Stefania Sempołowska, patronka ulicy przy której mieści się Ośrodek była znakomicie wykształconą nauczycielką i działaczką oświatową z przełomu XIX i XX wieku, cechowała się wielką życiową odwagą, charakterem i stylem. Jej społeczne zaangażowanie, walka o prawa dzieci, powszechną, świecką edukację, kreatywne podejście do systemów nauczania oraz wrażliwość na krzywdę drugiego człowieka były imponujące.
Organizatorzy zainspirowani jej poglądami i dziełem, świętując również własne 55. urodziny, zapraszają na warsztaty, spotkania, koncerty i… smakołyki.
Plan wydarzenia
- 15.00 – 16.30 | DZIECIAKU – MASZ PRAWO! Wystawa oraz warsztaty dotyczące praw dziecka dla dzieci w wieku 7-10 lat z opiekunami. Prowadząca: Aneta Dominiak-Gnojnicka, Fundacja Go’n’Act
- 15.00, 16.00, 17.00 | SZALONY NAUKOWIEC – Warsztaty młodego odkrywcy dla dzieci w wieku 7-12 lat. Prowadząca: Karolina Cukierska, Pracownia Artystyczno-Edukacyjna
- 15.00 – 16.30 | STEFANIADA – Warsztaty z poszukiwania legalnych treści w sieci i korzystania z licencji Creative Commons w oparciu o zbiory polona.pl (dla młodzieży i dorosłych, obowiązuje własny laptop ) Pprowadzący: Hubert Michalak (ODT Światowid)
- 16.30 – 16.45 | MURAL STEFANII SEMPOŁOWSKIEJ – odsłonięcie – ul. Sempołowskiej 54a (mur parkingu), przyjęcie urodzinowe z ciastkiem Stefanka fit, autorzy murala: uczestnicy zajęć ODT Światowid pod opieką Renaty Kurczyńskiej
- 16.45 – 17.45 STEFANIA SEMPOŁOWSKA – JEJ PORTRET – prezentacja. Prowadząca: dr Joanna Hytrek – Hryciuk
- 18.00 – 19.00 ÄLSKAR – koncert – muzyczna laurka dla Stefanii Sempołowskiej
- 19.30 – 20.30 | GUSTAFF ELEKTRYCZNA MANUFAKTURA – koncert, muzyczna laurka dla ODT Światowid
Ze względów sanitarnych obowiązują zapisy, osoby niezapisane będą mogły wziąć udział tylko w ramach wolnych miejsc.
W roku 2020 Renata Przemyk obchodzi 30-lecie pracy artystycznej. Świętowanie jubileuszu rozpoczął występ na festiwalu w Jarocinie w 2019 roku, gdzie w 1989 roku Renata z zespołem Ya Hozna, występując na zaproszenie Armii, zdobyła serca słuchaczy. Potem przyszedł sukces na Studenckim Festiwalu Piosenki. W listopadzie 1990 roku, Renata rozpoczęła solową karierę z powodzeniem kontynuowaną do dziś.
Z początkiem września 2020 roku do rąk słuchaczy trafił album zawierający najbardziej znane, najciekawsze piosenki artystki w specjalnie zaaranżowanych do tego projektu wersjach, w duetach z mężczyznami. Pierwszym singlem promującym album był utwór „Kłamiesz” nagrany z legendą polskiego hip hopu – Vieniem: https://www.youtube.com/watch?v=8akCdjhziBc
Z końcem lipca poznaliśmy nową wersję piosenki „Nie mam żalu”, zaśpiewanej w duecie z Arturem Andrusem: https://www.youtube.com/watch?v=T4lJcUTMpK0
Już po wysłuchaniu tych dwóch piosenek można było spodziewać się znakomitego albumu. Teraz, z całą odpowiedzialnością, trzeba napisać, że wstępne przekonanie o wyjątkowości nowej płyty Renaty Przemyk okazało się faktem.
Artystka w każdym z trzynastu utworów zaskakuje słuchacza różnorodnymi aranżacjami. Stonowanym, nastrojowym balladom towarzyszą ostre, agresywne brzmienia. Ożywcza polifonia głosów, świetne współbrzmienia nie pozwalają oderwać się od słuchania. Jest poetycko i mrocznie, zabawnie i refleksyjnie. Renacie Przemyk udało się dokonać ambitnego połączenia muzyki ze słowem uzyskując przy tym wysoki poziom artystyczny. Można było się tego spodziewać.
W utworach zebranych na krążku z Renatą Przemyk śpiewają: Adam Nowak, Artur Andrus, Buslav, Czesław Mozil, Damian Ukeje, Vienio, Grzegorz Turnau, Igor Herbut, John Porter, Leski, Marek Dyjak, Skubas oraz Wojciech Waglewski.
Producentem muzycznym krążka jest Tomek „Harry“ Waldowski.
Tracklista albumu:
- Zero feat. Damian Ukeje
- Kłamiesz feat. Vienio
- Jakby nie miało być feat. Skubas
- Babę zesłał Bóg feat. Marek Dyjak
- Makijaż twarzy feat. Czesław Mozil
- Nie mam żalu feat. Artur Andrus
- Odjazd feat. Adam Nowak
- Come Wake Me [Niech mnie ktoś obudzi] feat. John Porter
- Bo jeśli tak ma być feat. Leski
- Zazdrośni [Zazdrosna] feat. Grzegorz Turnau
- 7:05 feat. Wojciech Waglewski
- Kochana feat. Igor Herbut
- Ten taniec feat. Buslav
Tekst powstał dzięki uprzejmości Wydawcy płyty Agora Muzyka.
oprac. Dorota Olearczyk
Zobacz też:
Początek września przyniósł ze sobą czytelniczą pogodę. A Czarna Owca – wydawnictwo, rzecz jasna – przyszła z propozycją literatury faktu Tomasza Jastruna. Poeta, felietonista, prozaik, dziennikarz napisał książkę o warszawskim budynku i jego mieszkańcach.
W „Domu pisarzy w czasach zarazy” autor wraca pamięcią do dziejów rodzinnego domu przy ulicy Iwanickiej 8A, który w latach stalinowskich zamieszkiwali znani pisarze. Czytamy tu o zniewalaniu duszy, o sztuce miażdżonej walcem historii, o przebudzeniu i triumfie prawdy. Tomasz Jastrun stara się zrozumieć, dlaczego twórcy podpisali pakt z diabłem.
Kilkadziesiąt lat zbierania materiałów zaowocowało osobistym i fragmentami autobiograficznym tekstem pełnym anegdot, dygresji, skandali z życia artystów. Intrygujący reportaż, esej i pamiętnik dopełniony niezwykłymi dokumentami i zdjęciami autor wzbogacił wywiadami z Juliuszem Żuławskim, Ryszardem Matuszewskim, Janem Kottem, Sewerynem Pollakiem, Ireną Szymańską i Bronisławą Przybysiową.
Całość Tomasz Jastrun nasycił poetycką wrażliwością typu:
„Mam też w pamięci powagę mruczenia i ziewania rur, w którym mieszkał hipopotam. Przed zaśnięciem odmawiałem krótką modlitwę. Babcia, która mieszkała z nami, pilnowała, abym jej nie przegapił, jakoby od tego zależało moje bezpieczeństwo. […] Ale w nocy Anioł Stróż też szedł spać i zostawiał mnie samego. Wtedy z kątów mieszkania, ze szpar między podłogową klepką, wychodziły zwierzęta. Rodzina niedźwiedzia gnieździła się w kącie przy oknie…”
„Matka krótko karmiła mnie piersią. kiedyś niezwykle boleśnie ugryzłem ją w sutek. Odruchowo dała mi w twarz, jak dorosłemu mężczyźnie, który pozwala sobie na zbyt wiele.”
Tak zwany zimny chów wspomina autor jeszcze w formie migawki z kuchni, w której miał się wypłakać, kiedy mama nie mogła znieść jego krzyku. Pisze o babci Helenie, gosposiach na Iwanickiej i ich intensywnym zapachu…
Czytamy też ciekawostki o Arturze Sandauerze, który ponoć miał niezborne ruchy i pewnie dziś diagnozowano by u niego zespól Aspergera, czy o Władysławie Broniewskim, który często był „trochę zawiany” i poczuciu humory Alicji Sternowej.
O samokrytykach pisarzy dowiadujemy się, że były powszechnym rytuałem. Mimochodem wchodzimy w świat Borowskiego zakończony tragiczną śmiercią, słuchamy stukotu maszyn do pisania, który otrzymuje miano muzyki dzieciństwa, wchodzimy do piwnic i poznajemy ich tajemnice.
Ponad czterystustronicowy tom kryje w sobie całą masę treści i sensów, które najlepiej odkrywać bez pośpiechu, jakby czytało się najlepszy wiersz. Satysfakcja z takiej lektury gwarantowana.
opr. Dorota Olearczyk
Tekst powstał dzięki uprzejmości Wydawnictwa Czarna Owca.
Natalia Hofman radzi, jak widzieć więcej niż inni. W książce „Jak wykryć kłamstwo” sprawnie porusza się w rozległych tematach i wątkach dotyczących pierwszego wrażenia, które wywołujemy na nowo poznanej osobie. Autorka jest profilerką, współpracuje z policją i prywatnymi detektywami, pomaga w śledztwach gospodarczych, uczy rekruterów, jest ekspertką w odczytywaniu mowy ciała.
Psycholożka śledcza w popularnonaukowym szkicu pisze o postawie ciała, uścisku dłoni, geście, chodzie. Analizuje strój i dodatki (zegarek, bransoletka, rzemyk itp.) pod kątem osobowości człowieka, na którego patrzy.
„Wiele osób myśli, że kłamcy nie patrzą w oczy. To jeden z najbardziej ugruntowanych mitów. Osoba, która kłamie, może jeszcze intensywniej patrzeć w oczy rozmówcy, by sprawdzić, czy ten »kupił« kłamstwa.”
Natalia Hofman, żeby przypomnieć jak wielkie znaczenie odgrywa przebranie, wspomina zabawę dziecięcą. Uczestniczyła ona w balu przebierańców i doświadczyła jak wiele może zmienić maska i przebranie. Klasowy rozrabiaka po założeniu stroju policjanta stał się strażnikiem porządku.
Dalej, zdradza: „Pierwszą zasadą w wykrywaniu kłamstwa jest świadomość, że nie poznasz prawdy, jeśli nie zbudujesz punktu odniesienia. Bez znajomości normy zachowania drugiej osoby nie wychwycisz niepokojących oznak wskazujących na kłamstwo.” Jeśli ktoś jąka się i przeciąga samogłoski w swobodnej rozmowie, to ten symptom będzie dla niego normą, a nie przejawem stresu wynikającego z kłamstwa.
Autorka zahacza też o tematy związane z grafologią i postawą mocy Amy Cuddy. Pisze o patologicznych kłamcach.
W jednym z rozdziałów o baronie Munchhausenie cytuje powiedzenie indiańskie. „W każdym z nas walczą dwa wilki. Jeden jest zły- to gniew, zazdrość, chciwość, pretensja, kłamstwo, pogarda i ego. Drugi dobry, to radość, pokój, miłość, nadzieja, pokora, uprzejmość, empatia i prawda. Który wilk wygra? Ten, którego karmisz.”
W „Jak wykryć kłamstwo” Natalii Hofman znajdziemy lapidarne omówienia różnych technik i metod obserwacji ludzi, które mogą rozbudzić czytelniczą wyobraźnię i sprowokować do pogłębiania tematu.
oprac. Dorota Olearczyk
Tekst powstał dzięki uprzejmości Wydawnictwa Znak.
Wrocławski Teatr Współczesny rozpoczął nowy sezon artystyczny premierą sztuki Pawła Kamzy stworzonej z inspiracji powieścią Erica Faye’a. Minimalistyczny spektakl o samotności, wyobcowaniu i bezdomności osadził w japońskiej codzienności dwójkę bohaterów. Jednak niech nikogo nie zwiedzie azjatycka, obca europejskiej, kultura rzeczywistości, okazuje się bowiem, że samotność jest uniwersalna i tak samo odczuwalna pod każdą szarością geograficzną.
Twórcy spektaklu fundują widzowi początek jak z Hitchcocka – stereofoniczna, selektywna muzyka, kolorowe, komiksowe obrazki… potem – wyciszenie wielości bodźców na rzecz łagodnego nimi zarządzania.
Poznajemy mężczyznę, który rytualnie spędza dzień, chodzi tymi samymi ścieżkami i w taki sam sposób, mierzy poziom soku w butelce, pięćdziesiąte urodziny obchodzi na platformie społecznościowej wymieniając krótkie, rwane zdania z awatarem lisa, dziadka, koperty… Z zewnątrz przychodzi list od siostry bohatera. Informacja – w tym roku nie przyjedzie.
Zapisy dialogów otrzymujemy w formie dużych komiksowych dymków wyświetlanych po lewej i prawej stronie sceny. Emotikony atakują bohatera, żeby po chwili uspokoić zewnętrzne napięcia, płynąć podskórnymi emocjami, zagnieździć się w szepcie, mówieniu do siebie, lodówki, a nawet szyjki butelki. W trakcie dokonywania pomiaru soku z witaminami A E i C przelewającym się w jej wnętrzu słyszymy ciche „nie zaciskaj”.
Tajemnicze ubywanie napoju staje się przyczyną do zainstalowania monitoringu w małym pokoiku bohatera składającego się z kubików.
Ona. Mieszka w jego szafie, o czym on dowiaduje się w finale. Ona jest… , nie… wszystkiego nie zdradzę, bohaterka sama opowiada dlaczego znalazła się w szafie i jaki to miało związek z rewolucją, przemianami gospodarczymi, politycznymi, systemowymi…
Twórcy „Nagasaki” pokazują interesującą wizję rzeczywistości ludzi samotnych, osamotnionych i opuszczonych, którzy opowiadają o swoim byciu „sam na sam ze sobą”. W spektaklu, jak przystało na azjatyckie standardy, w wyważony sposób emocje dawkują Zina Kerste i Tadeusz Ratuszniak, czyli Nielegalna i Meteorolog.
Przygotujmy się na pewien rodzaj minimalistycznej poetyki i powtarzalnych gestów.
Scenografia Izy Kolki – kubiki, które tworzą klatkę ludzkiego bytu sprzyja pokazywaniu sierocego życia bohaterów zamkniętych w sześcianach pokoju, lodówki, szafy, szuflady, pudełka…
Pierwsza premiera sezonu we Wrocławskim Teatrze Współczesnym odbyła się w reżimie sanitarnym. Maseczki i przyłbice na twarzach widzów doskonale korespondowały z tym, co działo się na scenie.
tekst: Dorota Olearczyk
foto: Julian Olearczyk
„Z miłości do kina” – pod tym hasłem Dolnośląskie Centrum Filmowe jako najstarsze kino we Wrocławiu, mające swoje korzenie jeszcze w przedwojennym Breslau, obchodzi wyjątkowy jubileusz. Dokładnie 3 września minęło 110 lat od otwarcia kina Palast-Theater w miejscu, gdzie później stało kino Warszawa, a dziś jest DCF.
Z tej okazji w Sali Warszawa zabrzmiały hity muzyki filmowej. Zanim sceną zawładnęli artyści Teatru Muzycznego Capitol, dyrektor DCF – Jarosław Perduta- przypomniał historię miejsca i podziękował Jackowi Szymańskiemu za tworzenie historii tego miejsca i za wybitny wkład w budowanie marki Dyskusyjnych Klubów Filmowych.
Marek Kocot zgrabnie i błyskotliwie prowadził koncert. Nie szczędził anegdot, historii związanych z aktorami występującymi w filmach, z których wybrano piosenki do koncertu. Zapowiadał artystów i efektownie wplatał ich występy w historię kina.
Koncert miał być jak pudełko czekoladek, pełen niespodzianek- zapowiadał prowadzący.
Rozpoczął się piosenką z filmu o przygodach agenta królowej brytyjskiej Jamesa Bonda. „Goldeneye” zaśpiewała Katarzyna Emose Uhunmwangho. Maciej Maciejewski wcielił się w Roya Orbisona z „Oh, Pretty Woman”. Utwór z „Blue Velvet”, filmu Davida Lyncha, w oryginale śpiewany przez Isabelle Rossellini, zaprezentowała Justyna Szafran. Przebój z „Deszczowej piosenki” zaśpiewał Tomasz Leszczyński.
Potem były jeszcze hity m.in. z „Jokera”, „Nakarmić kruki”, „Evity”, „Django”. Artyści przypomnieli „She’s like the wind” z „Dirty dansing”, „The Shoop Shoop Song (It’s in His Kiss)” z „Syren”, „Kiss from a rose” z „Batmana”.
Artystom Teatru Muzycznego Capitol towarzyszyli muzycznie Rafał Karasiewicz na fortepianie i Jakub Olejnik na kontrabasie. Tomasz Leszczyński, w zależności od potrzeby, stawał się też gitarzystą i perkusistą.
Było zgrabnie, smacznie, bombonierkowo, oryginalnie – zgodnie z zapowiedzią konferansjera.
tekst i foto: DJ Olearczyk
Rozpoczynający się nowy sezon artystyczny we Wrocławskim Teatrze Pantomimy otworzyło przedstawienie „Los Mimos”. Premierowa odsłona spektaklu odbyła się 4 września w Ogrodzie – scenie letniej wrocławskiej pantomimy przy al. Dębowej 16.
„Los Mimos” w kreacji zespołowej aktorek i aktorów WTP, pod kierownictwem Leszka Bzdyla dyrektora artystycznego teatru to nawiązanie do klasycznych rozwiązań i improwizacji pantomimicznych, bliskich teatrowi dell’arte. Ogród i fasada budynku, w którym na co dzień ćwiczą i próbują mimowie stanowią naturalną scenografię dla budzących się do życia, po przymusowym zamknięciu, mieszkańców willi, których w ogrodzie czekają zaskakujące sytuacje.
Aktorzy w barkowych strojach nurzają się w zieloności i muzycznej wielogłosowości. Komiczne scenki zaklęte w ruchu nadają przestrzeni magiczną moc, a szlachetność ukryta w kostiumie doskonale współgra z miejscem akcji. Pojawiające się na balkonie i w oknach zabytkowego budynku postaci efektownie ogrywają plenerową przestrzeń i dają widzowi poczucie harmonii z naturą.
„Los Mimos” jest historią o miłości, wyznaniach, namiętności, intrydze, pasji i melancholii. Kolor i smak nadają spektaklowi fantastyczne kostiumy zaprojektowane przez Małgorzatę Bulandę.
W świat baronostwa, majordomów, arlekinów, ołowianych żołnierzyków wprowadzają widza czarne ptaki. Mnichy od zarazy okalają swoją obecnością zabawną historię w stylu dell’arte. Domieszką grozy przyprawia go Rzeźniczka.
Znakomite aktorstwo, taniec, kostiumy, muzyka i anturaż sprawiają, że „Los Mimos” można uznać za wyśmienity początek sezonu w pantomimie.
tekst i foto: DJ Olearczyk