W piątek w nocy poznaliśmy laureatów Konkursu Aktorskiej Interpretacji Piosenki na 39. PPA.
Po Koncercie Finałowym 39. Przeglądu Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu na scenie Teatru Muzycznego Capitol wręczono nagrody festiwalu.
Decyzją Jury Konkursu Aktorskiej Interpretacji w składzie: Maja Kleszcz, Agnieszka Szydłowska, Jan Nowicki, Jacek Ostaszewski i Cezary Studniak, Grand Prix 39. Przeglądu Piosenki Aktorskiej – Złotego Tukana oraz 25 tys. zł – otrzymał Stanisław Linowski. Nagrodę wręczył Rafał Dutkiewicz, prezydent Wrocławia.
Stanisław Linowski otrzymał także Tukana Dziennikarzy – nagrodę wręczyła Małgorzata Waszkiewicz, dziennikarka Radia TOK FM; wyróżnienie w postaci koncertu RAM Session zorganizowanego przez radio RAM we Wrocławiu – nagrodę wręczył Piotr Bartyś, dziennikarz Radia RAM; oraz Tukana Publiczności, nagrodę widzów obecnych na Koncercie Finałowym, którą wręczył widz zasiadający na miejscu 6 w rzędzie VI.
Małgorzata Walenda otrzymała nagrodę specjalną Stowarzyszenia Autorów ZAiKS za najlepsze wykonanie polskiej piosenki, 10 tys. zł, którą wręczył Rafał Bryndal, przedstawiciel władz ZAiKS-u, oraz nagrodę Niemiecko-Polskiego Towarzystwa Kulturalnego Polonica w wysokości 3 tysięcy zł wraz z zaproszeniem do udziału w Festiwalu Rock & Chanson w Kolonii, którą wręczył prezes Stowarzyszenia Zbigniew Kossak von Glowczewski.
Jury Nurtu Off w składzie: Natalia Kabanow, Magda Piekarska, Olaf Brzeski, Igor Gawlikowski i Igor Kujawski, przyznało statuetkę Tukana Off i 10 tys. zł nagrody spektaklowi Can I Be Whitney? Tomasza Szczepanka. Sponsorem Nagrody jest firma Atos Global Delivery Center Polska.
Jury Nurtu Off przyznało też dwa wyróżnienia: spektaklom „Gender Unplugged” Natalii Orkisz i „Wkurwionym kobietom w leju po Polsce” Mai Staśko i Przemka Wojcieszka.
Kapituła im. Aleksandra Bardiniego przyznała Nagrodę – Dyplom Mistrzowski Ewie Kaim. Nagrodę wręczył Roman Kołakowski, przewodniczący Kapituły.
Dyplom Mistrzowski jest dziełem Michała Hrisulidisa, statuetki Tukanów są autorstwa Joanny Hrisulidu i Tomasza Szydełko.
W galerii zdjęć: wszyscy uczestnicy I części koncertu finałowego. Więcej na stronie: Znamy finalistów 39. Przeglądu Piosenki Aktorskiej
mat. pras.
foto: DJ Olearczyk
Edith Piaf przyjechała na 39. PPA do Wrocławia w postaci Natalii Sikory. Spektakl Teatru Polonia, z powodzeniem wystawiany na stołecznej scenie, organizatorzy Przeglądu Piosenki Aktorskiej zaprosili do nurtu głównego festiwalu. Na „Pięknym nieczułym” widownia Dużej Sceny Capitolu była wypełniona, a nawet przepełniona, publicznością.
Rozpoczęło się piosenką, potem był długi monolog zainscenizowany w czerwonym wnętrzu pokoju hotelowego. Na koniec zabrzmiały utwory śpiewane przez Natalię Sikorę jako Edith Piaf. Wszystko jasne, proste, klasyczne. Natalia Sikora weszła w rolę Piaf każdym swoim gestem, grymasem, uśmiechem, postawą ciała. Pod maską francuskiej pieśniarki monologowała, śpiewała, przeżywała i przeżuwała całą lawinę nabrzmiewających emocji.
Doskonały głos polskiej Sikory świetnie pasował do francuskiego Wróbelka. Spektakl mógłby być jeszcze lepszy, gdyby zainscenizowano go na scenie kameralnej.
tekst: Dorota Olearczyk
foto: Julian Olearczyk i Dorota Olearczyk
Miejsce: Zaklęte Rewiry, czas: 22 marca g. 19:00, mile widziani – goście w strojach z lat 20. i 30. XX wieku. Nie zapewniamy miejsc siedzących.
Takie informacje szczegółowe znajdujemy na stronie wydarzenia. Tak, to cały czas trwa 39. PPA. Czwartkowa odsłona festiwalowa przeniosła nas w urokliwe stylistycznie czasy przedwojenne. A miejsca siedzące, przy scenie, chyba zajęły owady z plakatów Ryszarda Kai, bo publiczność wolała podrygiwać wdzięcznie. Niektórzy siedzieli przy stolikach w wystylizowanych kostiumach, było teatralnie i muzycznie, jak na Przegląd Piosenki Aktorskiej przystało.
W zapowiedzi koncertu czytamy: Przedwojenny polski jazz… Było takie zwierzę, dziś już zapomniane, po którym zachowały się nieliczne ślady, przykryte wiórami dziarsko heblowanego w latach 50. i 60. swinga i modern jazzu, z których wyrosła późniejsza potęga tego, co znamy jako światowej sławy Polish Jazz. Ale wcześniej… Wcześniej do jazzu tańczyło się w modnych i drogich lokalach Warszawy, Lwowa, Wilna. I mało kto ten jazz nazywał jazzem. Szlagier gonił szlagier. Śpiewali je popularni aktorzy, a pisali najwybitniejsi kompozytorzy epoki (Henryk Wars, Jerzy Petersburski, bracia Goldowie), zaopatrzywszy się w płyty z USA i Berlina, będącego wówczas europejskim sercem rozrywki. „Jazzowe” piosenki brzmiały w filmach, kabaretach, rewiach.
W świat swingu podczas „Nocy w Wielkim Mieście” zabrał nas Jazz Band Młynarski – Masecki. Takiej potańcówki jeszcze publiczność PPA nie widziała. Marcin Masecki i Jan Emil Młynarski świetnie bawili się przedwojenną manierę jazz-bandu. Całe przedsięwzięcie skupili wokół Adama Astona –przedwojennego śpiewaka rozrywkowego oraz Henryka Warsa – przedwojennego pianisty, aranżera i kompozytora. Gościnnie wystąpiła reżyserka sobotniej i niedzielnej Gali – Agnieszka Glińska – z doskonałą interpretacją utworu „Nikt tylko ty”.
Po grupie Młynarskiego niektórzy czmychnęli po angielsku, żeby popląsać w zaciszu domowym. Inni zostali na koncercie zespołu muzyczno-performerskiego Natty Congeroo and the Flames of Rhythm. Ponoć owady Kai też zaczęły pląsać w przedwojennym stylu.
tekst: Dorota Olearczyk
foto: Julian Olearczyk i Dorota Olearczyk
W Operze Wrocławskiej trwają przygotowania do premiery „I Capuleti e i Montecchi”, opery Vincenzo Belliniego. Spektakl wyreżyseruje artysta młodego pokolenia Krystian Lada. Premiera w najbliższy piątek, 23 marca.
Opera ma opowiedzieć coś o nas samych, a nie tylko o XIII – wiecznej Weronie- mówi reżyser. Dzieło Vincenzo Belliniego pochodzi z roku 1830 i jest szóstą z dziesięciu oper w dorobku kompozytora. Jest to utwór rzadko wystawiany. Nie jest adaptacją słynnego dramatu Szekspira. W „I Capuleti e i Montecchi” na próżno szukać romantycznej sceny balkonowej, ani wielkiego balu podczas, którego Romeo i Julia zakochują się w sobie. Dzieło Belliniego jest opowieścią o świecie podziałów i konfliktów, które prowadzą do śmiertelnej zguby młodych kochanków z Werony.
Główne postacie mają piękne arie do zaśpiewania, a chór dopełnia całość przez ekspresyjne zakończenia scen – dodaje szef Opery Wrocławskiej i dyrygent – Marcin Nałęcz-Niesiołowski.
W roli mężczyzny zobaczymy kobietę. Romeo zaśpiewa mezzosopranem.
Premierowe spektakle „I Capuleti e i Montecchi” Vincenzo Belliniego 23 i 24 marca o godz. 19.00. Kolejne spektakle w tym sezonie artystycznym będzie można obejrzeć 25.03 oraz 26 i 28.04.
Orkiestrę poprowadzi – Marcin Nałęcz-Niesiołowski, scenografię przygotowuje Didzis Jaunzemus, kostiumy – Magdalena Maciejewska, reżyserią świateł zajmuje się Maarten Warmerdam. Na scenie, obok solistów, zobaczymy chór i balet Opery Wrocławskiej.
oprac. tekstu: Dorota Olearczyk
foto: Julian Olearczyk
Katarzyna Groniec zmienia kolor z klasycznej czerni na błękit okraszony czerwonymi barwami, czyli ptaszkami, na oko coś z gatunku wróblowatych, siedzącymi na jej sukience. Podczas 39. PPA w takiej właśnie odsłonie zaprezentowała się na Dużej Scenie TM Capitol.
„Ach” – najnowszy album artystki jest w przeważającej większości krążkiem autorskim (teksty i muzykę napisała sama Groniec) i taka właśnie dała się poznać podczas wtorkowego koncertu. Śpiewa o miłości, jej braku, deszczu…
To odważny projekt, inny niż wcześniejsze, znakomicie przyjęte interpretacje z płyty „ZOO z piosenkami Osieckiej”. Co prawda muzycy równie dobrzy, z charyzmatycznym Łukaszem Damrychem na czele, ale energia inna, nieco rozmyta w gąszczu powtarzanych fraz.
Co prawda animacje i oprawa scenograficzno – kostiumowa dopracowana do najmniejszego szczegółu cieszy oko (grafika Mariusz Mrotek, obraz Paulina Korbaczyńska). Z przyjemnością patrzy się na animacje i konsekwencję stylistyczną w ubiorze całego zespołu, ale czy to wystarczy, żeby odnieść kolejny sukces i zachwycić swoją publiczność?
Uwielbiam Katarzynę Groniec w roli interpretatorki piosenek mistrzów słowa i do nowej jej wersji scenicznej jeszcze się nie przekonałam. A może to przychodzi z czasem?
tekst: Dorota Olearczyk
foto: Julian Olearczyk i Dorota Olearczyk
„Requiem ludowe” w wykonaniu Adama Struga i grupy Kwadrofonik zabrzmiało w Synagodze pod Białym Bocianem i było kolejnym artystycznym odkryciem 39. Przeglądu Piosenki Aktorskiej.
Bazą „Requiem ludowego”, jak podają programowe źródła organizatorów PPA, jest słynny „Śpiewnik pelpliński”. Zbiór wydany po raz pierwszy w 1871 r. zawierający tysiąc sto jeden polskich pieśni religijnych – niemal wszystkie, jakie w chwili publikacji znane i śpiewane były w trzech zaborach. Pieśni o Panu Jezusie. Pieśni o Marii Pannie. Pieśni o świętym Józefie, aniołach i opatrzności. Pieśni pokutne, za zmarłych, pogrzebowe i o marnościach tego świata. I wreszcie – pieśni o śmierci, sądzie ostatecznym, wieczności, niebie, czyśćcu i piekle.
I właśnie po te ostatnie sięgnęli muzycy z Kwadtrofonik wraz z Adamem Strugiem i przemówili do współczesnego słuchacza językiem przodków osiągając zdumiewający skutek. Dawne, proste i naiwne prawdy w ich wykonaniu zyskały wymiar ponadczasowych. Kołatki, dzwonki, fortepiany, przeróżne instrumenty perkusyjne, a nawet jarmarczny balonik, z którego spuszczano powietrze wzbogaciły słowa recytowane i wyśpiewywane surowym i ascetycznym głosem Adama Struga.
A dźwięk nieodbieranego telefonu długo rozbrzmiewający w finale requiem poruszył do głębi chyba wszystkich słuchaczy.
oprac. tekstu: Dorota Olearczyk
foto: Julian Olearczyk i Dorota Olearczyk
Ascetyczne i harmonijne widowisko odbyło się w sobotę wieczorem w Synagodze pod Białym Bocianem.
W ramach 39. Przeglądu Piosenki Aktorskiej wystąpił korsykański zespół wokalny A Filetta. Sześciu mężczyzn śpiewających utwory wielogłosowe bez towarzyszenia instrumentów wprowadziły refleksyjny nastrój na festiwalowej ścieżce między Capitolem, a Impartem. Uspokajały i zadziwiały ukrytą w interpretacjach emocjonalnością.
Zespół A Fileta tworzą obecnie: Jean-Claude Acquaviva (kompozytor), François Aragni, Petr’Antò Casta, Paul Giansily, Stéphane Serra, Maxime Vuillamier i to oni zaśpiewali w sobotę we Wrocławiu.
Cerkiewne śpiewne frazy, chorały gregoriańskie, łemkowski i ukraiński folklor, jutrznie dominikańskie, melodie żydowskie nasycone emocjonalnością i ochrypłym głosem lidera… – to i dużo więcej słyszeliśmy uszami wyobraźni tego wieczoru w Synagodze.
- PPA trwa i zachwyca swoją różnorodnością.
tekst: Dorota Olearczyk
foto: Julian Olearczyk i Dorota Olearczyk
„Flower Power” w reżyserii Jerzego Bielunasa powstał na podstawie wierszy Jacka Podsiadły i piosenek Nicka Cave’a, Boba Dylana, Guns N’ Roses, Jimiego Hendrixa, Micka Jaggera, Johna Lennona, Amandy McBroom, Barry’ego McGuire, Joni Mitchell i Franka Zappy.
Muzycznie, pieczę nad spektaklem, trzymał Mateusz Pospieszalski, znany nie od dziś ze współpracy z Jerzym Bielunasem przynoszącej świetne efekty. (Warto przypomnieć choćby „Pamiętnik z powstania warszawskiego” Białoszewskiego zrealizowany we Wrocławskiej PWST, obecnie AST).
Tym razem, specjalnie na 39. PPA, tandem zaprowadził widzów do świata dzieci kwiatów, buntu hipisowskiego, rewolucji przeciw dorosłym, instytucjom, systemom… Było w tym trochę big- bitu i soczystego grania, wzniosłych idei, zabawnych scenek z upragnionym kredensem w roli głównej.
„Flower Power”, upoetycznioną podróż w poszukiwaniu wolności, słuchało się i oglądało na ogół dobrze. Czasem tylko trzeba było się domyślać, co śpiewają niektórzy wykonawcy. Ale Robert Więckiewicz jako recytujący aktor, śpiewająca Kinga Preis, Adam Nowak, Emose Uhunmwangho, Organek unieśli na swoich barkach humanistyczne przesłanie spektaklu i wnieśli do niego największą siłę emocji i wzruszeń.
tekst: Dorota Olearczyk
foto: Julian Olearczyk i Dorota Olearczyk