Teatr Divadlo Radost z Brna, czyli Radość z Brna, przyjechał na 44. PPA ze spektaklem „Hamlet on the Road”. Słynną tragedię zamienił w znakomitą komedię uliczną z elementami musicalu żałobnego. Prawdy uniwersalne podawał w zabawnej, zdystansowanej formie. Na scenie były: marionetki, grajkowie (całkiem nieźli instrumentaliści grający m.in. na gitarze, kontrabasie, saksofonach, flecie, trąbce, ukulele, instrumentach perkusyjnych) i równie dobrze śpiewający aktorzy oraz cała masa autoironii.
Historię duńskiego księcia odgrywali jako wędrowna trupa lalkarzy. Podczas przestawienia ulicznego zmagali się z własną fizjologią, emocjami, problemami np. jeden z aktorów utknął w latrynie i przedstawienie trzeba było przerwać.
Dwa lata temu spektakl został zaprezentowany na 26. Festiwalu Szekspirowskim w Gdańsku. Zdobył Nagrodę Publiczności oraz Nagrodę Polskiego Towarzystwa Szekspirowskiego za „brawurowo opowiedzianą historię przy użyciu szerokiego repertuaru teatralnych środków wyrazu i ukazanie siły opowieści, która zwycięża śmierć; za przekraczanie ram tragedii i komedii i ujawnianie płynności granicy między sztuką a życiem”.
Teatr z Brna opowiada historię księcia Hamleta, jego zamordowanego ojca i owdowiałej matki Gertrudy, nieszczęśliwej Ofelii, jej brata Laertesa i ich ojca Poloniusza. Słynne monologi śpiewane są z własnym akompaniamentem muzycznym. Grabarz z czarującym uśmiechem wykreśla – zapisane białą kredą na czarnej tablicy- imiona ofiar tragedii.
„Hamlet on the Road”, czyli Szekspir po czesku w wykonaniu teatru Radość z Brna to spektakl pełen urokliwego dystansu, ale i szacunku do szekspirowskie frazy.
Oprac. dj ole
Gala 44. PPA w pierwszy weekend festiwalu to zmiana, która wielu stałych bywalców Przeglądu mogła zaskoczyć. PPA zbudował swoją markę na dziwieniu się światem („Kiedy się dziwić przestanę/ Będzie po mnie”- jak napisał Jonasz Kofta) stawianiu pytań, reinterpretacji wartości i norm… Zawsze wzbudzał twórczy ferment, a w tym roku buzuje wyjątkowo malowniczo, ekologicznie i współcześnie.
Już przy wejściu do Capitolu można kupić kubki, breloki, przypinki, magnesy i szklane butelki. Są także koszulki i plakaty z charakterystycznym, wymyślonym przez Damiana Styrnę motywem oraz torby, które uszyte zostały z materiałów reklamowych z poprzednich festiwali. Jedyne takie i w duchu zero waste! – zapewniają organizatorzy.
Z takim zaopatrzeniem łatwiej znosi się trudy czekania na kolejny przegląd lub na kolejne wydarzenie, bo przed nami jeszcze wiele koncertów i spektakli. Popijanie ulubionego napoju w kubku z tukanem lub w szklanej butelce może przysłużyć się do reanimacji najpiękniejszych wspomnień.
W tym roku – zgodnie z tekstem nieoficjalnego hymnu Przeglądu Piosenki Aktorskiej – twórcy PPA pamiętają nie tylko o ogrodach, ale i wszelkich aspektach związanych z szacunkiem dla planety. W festiwalowe niedziele – 17 i 24 marca, na Podwórku Capitolu będzie można spotkać się z Ekostrażą, organizacją, która od wielu lat skutecznie pomaga zwierzętom.
Eko PPA w sobotę, 16 marca, zaprosił widzów na galę. „Człowiek z papieru. Antyopera na kredyt” to spektakl w reżyserii Jakuba Skrzywanka zrealizowany w koprodukcji z Teatrem Powszechnym w Warszawie. Bohaterami historii są ludzie przytłoczeni problemami mieszkaniowymi, kredytem, czy brakiem perspektyw na kupienie małej kawalerki. Ich problemy urastają do rangi dramatów rodzinnych, społecznych, politycznych. Temat ważny i aktualny podawany jest w formie fragmentów reportażu rozgrywanego na scenie, rozmowy, musicalu, opery… Wielość konwencji i chwilowość pozostawania w niej bohaterów dramatycznych historii rozczłonkowuje spektakl na krótkie groteskowe, komiczne, tragiczne, realistyczne i brutalne epizody. Jest taniec, śpiew, bezpośrednie zwroty do widzów, ale nie ma metafory. A może ja jej nie znalazłam. Realizm ulicy i tabloidów ich fragmentaryczność, rozegranie, skrótowość, rewolucyjność może zmęczyć.
Za to niezawodny jest Ralph Kaminski zajmujący się deweloperką i nawołujący do zakupu domu u Rafała. Ralph Kamiński w swoich songach, w duecie z Julią Wieniawą, podwieszany nad sceną i Cezi Studniak jako dyrektor nawołujący do zapłacenia za spektakl gwiazdom występującym w widowisku- wywołują największe owacje. Song „Biedy mamy już dość” brzmi musicalowo i pozytywnie, finałowy monolog o kryzysie mieszkaniowym (z nawiązaniem do Ikonowicza) – tragicznie i realistycznie. Może trochę kasy sypną ludzie z mafii, żeby ocieplić wizerunek; trzeba się sprzedać; żegnamy i na wojnę czekamy – słyszymy z ust bohaterów historii. Dobrze wypada także Ewa Skibińska jako entuzjastka poezji śpiewanej. Niektóre wielogłosowe arie brawurowo zapowiadają tragiczne wydarzenia- samobójstwo „frankowicza”.
Festiwalowa Gala porusza ważny temat ekonomicznego wykluczenia. Twórcy odwołują się do dwóch kanonicznych tekstów kultury o niesprawiedliwości społecznej – „Opery za trzy grosze” Bertolta Brechta i „Człowieka z marmuru” Andrzeja Wajdy i pytają – co dziś stałoby się z Agnieszką, dla której prawda i sprawiedliwość były najważniejsze? Czy dalej walczyłaby o wykluczonych, czy korzystałaby z tego, co przyniosła jej transformacja?
Bohaterowie tegorocznej Gali poruszają struny emocji do granicy bólu. Przypominają, że człowieka z papieru łatwo zwiewa wiatr i podpala ogień, żeby popłynąć dłużej i utrzymać się na wodzie musi złożyć się w łódkę, na nowo pozgniatać swój papierowy korpus. Na to nie zawsze jest gotowy.
Oprac. dj ole
Gala: „Człowiek z papieru. Antyopera na kredyt”
koncepcja, research, libretto i reżyseria: Jakub Skrzywanek
research, libretto i dramaturgia: Piotr Grzymisławski
muzyka: Karol Nepelski
teksty songów: Jaś Kapela
choreografia: Agnieszka Kryst
scenografia i światło: Agata Skwarczyńska
kostiumy: Tomasz Armada
video: Artur Sienicki
przygotowanie wokalne: Anna Serafińska
asystentka reżysera, inspicjentka: Sylwia Mączarowska/Bazhena Shamovich
W Gali występują aktorki i aktorzy Teatru Powszechnego: Karolina Adamczyk, Klara Bielawka, Anna Ilczuk, Ewa Skibińska, Arkadiusz Brykalski, Andrzej Kłak, Olga Rusin (gościnnie), Michał Czachor, Oskar Stoczyński oraz-tylko podczas PPA: Ralph Kaminski, Julia Wieniawa i Cezary Studniak.
Muzycy: Rafał Dutkiewicz – perkusja, Jan Wierzbicki – bass/kontrabas, Mateusz Szemraj – gitara/banjo, Michał Rduch – skrzypce, Paulina Atmańska – piano/synth, Adam Bławicki – sax / klarnet
W piątek rozpoczął się 44. Przegląd piosenki Aktorskiej. Drugi etap Konkursu Aktorskiej Interpretacji Piosenki prowadzili Maciej Maciejewski i Mikołaj Woubishet. Aktorzy wrocławskiego Teatru Muzycznego Capitol sprawnie i dowcipnie trzymali koncert w ryzach czasu, dowcipu i dystansu. Wcielali się w role znanych postaci (brawurowo odegrali prezydenta miasta, dyrektorów Capitolu i PPA, reżyserów i aktorów, piosenkarzy i celebrytów, świeckich i duchownych – Jacka Sutryka, Wojciecha Kościelniaka, Konrada Imielę, Mariusza Kiliana, Cezarego Studniaka, Wiolettę Villas, Wiktora Zborowskiego i Mariana Opanię, a nawet Josepha Ratzingera). W tych niecodziennych rolach wręczali uczestnikom konkursu tukaniątka za zwycięstwo, bo udział w drugim etapie można uznać za sukces na miarę finału. Teatr Polski dawno nie słyszał tak wielu, różnorodnych interpretacji piosenek z kanonu piosenki aktorskiej. Słuchaliśmy zaskakujących kompilacji piosenek w jednej prezentacji, czasem forma zdawała się przysłaniać sens, a czasem pomysł interpretacyjny wciskał w fotel i wywoływał okrzyki i gwizdy uznania. Kostiumy, rekwizyty, instrumenty, zespołowe i indywidualne występy złożyły się na wieczór pełen interpretacyjnych kolorów, różnych barw i odcieni piosenki aktorskiej. 44. PPA rozwinął kolorowe skrzydła i rozpoczął szalony lot nad miastem.
W nocy ogłoszono werdykt rady artystycznej, który brzmiał tak:
15 marca odbył się II etap Konkursu Aktorskiej Interpretacji Piosenki 44. Przeglądu Piosenki Aktorskiej, w którym wzięło udział dwudziestu uczestników i uczestniczek. Jury zakwalifikowało do finału KAIP następujące osoby: Magdalena Celmer, Anastasiia Kohut, Antonina Kozakoszczak, Dominika Kozłowska, Sara Lityńska, Julia Mika, Patryk Ołdziejewski, Magdalena Sękiewicz, Ewa Szlempo-Kruszyńska, duet Hugo Tarres i Mateusz Tomaszewski.
Finał KAIP odbędzie się 23 marca w Teatrze Muzycznym Capitol.
44. PPA potrwa do 24 marca. Jak to dobrze, że Wrocław może oddychać festiwalowym powietrzem, a pod jego dachem latają tukany. To wyjątkowy czas spotkań z niezwykłymi ludźmi, czas zbierania wzruszeń i emocji. Zatem do zobaczenia na festiwalowych ścieżkach.
Oprac.do i jo
Już za chwilę Wrocław będzie oddychał festiwalowym powietrzem, a ekologiczne tukany będą latały po scenach teatralnych.
44. Przegląd Piosenki Aktorskiej rozpocznie się w piątek, 14 marca, o g. 17 drugim etapem Konkursu Interpretacji Piosenki Aktorskiej. Galę zaś zobaczymy w najbliższą sobotę i niedzielę, na początek festiwalowych emocji, nie tak, jak było to dotychczas, na koniec PPA.
Zostały ostatnie bilety na niektóre wydarzenia festiwalowe. Można wybrać się na muzyczny spektakl Teatru Radost z Brna, czyli „Hamlet on the Road” (17.03), na koncert charyzmatycznych, norweskich muzyków z Kaizers Orchestra (18.03), na spotkanie z oryginalną muzyczną twórczością Bena Caplana (19.03) i z nieokiełznaną legendą polskiej sceny, czyli zespołem Kury (20.03). Komu potrzebna odrobina absurdu i abstrakcji słowno-dźwiękowej powinien koniecznie zobaczyć występ Basiński Band & Fiction (22.03), a niezwykłych wzruszeń i głębokich emocji można będzie doświadczyć oglądając spektakl „Matki. Pieśń na czas wojny” (24.03). Są jeszcze bilety na wydarzenia klubowe odbywające się od 18 do 21 marca. Producent nurtu klubowego zapewnia, że będzie ciekawie, poszukująco i awangardowo. W tym roku trochę szeroko rozumianego folku z różnych stron i różnych odmian. Koncerty nurtu klubowego będą się odbywały na poziomie -1 Teatru Muzycznego Capitol – mówi Michał Litwiniec.
Koncert Galowy 43. Przeglądu Piosenki Aktorskiej, czyli ubiegłoroczne „Niech będzie Pogodno” dostępne jest już na DVD. Premierze wydawnictwa będzie towarzyszyć projekcja gali i spotkanie z twórcami i artystami, którzy wzięli w niej udział.
Istotą festiwalu jest spotkanie- mówi Cezary Studniak – dyrektor artystyczny Przeglądu, dlatego możemy spodziewać się wielu ciekawych wydarzeń z kolorowymi artystami z całego świata.
Recyklingowe tukany, ekologiczny plastik na plakietkach i biodegradowalne naczynia w klubie festiwalowym, spotkanie z ekostrażą, koszulki „z drugiej ręki”, torby z flag ubiegłorocznego festiwalu to działania proekologiczne, które towarzyszą idei 44. PPA.
Program 44. PPA dostępny jest m.in. na naszych stronach https://pik.wroclaw.pl/przed-nami-44-ppa/ i na stronie PPA.
Oprac. do
Foto. j.o
„Jest luty 1982”. Tak brzmiało pierwsze zdanie, które wydrukowało Wydawnictwo Warstwy. To był (wbrew temu zdaniu) rok 2014 i książka „Bizary” autorstwa Ewy Szumańskiej. Od tego czasu nakładem naszego wydawnictwa ukazało prawie sto trzydzieści książek. Bardzo nieoficjalne badania wykazały, że kiedy czytelnicy słyszą słowo „warstwy”, myślą przede wszystkim „poezja”. A po chwili przypominają sobie piękne okładki.
Wydawnictwo Warstwy wydaje książki z wyjątkową pieczołowitością. Każda z nich to osobny projekt artystyczny i edytorski. Od lat zdobywają uznanie wśród kapituł konkurów edytorskich (zdobyliśmy kilkadziesiąt nagród i nominacji). Współpracują z uznanymi ilustratorami i artystami, książki dla Warstw tworzyli między innymi: Iwona Chmielewska, Gosia Herba, Jakub Kamiński, i Jan Młodożeniec.
Książki wrocławskiej oficyny słyną ze swojej urody, ale przecież nie tylko. Publikacje są dostrzegane przez kapituły najważniejszych ogólnopolskich nagród literackich (między innymi Nagroda im. Wisławy Szymborskiej dla Małgorzaty Lebdy za „Mer de glace” i Nagroda Kościelskich dla Urszuli Zajączkowskiej za tom poetycki „minimum”). Wydajemy klasyków – Tadeusza Różewicza (który jest najczęściej wydawanym przez nas autorem – sprawdziliśmy), Tymoteusza Karpowicza czy Jadwigę Stańczkową, ale też młodych i eksperymentujących autorów – Macieja Bobulę, Aldonę Kopkiewicz, Tomasza Bąka, Adama Kaczanowskiego. Współpracowaliśmy z ponad setką autorek i autorów. W naszej serii poetyckiej ukazały się trzy antologie pod wspólnym sztandarem „Sąsiadki” – książki gromadziły najciekawsze autorki z Czech, Słowacji i Niemiec – opowiadają redaktorzy Warstw.
Wydawaliśmy (i wydajemy) literaturę ukraińską, między innymi wiersze i powieści laureatki Literackiej Nagrody Europy Środkowej Angelus Kateryny Babkiny czy poezję Serhija Żadana, książki dla dzieci, książki artystyczne, powieści, albumy, tomy korespondencji, opowiadania, książki o Wrocławiu i całym świecie. Poruszamy aktualne tematy, ale nie boimy się tych uniwersalnych. W naszych publikacjach znajdziecie bieżącą politykę, baśni z Dolnego Śląska, opowieści o epidemii ospy, listy klasyków, zdjęcia Tadeusza Różewicza wyrzucającego śmieci i debiuty. Wierzymy, że wszystkie te książki coś jednak łączy.
Na pewno łączą je ludzie, którzy nad nimi pracują. Jesteśmy małym zespołem, ale i częścią większej całości – Wrocławskiego Domu Literatury, instytucji, która na wiele różnych sposobów – także z wykorzystaniem naszych książek – propaguje książki i czytanie. W sercach mamy więc Wrocław i Dolny Śląsk, ale sięgamy dużo dalej.
Sporo się przez te dziesięć lat zmieniło. W Polsce, na rynku wydawniczym, w literaturze, na świecie. Nie zmieniło się jednak uczucie, jakim obdarowują książki. „Inna para tuli się do siebie na innej plaży mokrej po innym deszczu” pisze Mariusz Grzebalski w ostatnim wersie ostatniej wydanej przez nas książki. Sporo się jeszcze wydarzy, już wiemy, że rok 2024 będzie rekordowy, jeśli chodzi o liczbę wydanych przez nas książek. Przed nami bardzo dużo poezji (między innymi Urszula Honek, Kamila Janiak, Adam Kaczanowski, Anna Adamowicz), proza, albumy. I jeszcze kilka niespodzianek. Czekamy na kolejne dziesięć lat. I mamy nadzieję, że wy – [ od red. czytelnicy] również. I zapraszamy do nas – na www.wydawnictwowarstwy.pl – piszą twórcy Warstw.
My zaś zapraszamy także na nasze pikowe strony poświęcone niektórym publikacjom Wydawnictwa Warstwy.
https://pik.wroclaw.pl/tag/wydawnictwo-warstwy/
oprac.do
Fot. Piotr Pflegel/Wroclawski Dom Literatury
Wydana po raz pierwszy w 1980 roku „Psychoterapia egzystencjalna” jest powszechnie uznawana za tekst fundamentalny w swojej dziedzinie. Tematem książki są „cztery troski ostateczne”: śmierć, wolność, izolacja i brak sensu. Yalom rozważa znaczenie każdej z nich oraz rodzaj konfliktu wewnętrznego, w jaki popadamy, gdy się z nimi mierzymy. Pokazuje, jak „troski” przejawiają się w osobowości i psychopatologii i w jaki sposób nasza wiedza o nich może wspomóc leczenie pacjentów.
Warto wspomnieć, że Irvin David Yalom jest emerytowanym profesorem psychiatrii na Uniwersytecie Stanforda, psychoterapeutą mającym wieloletnie doświadczenie w pracy z ludźmi. Był też jednym z pionierów psychoterapii grupowej, stworzył własną koncepcję psychoterapii egzystencjalnej, koncentrującej się wokół nieodłącznych składników ludzkiego losu: wolności, samotności, potrzeby sensu i śmierci. Jest autorem klasycznych już podręczników: Psychoterapia grupowa. Teoria i praktyka, Dar terapii. Wspaniałe gawędziarstwo autora można poznać w opowiadaniach terapeutycznych: Kat miłości. Opowieści psychoterapeutyczne, Mama i sens życia oraz w powieściach: Kuracja według Schopenhauera, Kiedy Nietzsche szlochał.
„Psychoterapia egzystencjalna” przynosi wiedzę m.in. o tym, jak odbierają śmierć dzieci, a jak osoby z zaburzeniami psychicznymi. Czytamy tutaj o powodach samobójstwa Hemingwaya. Dowiadujemy się, dlaczego Aleksiej Aleksandrowicz z „Anny Kareniny” Tołstoja doświadcza utraty i dlaczego jego życie się załamuje? W jaką ekstazę popada Rostow z „Wojny i pokoju”? Irvin D. Yalom pisze także o osobowości narcystycznej, uwrażliwieniu na śmierć i o odpowiedzialności.
Obszerny tom przepełniony wiedzą, która wylewa się z niej inspirującą strugą, nie daje o sobie zapomnieć. Ciekawe spostrzeżenia i opisy doświadczeń profesjonalistów dają powody do weryfikacji opinii i poglądów.
oprac.do
Tekst powstał dzięki uprzejmości wydawnictwa Czarna Owca.
tytuł oryginału: Existential Psychotherapy
tłumaczenie: Anna Tanalska-Dulęba
Zespół Teatru Układ Formalny wypuścił w świat kolejny, znakomity spektakl poruszający aktualne tematy. „Limba” w reżyserii Piotra Ratajczaka to przedstawienie, które powstało w koprodukcji Teatru z Przedmieścia Oławskiego oraz Ośrodka Kultury i Sztuki we Wrocławiu. Limba zaś to drzewo będące zarzewiem wybuchu traum poharatanych przez życie ludzi.
Akcja tragikomicznej opowieści o niemożności porozumienia się rozgrywa się w siłowni nowego osiedla mieszkaniowego. Zamknięte, dość zamożne, elitarne towarzystwo ósemki bohaterów spotyka się na zebraniu lokatorskim, żeby zadecydować o posadzeniu drzewka, tytułowej limby. Zebranie szybko przeradza się w kuriozalne wydarzenie z zaskakującym przebiegiem.
Lokatorzy reprezentują różne grupy społeczne i zawody, mają różne poglądy i statusy materialne, wyznają odmienne wizje i pomysły nie tylko na temat drzewa, ale także na wszelkie inne tematy. Próbują, ale niezbyt usilnie, porozumieć się, ale w skłóconym i spolaryzowanym społeczeństwie taka sztuka wydaje się być niemożliwa. Sprzeczność interesów i charakterów jest siłą tak destrukcyjną, że konfrontacja jest nieunikniona. Pod wpływem emocji i nieoczekiwanych zdarzeń widzowie „Limby” stają się świadkami wybuchu rewolucji ideologicznej. Ukrywane prawdy o mieszkańcach wychodzą na jaw. Nikt nie jest tym, za kogo się podawał. Czy ktoś w tej wojnie na racje i argumenty może zwyciężyć? – pytają twórcy spektaklu.
Świetne aktorstwo całego zespołu, dynamiczne dialogi, ciekawa scenografia to tylko niektóre walory spektaklu. „Limba” zaczyna się komediowo kończy tragicznie i refleksyjnie, a pomiędzy jest zwyczajne polskie, straumatyzowane życie, toczące się gdzieś na osiedlu każdego miasta, nie tylko tego wrocławskiego.
Realizatorzy/realizatorki:
reżyseria: Piotr Ratajczak
tekst i dramaturgia: Piotr Rowicki
scenografia: Marianna Lisiecka-Syska
kostiumy: Nikola Łada
choreografia: Arkadiusz Buszko
muzyka: Tymoteusz Witczak
kierownik produkcji: Paweł Zaręba
Obsada:
Alicja Czerniewicz, Wiktoria Czubaszek, Paulina Mikuśkiewicz, Przemysław Furdak, Jerzy Górski, Adam Michał Pietrzak, Rafał Pietrzak, Maciej Rabski
Czas trwania: 80/90 minut
Spektakl rekomendowany dla widzów od 16. roku życia.
Oprac. i fot. do
Już wstępne przejrzenie spisu treści rozbudza moje zainteresowanie.
„Trójkąt bermudzki; dziewczynka zbyt dobra, by mogła żyć; wszystko bierze się z głowy; zacznę umieranie od góry; osobowość nowotworowa…” – czy nie brzmi to interesująco?
Sięgam po informację o autorze i okazuje się, że dr Gabor Maté jest emerytowanym lekarzem, który przez 20 lat pracował w przychodni rodzinnej, a potem na oddziale opieki paliatywnej. Następnie przez ponad dekadę zajmował się osobami uzależnionymi od narkotyków i chorymi psychicznie w Vancouver. Napisał cztery książki wydane w 25 językach. Jest również popularnym mówcą cenionym ze względu na swoją wiedzę na temat uzależnień, traumy, rozwoju dzieci oraz powiązań między stresem a chorobami.

Gabor Maté „Kiedy ciało mówi nie. Koszty ukrytego stresu”, Wydawnictwo Czarna Owca
Czytam z dużym zainteresowaniem. Autor odkrywa przede mną najnowsze badania, analizy, dzieli się doświadczeniem i daje asumpt do reinterpretacji przekonań.
„Kiedy ciało mówi nie. Koszty ukrytego stresu” nie jest księgą receptur, to katalizator osobistych przekonań autora. Czytamy tu m.in. o mechanizmach wyparcia.
„Wyparcie emocjonalne, surowa samoocena i perfekcjonizm wpojone Betty Ford w dzieciństwie, za co nie może ponosić winy, są nie tylko dobrym przepisem na alkoholizm . To także dobry przepis na raka piersi”.
Przytaczając doświadczenia swoich pacjentów autor pisze:
„Sugestywnymi słowami krojenie, palenie i trucie Ed określał trzy podstawowe metody leczenia, jakie są obecnie stosowane w przypadku nowotworu gruczołu krokowego: chirurgię, radioterapię i chemioterapię”.
O osobowościach, Gabor Maté, czytam:
„Prawdziwym podłożem dla kontrolujących osobowości jest głęboki niepokój. Kiedy niemowlę lub dziecko postrzega swoje potrzeby jako niezaspokojone, może wykształcić obsesyjny styl radzenia sobie, przejawiający się w trosce o każdy detal”.

Gabor Maté „Kiedy ciało mówi nie. Koszty ukrytego stresu”, Wydawnictwo Czarna Owca
Pewien psychoterapeuta rzekł do mnie kiedyś… – zwierza się Gabor Maté:
„Jeśli masz wybór pomiędzy poczuciem winy a żalem, za każdym razem wybieraj poczucie winy”.
Autor pisze dalej, że jeśli odmowa obarcza cię winą, a zgoda jest naznaczona żalem, wybierz winę. Żal zabija duszę.
O zdrowiu czytam, że nie jest ono tylko kwestią pozytywnego myślenia. Czasami najmocniejszy impet do uzdrowienia może być efektem „zastartowania układu odpornościowego wybuchem tłumionej przez długi czas złości”.
„Gniew, czy też raczej jego zdrowe przeżywanie, stanowi jedną z siedmiu zasad zdrowienia”.
Wśród kolejnych zasad zdrowienia autor wymienia: akceptację, autonomię, świadomość, więź, asertywność i afirmację.
Czy uważne przeczytanie „Kiedy ciało mówi nie. Koszty ukrytego stresu”, publikacji wydanej przez Wydawnictwo Czarna Owca pomoże uchronić przez ukrytym stresem? Warto zaryzykować i poczytać, raczej nie zaszkodzi.
Zastanawia mnie, co na temat publikacji powiedziałby lekarz. Dlatego puszczam książkę w ręce profesjonalisty. Zapytam o opinię i wrócę tu z krótkim komentarzem za czas jakiś. Na razie jestem zachwycona.
Wydawnictwo: Czarna Owca
tytuł oryginału: When The Body Says No: The Cost of Hidden Stress
tłumaczenie: Piotr Cieślak
data wydania: 23.02.2022
Oprac. do.
Tekst powstał dzięki uprzejmości Wydawnictwa Czarna Owca.