Scena Letnia Starego Klasztoru doskonale nadaje się do spotkań w kameralnej atmosferze, z zachowaniem rygorów sanitarnych (rzecz jasna). W czwartkowy wieczór wystąpił tam, znany z Lubelskiej Federacji Bardów, Marek Andrzejewski. Na scenie artyście towarzyszył grający na instrumentach klawiszowych – Michał Andrzejewski-młody, zdolny pianista i aranżer, prywatnie syn Marka.
Panowie zaprezentowali popularne i mniej znane utwory z różnych płyt wydanych na przestrzeni dwudziestu lat. Nie zabrało „Trolejbusowego batyskafu”, „Misia”, „Jak listy”, „Raz na walcu, raz pod walcem”. Publiczność – sącząc kawę, wodę, drink lub inny złoty trunek – z ogromną przyjemnością poddawała się przepływowi emocji, które wzniecali goście z Lublina. W kilku piosenkach m.in. „Jutro do mnie zadzwoń” w śpiewaniu wspomogła Marka Andrzejewskiego „Paskuda”.
Dobre brzmienie, duża wrażliwość na słowo niosące ze sobą sens i ciekawe anegdoty wypełniały dziedziniec Starego Klasztoru blisko dwie godziny. Uśmiech na twarzy Marka Andrzejewskiego, jego znak firmowy, udzielał się słuchaczom, którzy chętnie klaskali i śpiewali refreny. Widzowie siedzieli przy stolikach, a bliskość sceny powodowała ciekawsze wrażenia koncertowe.
Wieczór z Markiem Andrzejewski w trudnych, zamaskowanych czasach podziałał jak panaceum na troski codzienności.
tekst: Dorota Olearczyk
foto: Julian Olearczyk i Dorota Olearczyk
Nowa książka Mikołaja Marceli (autora znakomitej lektury, wydanej w styczniu tego roku, o znamiennym tytule „Jak nie spieprzyć życia swojemu dziecku?”) właśnie wchodzi na póki księgarń. Chociaż raczej należałoby napisać, że wbiega w podskokach robiąc salto i przewrót w przód. „Jak nie zwariować ze swoim dzieckiem. Edukacja, w której dzieci same chcą się uczyć i rozwijać” to publikacja pełna pomysłów, inspirujących refleksji i opisów badań, która wzbudza entuzjazm porównywalny z zapałem Zwierzaka z Mupetów. Można ją czytać wielokrotnie i na różne sposoby, za każdym razem czerpiąc nową siłę do zmiany, przede wszystkim, siebie.
Autor już na wstępie zapowiada potrzebę mówienia o celu edukacji w kategoriach rozwijania talentów i pasji. Efektem miałoby być poczucie szczęścia i spełnienia. Utopia? Okazuje się, że niekoniecznie. Mikołaj Marceli podpowiada jak sprawić, żeby dzieci chciały się uczyć, jak dostrzec potencjał uczniów i wesprzeć je w jego zwiększaniu.
„Ziarna nie można zmusić do rozwoju i kiełkowania. Można stworzyć warunki, by rozwinęło tkwiące w nim możliwości”. „Realia są takie, że wasze dzieci powinny iść do szkoły, by uczyć się tego, jak się uczyć, a do pracy, by uczyć się dalej”.

„Jak nie zwariować ze swoim dzieckiem…” Mikołaj Marcela, Wydawnictwo Muza
Jedyną kompetencją, dzięki której będziemy szczęśliwymi ludźmi jest uczenie się. Dla wielu szefów ważniejsze jest dziś czy pracownik będzie chciał się uczyć nowych rzeczy, niż wiedza, umiejętności i kompetencje.
Przytacza opinie i badania psychologów, pedagogów, terapeutów. Według Harariego edukacja w najbliższym czasie powinna skupić się na uczeniu młodych ludzi podstawowych umiejętności, „czterech K”: komunikacji, kooperacji, krytycznego i kreatywnego myślenia. Ale powinna również pomóc im uczyć się „piątego K”: konsekwencji (determinacji, siły woli). Jak pracować nad siłą woli?
Autor przytacza proste ćwiczenie:
Rób tę samą rzecz
Codziennie
O tej samej porze
Przez 15 minut
Przez miesiąc.
Sugeruje też, żeby nie zadawać dzieciom czegoś do nauczenia się, ale dawać im coś do zrobienia. Czego Jaś się nie nauczy? Tego, co go nie interesuje. Tego, co nie budzi w nim ciekawości i entuzjazmu.
O grach komputerowych pisze, że uczą szukania rozwiązań problemów, wyciągania wniosków z porażek i radości z sukcesów.
Zwraca uwagę na ruch, który jest jednym z paliw dla mózgu. Nie bez przyczyny szkocki rząd zaleca pedagogom wprowadzenie w życie modelu szkoły, w której uczniowie większość czasu spędzają na świeżym powietrzu.

„Jak nie zwariować ze swoim dzieckiem…” Mikołaj Marcela, Wydawnictwo Muza
Pisze o Wielkich Kosmatych Zuchwałych Celach (WKZC) i turkusowej mocy.
A także o tym, jak budować dobrą relację. Za badaczami twierdzi, że dzieci i uczniowie nie potrzebują wysoko wykwalifikowanych nadzorców i kontrolerów – potrzebują zaufanych przewodników.
W „Jak nie zwariować ze swoim dzieckiem…” czytamy także o stresie (który towarzyszy nauce i jest ogromnym problemem polskiej szkoły) i metodach na jego zwalczanie, o hejcie i remedium na tego współczesnego potwora, czyli empatii.
Badania wykazują, że młodzież ma dziś 40% mniej empatii niż ich rówieśnicy w latach 80. i 90. to efekt informacyjnego terroru (dzisiejsze pokolenie musi przetworzyć aż trzy razy więcej informacji niż ludzie żyjący 30. lat temu).
Mikołaj Marcela nie szczędzi wnikliwemu czytelnikowi refleksji: o autonomii, która daje poczucie sprawczości, wpływa na pewność siebie, o istocie dialogu i warunkach do wzrostu, o trójkącie dramatycznym obejmującym trzy role: kata, ofiary i bohatera, o tym, co w dzieciach zabija ciekawość świata (pouczanie, nieustanne pokazywanie i tłumaczenie, przywoływanie do porządku), o miłości bezwarunkowej, o wzbudzaniu poczucia entuzjazmu, zainteresowania (bez niego nie chcemy się uczyć), o nauce wynikającej z entuzjazmu, o tym, jak zadawać pytania (bo kto pyta błądzi przez pięć minut, kto nie pyta, błądzi przez całe życie), o mózgu, który działa jak lep na wszystko to, co negatywne (media cynicznie to wykorzystują), o tym, jak pracować nad poczuciem własnej wartości, jak uczyć się szczęścia przez mediację i ćwiczenia uważności…

„Jak nie zwariować ze swoim dzieckiem…” Mikołaj Marcela, Wydawnictwo Muza
Naukowym teoriom, podawanym w przystępny sposób, towarzyszą ciekawe spostrzeżenia i dużo mówiące metafory. Dziś mamy „dzieci z chowu edukacyjnego”, a nie „dzieciaki z wolnego wybiegu”. Prawdziwa kompetencja, na której powinno nam zależeć, to skutek uboczny entuzjazmu.
Podaje konkretne sposoby prezentacji biegłości w jakiejś dziedzinie daleko odbiegające od stresującego testowania i egzaminowania. Bo przecież wiedzę można zaprezentować na różne sposoby, na przykład w wierszu, piosence lub w postaci krzyżówki.
Pisze także o kulturze uczenia się, która nie wymaga zapamiętywania materiału- raczej stawia na umiejętności korzystania ze źródeł i samodzielnego działania, bo w ten sposób uczymy się znacznie efektywniej.
Podpowiada, jak pomóc dzieciom odkryć ich talenty, czyli mocne strony, których Gallupa w swoim teście wymienia aż 34. Pisze, dlaczego nie warto pracować nad słabymi stronami, lepiej uczyć się, by rozwijać swój potencjał.
Autor w „Jak nie zwariować ze swoim dzieckiem…”odnosi się też do współczesnych zagadnień o globalnym zasięgu.
Coraz większym problemem w świecie staje się depresja. Jednym ze sposobów walki z nią jest uczenie się szczęścia – pisze doktor entuzjasta. Jak radzić sobie z nieprzewidywalnością i brakiem stabilizacji?
Autor opisuje narzędzia pozwalające dzieciom uświadomić, jakie procesy myślowe i mechanizmy działają w ich głowach, gdy odczuwają negatywne emocje (np. technika Papug Percepcji). Nie uczcie dzieci rywalizacji (w przyrodzie też jest symbioza), ale współpracy i pomagania innym – sugeruje pisarz.
Cały rozdział poświęca rozważaniom, jakiej edukacji wymaga od nas przyszłość. Pisze, że postrzegamy nowy świat w stary sposób i nowe wyzwania próbujemy rozwiązać za pomocą starych metod.
Twierdzi, że „analfabetami XXI wieku nie będą ci, którzy nie potrafią czytać i pisać. Będą te osoby, które nie będą zdolne nie tylko do uczenia się nowych rzeczy, ale także oduczania się starych i uczenia się ich na nowo”.
Uważa, że giganci edukacji doskonale zdają sobie sprawę, że trzeba wrócić do naturalnej ciekawości świata, entuzjazmu, wykorzystywania w uczeniu się swojego potencjału, nieskrępowanego ruchu ciał i myśli…
Po lekturze tej książki dokonacie inwentaryzacji swojego magazynu przekonań o edukacji- pisze w podsumowaniu Michał Marcela. Oj, nie da się ukryć, że remanent w głowie może być potężny i długotrwały. Czytajcie i szukajcie inspiracji!
test i foto: Dorota Olearczyk
Tekst powstał dzięki uprzejmości Wydawnictwa Muza SA
Sceną jest trawnik, kopułą teatru niebo, widownia zasiada na kocach, leżakach, parkowych ławkach. Scenografia jest lekka, łatwo demontowana, nie niszczy trawy, nie obciąża podłoża i nie wymaga ciężkiego sprzętu. Taki z założenia i z praktyki jest Wrocławski Teatr Plenerowy.
Trzeci rok z rzędu mieszkańcy i goście Wrocławia mogą uczestniczyć w przedstawieniach teatru pod gołym niebem. Przedstawienia odbywają się w reżymie sanitarnym w weekendowe popołudnia i wieczory. Przed nami jeszcze tylko dwa sierpniowe przedstawienia. 23 sierpnia w Parku Klecińskim, a 30 sierpnia na Skwerze przy ul. Kosynierów Gdyńskich na Sępolnie.
„Mikołaj z Czarnolasu” bawił i zmuszał do refleksji 16 sierpnia na Letniej Scenie Impartu. W przedstawieniu wyreżyserowanym przez Marka Kocota wystąpili Emose Uhunmwangho, Klaudia Waszak, Adrian Kąca, Marek Kocot, Tomasz Leszczyński i Tomasz Sikora. Kostiumy przygotowała Emose Uhunmwangho, muzykę – Tomasz Sikora. Widzowie zderzają się z zabawna rewizją historii. Śmiech z komicznie odgrywanych ról przez aktorów Teatru Muzycznego Capitol i humanistyczna refleksja nadają spektaklowi farsowy charakter. Akademia ku czci z udziałem prezydenta doprowadza do niemałego zamieszania w kulturze i sztuce renesansu i współczesności. Mądry, zabawny i zdrowy- taki jest Wrocławski Teatr Plenerowy.
oprac. i foto: DJ Olearczyk
Czy pamiętacie wiosnę 2020? Przymusowe ferie dla całego świata, kiedy z dnia na dzień odwołano wszystkie masowe imprezy, pozamykano kina, teatry szkoły, ze sklepów zniknął papier toaletowy, a gromadzenie drożdży stało się fundamentalną potrzebą. Klatka schodowa zamieniła się w dżunglę pełną czyhających drobnoustrojów, a mijając ludzi przezornie wstrzymywaliśmy oddech. Podarowany nam czas rozpaczliwie zapełnialiśmy tysiącami czynności, by za chwilę nie robić zupełnie nic. W tysiącach domów debatowano nad podkrążonymi oczami ministra zdrowia, z nudów podglądano sąsiadów i mówiono, że stary świat się skończył i teraz już wszystko i zawsze będzie zupełnie inaczej.
„Kroniki zarazy” to serial internetowy portretujący czteroosobową rodzinę w sytuacji izolacji domowej, wynikającej z trwającej na świecie pandemii koronawirusa. Kolażowa formuła operująca planem żywym, lalkowym oraz animacją łączy w sobie elementy grozy i groteski. Krótkie, pełne humoru odcinki ukazują poszczególne etapy lockdownu i w twórczy sposób przepracowują doświadczenie, które w ostatnich miesiącach stało się ̨ udziałem nas wszystkich. Za pośrednictwem głównej bohaterki Maleny, odsłaniamy skomplikowany proces radzenia sobie z nową sytuacją i oswajamy lęki.
Historia pozornie toczy się w czterech ścianach, jednak z każdym kolejnym odcinkiem coraz głębiej wchodzimy w wewnętrzny świat bohaterki, na którą poza covidem czyhają własne lęki, frustracje i kryzysy.
Liczymy, że „Kroniki Zarazy” staną się inspiracją do refleksji oraz pozwolą spojrzeć na sytuację z dystansem i odrobiną humoru.
Serial dostępny jest również w wersji anglojęzycznej.
Scenariusz: Magda Hueckel, Tomasz Śliwiński
Reżyseria: Tomasz Śliwiński
Koncepcja wizualna, scenografia, kostiumy: Magda Hueckel
Zdjęcia: Tomasz Śliwiński
Animacja: Natalia Bucior
Animacja lalkowa: Tomasz Maśląkowski
Muzyka: Stefan Wesołowski
Udźwiękowienie: Maciej Adamczyk
Montaż: Tomasz Śliwiński
W roli Maleny: Lena Frankiewicz
Emisja pierwszego odcinka 26 września godzinie 17.00, kolejne odcinki w każdą środę i sobotę na platformie: www.laleteatr.pl
Płócienny grzbiet książki zachęca do bliskiego kontaktu dłoni z wysmakowaną teksturą okładki. „Bajki, bajki, bajki” Ludwika Jerzego Kerna i Daniela Mroza ukazały się nakładem Wydawnictwa Warstwy, wysoko ceniącego formę i treść swoich publikacji książkowych. Estetyka idzie w parze z zacną zawartością i tworzy spójny plastyczno – czytelniczy koncept.

„Bajki, bajki, bajki” Ludwik Jerzy Kern i Daniel Mróz, Wydawnictwo Warstwy
Ludwik Jerzy Kern twórca Ferdynanda Wspaniałego czy słów piosenek „Cicha woda”, czy „Nie bądź taki szybki Bill”, Daniel Mróz współtwórca szaty graficznej „Przekroju” są autorami bajek, adresowanych nie tylko dla dzieci.
Wspólnie zabierają czytelnika w świat ludzi bluszczy, szczupaka, który mówi co innego i robi co innego. Piszą i rysują o wyższości prawideł do butów nad nogami, o tym, że tak samo są potrzebne róże jak cebule, dzielą się przestrogą dla jastrzębia, przytaczają polemikę bębna i słowika o istocie muzyki.
Przedstawiają całą galerię zwierząt zmagających się z różnymi problemami. Ich życiowe rozterki często okazują się bliźniaczo podobne do człowieczych. Śmieszą i pobudzają do refleksji bajką o orkiestrze trąb i całą masą innych historyjek napisanych z żartobliwą swadą, bajkopisarskim talentem i z mistrzowskim sznytem.

„Bajki, bajki, bajki” Ludwik Jerzy Kern i Daniel Mróz, Wydawnictwo Warstwy
„Bajki, bajki, bajki” Ludwika Jerzego Kerna i Daniela Mroza to książka będąca dziełem pisarza i rysownika. Te dwie warstwy uzupełniają się, dopełniają i tworzą czytelnicze napięcia, lekturowe emocje, bez których nie może obyć się żadna książka, chyba że ta nudna. Kern i Mróz w Warstwach to zdecydowanie inna kategoria.

„Bajki, bajki, bajki” Ludwik Jerzy Kern i Daniel Mróz, Wydawnictwo Warstwy
tekst i foto: Dorota Olearczyk
Tekst powstał dzięki uprzejmości Wydawnictwa Warstwy.
Wszystkim spragnionym koncertów, spektakli, żywego kontaktu z kulturą polecamy wydarzenia odbywające się na Letniej Scenie Impartu. Na leżakach lub przy stolikach, w obecności nienachalnych komarów, ożywczego wieczornego powietrza możemy przysiąść lub przystanąć na Placu Społecznym i oddać się w ręce kultury i sztuki, przy zachowaniu rygorów sanitarnych- rzecz jasna. Wszystko, co dzieje się przed Impartem, dzieje się w plenerze i daje dużą satysfakcję bezpośredniego kontaktu z artystami.
W piątek, 14 sierpnia, na Letniej Scenie Impartu zaśpiewała, uwielbiana przez wrocławian, Emose Uhunmwangho. Artystka wykonała utwory bliskie swojemu sercu – piosenki Niny Simone, Violetty Villas, Czesława Niemena i wielu innych. W programie koncertu nie zabrakło także akcentów ludowych. Cudownie było słuchać jej wyśmienicie brzmiących interpretacji utworów, wymagających najwyższego kunsztu wokalnego. Artystka wrocławskiego Capitolu po polsku zaśpiewała m.in. „Szeptem do mnie mów, mów szeptem”, „Czekam przyjdź, przytul mnie”, „Przyjdzie na to czas”, „Nim wstanie dzień”, „Wszystko mi mówi, że mnie ktoś pokochał”, „Nim przyjdzie wiosna”, „Z tamtej strony jeziora”, „Chodźmy chłopcze”.
Emose wystąpiła w towarzystwie znakomitych wrocławskich muzyków. Artystce na scenie towarzyszył Rafał Karasiewicz (klawisze), Żenia Betliński (bas) i Tomasz Wendt (saksofon). Najwyższej klasy jazzowe improwizacje przyprawiały słuchaczy o przyjemny zawrót głowy, wprawiały w zadumę po długiej rozłące, działały kojąco. Nie da się ukryć, że potrzeba kontaktu z powoli odmrażaną kulturą jest coraz większa. Bezpłatne spotkania w Strefie Kultury na Letniej Scenie Impartu z sukcesem zaspokajają pierwszy głód pandemicznych obostrzeń.
W 2009 roku Emose jako studentka Akademii Muzycznej im. Grażyny i Kiejstuta Bacewiczów w Łodzi przyjechała do Wrocławia. Wzięła udział w castingu do musicalu „Hair”. Zakochała się w tym mieście i postanowiła po zakończeniu studiów zostać w nim na dłużej. Nawiązała współpracę z Teatrem Muzycznym Capitol, dwa lata później dołączyła do jego zespołu na stałe. Wrocławska publiczność mogła ją zobaczyć i usłyszeć we wspomnianym „Hair”, a także m.in. w „Mistrzu i Małgorzacie”, „Nine”, „Makbecie” czy ubiegłorocznej produkcji „Mock. Czarna burleska”. Każda jej kreacja jest niezapomnianym przeżyciem artystycznym o niezaprzeczalnych walorach wokalnych.
tekst: Dorota Olearczyk
foto: Julian Olearczyk i Dorota Olearczyk
Polecamy uwadze czytelników książkę, która miała swoją premierę w 2015 roku. Angelika Kuźniak, Ewelina Karpacz- Oboładze „Czarny Anioł. Opowieść o Ewie Demarczyk” to porter tajemniczej artystki. Ze smutkiem żegnamy bezkompromisowego Anioła.

Angelika Kuźniak, Ewelina Karpacz- Oboładze „Czarny Anioł. Opowieść o Ewie Demarczyk”, Wydawnictwo Znak
Fenomenalna, perfekcyjna w każdym calu, nieprzewidywalna…tak wspominają Ewę Demarczyk znajomi. Dzięki komu rozbłysnął jej talent? Dlaczego zamilkła? Angelika Kuźniak i Ewelina Karpacz- Oboładze- autorki książki o tajemniczej artystce szukają odpowiedzi na te i wiele innych pytań w najnowszej publikacji oficyny Znak „Czarny Anioł. Opowieść o Ewie Demarczyk”. Perypetie życia prywatnego i publicznego Czarnego Anioła polskiej sceny opisują w sposób dynamiczny i intrygujący.
Ewa Demarczyk z dnia na dzień stała się gwiazdą wielkiego formatu. W 1964 roku podbiła Paryż. Wróżono jej ogromną karierę. Miała najlepszych „tekściarzy” — Baczyńskiego, Tuwima, Dymnego. Dbała o każdy szczegół.
Andrzej Marzec wspomina: „W sali kina Warszawa w Moskwie dwa fortepiany były. Tylko, że jeden z nich zabity gwoździami, z zepsutym pedałem. Ewa zareagowała ostro: jeśli nie będzie drugiego, nie będzie też koncertu”.
„Żadnych kompromisów. (…) Podczas naszych koncertów w Rosji wiele lat później, w Kijowie, na scenie stał fortepian dobrej jakości, ale bordowy. Ewa zobaczyła go i powiedziała: „Ten fortepian ma zły kolor”. Nic więcej. Po prostu wyszła. Nie mieliśmy nawet próby. Sprowadzono inny instrument. Przez to koncert zaczął się ze sporym opóźnieniem” –opowiada Janusz Frączek.

Angelika Kuźniak, Ewelina Karpacz- Oboładze „Czarny Anioł. Opowieść o Ewie Demarczyk”, Wydawnictwo Znak
Była wielkim odkryciem, wielkim spełnieniem i nagle zniknęła.
Autorki odkrywają źródła jej wielkości, opowiadają też o tym, ile kosztowały artystkę pełne pasji koncerty i całkowite oddanie sztuce.
Czarnego Anioła polskiej sceny wspominają w książce m.in. Zygmunt Konieczny, Andrzej Zarycki i przyjaciele z Piwnicy pod Baranami.
Ewa Demarczyk od wielu lat nie udziela wywiadów. Teraz dostajemy jej niezwykły portret, który skrzy się wieloma barwami, nie jest tylko czarny.
oprac. Dorota Olearczyk
29 sierpnia za sprawą Strefy Kultury Wrocław ruszymy na literacką wyprawę po osiedlu Powstańców Śląskich. To właśnie tam odbędzie się 9. edycja Europejskiej Nocy Literatury, której tegorocznym tematem jest podróż. Znamy już wszystkie lokalizacje, w których w ostatni sierpniowy weekend usłyszeć będzie można fragmenty dzieł europejskich (i nie tylko) twórców.
Europejska Noc Literatury to święto czytelników, którzy w ten jeden wieczór usłyszeć mogą znakomitą prozę w interpretacjach wybitnych twórców kultury, a przy okazji odwiedzić przestrzenie miasta, które często na co dzień nie są dostępne dla zwiedzających. Kuratorem 9. odsłony wrocławskiego wydarzenia jest dziennikarz literacki i pisarz Max Cegielski – to właśnie on jest autorem koncepcji tematycznej Europejskiej Nocy Literatury 2020, która odbędzie się pod hasłem „Podróż”. Kluczem doboru tekstów nie będzie ich gatunek czy data wydania – zamiast tego wybrane książki połączy motyw szeroko pojętej podróży. Wybrane fragmenty ułożą się w mapę zakątków, dziejów i gatunków literackich Europy.
Jak co roku, 10 wybranych przez kuratora fragmentów dzieł literackich zinterpretowane zostanie na żywo przez 10 aktorek i aktorów w 10 wyjątkowych lokalizacjach. Miejsca czytań tym razem rozsiane będą na osiedlu Powstańców Śląskich. Wydarzenie będzie odbywało się w tradycyjnej formule, jednak by zapewnić słuchaczom i słuchaczkom komfortowe, a przede wszystkim bezpieczne warunki uczestnictwa w wydarzeniu, czytania zorganizowane zostaną z uwzględnieniem wszelkich wynikających z sytuacji epidemicznej wymogów sanitarnych. Limity uczestników w poszczególnych miejscach ustalone zostaną w taki sposób, by możliwe było zachowanie wymaganego dystansu, w każdym z nich dostępne będą też środki dezynfekujące i rekomendowane będzie zasłanianie ust i nosa. Kolejne spotkania rozpoczynać się będą też co godzinę (między 14:00 a 22:00), a nie jak do tej pory co 30 minut, co ma ułatwić bezpieczne wejście i opuszczanie miejsca czytania. Ponadto aż 8 z 10 lokalizacji, w których odbywać się będzie ENL, to plenery.
Literacka noc na świeżym powietrzu
Wśród plenerowych przestrzeni Europejskiej Nocy Literatury nie mogło zabraknąć ikony i serca osiedla – ronda Powstańców Śląskich, w którego zielonym centrum odbędzie się jedno z czytań. W bezpośrednim sąsiedztwie placu znajdziemy dwie kolejne lokalizacje: po jego wschodniej części ENL zagości w ogrodzie Szkoły Muzycznej I stopnia im. Grażyny Bacewicz (pl. Powstańców Śląskich 12), po zachodniej – w Psim Parku, czyli na dawnej Górce Friebego (ul. Sztabowa 68). Słuchacze będą mieli okazję odwiedzić także zielone dziedzińce położonych na osiedlu placówek edukacyjnych – Liceum Ogólnokształcącego nr VIII im. Bolesława Krzywoustego (ul. Zaporoska 71) oraz Uniwersytetu Ekonomicznego – ale i obiekty sportowe, takie jak przedwojenny stadion Młodzieżowego Centrum Sportu (ul. Sztabowa 101). Jedno z czytań odbędzie się również na terenie dawnego Szpitala Kolejowego, dziś znanego jako biurowy pop-up Pod Ciśnieniem (ul. Sudecka 96).
Najdalej wysuniętym na południe punktem tegorocznej edycji i jednocześnie ostatnią z plenerowych lokalizacji będzie ogród Wrocławskiego Teatru Pantomimy im. Henryka Tomaszewskiego (Aleja Dębowa 16). Dwa ostatnie przystanki na trasie podróży przygotowanej przez Europejską Noc Literatury znajdować się będą we wnętrzach: odwiedzimy dawne kino „Oko”, czyli klub 4. Regionalnej Bazy Logistycznej (ul. Bernarda Pretficza 28); fragmentów podróżniczej literatury posłuchamy też w najwyższej wieży Wrocławia – w Sky Tower.
Więcej informacji na temat miejsc czytań i nadchodzącej edycji Europejskiej Nocy Literatury znaleźć można w załączniku, na stronie Strefy Kultury Wrocław: StrefaKultury.pl/EuropejskaNocLiteratury oraz na Facebooku: facebook.com/ENLWroclaw.
mat. pras.
fot. Tycjan Trzpiola





















































