maja.
Bilety jednodniowe na koncert, w którym wystąpi zespół SLADE oraz karnety na 3-Majówkę 2019 już w sprzedaży. Dla uczestników Thanks Jimi Festival obowiązuje specjalna zniżka na koncerty 3-Majówki.
Utwór Anthracite Fields to opowieść determinacji, o dzieciach pracujących w kopalniach, o walce o prawa pracowników, o dawnej kulturze górników i atmosferze przykopalnianych miasteczek. Wsłuchaj się we wspomnienia, pieśni, przemówienia. Oratorium napisane przez Julię Wolfe zabrzmi w NFM w wykonaniu bezkompromisowego zespołu Bang On a Can All-Stars oraz Chóru NFM.
Grupa Bang on a Can All-Stars
Powstali z inicjatywy Julii Wolfe, Michaela Gordona i Davida Langa. Ta trójka kompozytorów założyła formację Bang on a Can w 1987 roku w celu popularyzacji muzyki współczesnej. W 1992 powstał sekstet, który z powodzeniem koncertuje po dziś dzień. Muzycy są rozpoznawalni ze względu na specyficzne instrumentarium (fortepian, klarnet, wiolonczela, gitara, perkusja, kontrabas), niesamowicie energetyczne występy na żywo oraz unikalny styl. Artyści często poruszają się po obrzeżach muzyki klasycznej, jazzowej czy rockowej i nie stronią od eksperymentów. Współpracowali z najznamienitszymi przedstawicielami muzyki współczesnej, takimi jak m.in. Steve Reich, Philip Glass czy Terry Riley. W ciągu ponad 30 lat działalności dokonali niezliczonych nagrań, prawykonań, a ich osiągnięcia były wielokrotnie nagradzane.
Podczas koncertu usłyszymy trzy kompozycje autorstwa założycieli Bang on a Can, przy czym każda z nich ma zupełne inny charakter. For Madeline Gordona jest bardzo osobistym utworem. To muzyka instrumentalna inspirowana żydowską kulturą i religią. W 2009 roku kompozytor często bywał w synagogach, aby odmówić kadisz, czyli modlitwę żałobną. Utwór został poświęcony pamięci Madeline, która próbowała rozpalić miłość do muzyki w młodym Michaelu. Natomiast następny punkt programu, Little Match Girl Passion Langa, to prawdziwa muzyczna fuzja. Gordon czerpał inspiracje z Bachowskiej Pasji według św. Mateusza, a tekst nawiązuje do baśni Dziewczynka z zapałkami Hansa Christiana Andersena. Zastosowanie formy pasji (pierwotnie komponowanej jako muzyka religijna obrazującej mękę i śmierć Jezusa) przenosi historię biednej dziewczynki w zupełnie inny wymiar.
Koncert zakończy utwór Anthracite Fields Wolfe. Kompozytorka nawiązuje w swoim oratorium do rodzinnych stron, gdzie nieopodal jej miejsca zamieszkania znajdowała się kopalnia węgla. Na przełomie XX i XXI w. antracyt stał się bardzo ważnym surowcem energetycznym w USA. Jednak takie udogodnienia jak centralne ogrzewanie czy ogólnodostępny prąd są wynikiem ciężkiej i niebezpiecznej pracy górników. Celem Wolfe było oddanie hołdu robotnikom, którzy nierzadko tracili życie w kopalni, aby przemysł w Stanach Zjednoczonych mógł się rozwijać.
Program:
M. Gordon For Madeline
D. Lang Little Match Girl Passion
***
J. Wolfe Anthracite Fields