„Sen nocy letniej” Williama Shakespeare’a w reżyserii Jakuba Krofty i Marii Wojtyszko otworzył nowy sezon artystyczny we Wrocławskim Teatrze Lalek. Premiera stała się okazją do uroczystego wręczenia dyrektorowi Januszowi Jasińskiemu odznaczeń z okazji 40-lecia pracy, odebrania Złotego Krzyża Zasługi i Srebrnego Medalu Zasłużonych dla Kultury i, jak się zdaje, nie był to ani sen, bo na piersi dyrektora zawisły realne ordery, ani to lato, bo jesień w pełni, ani noc, no może wieczór. Szekspirowski anturaż nadał wieczorowi wyjątkowego charakteru.
„Sen nocy letniej” według Jakuba Krofty i Marii Wojtyszko to przedstawienie wizualnie piękne, a językowo niełatwe, wymagające od dziecięcego widza szekspirowskiego obycia. Od rodziców zaś – podjęcia próby przygotowania dziecka na spotkanie z cudownym zespołem WTL, który dwoi się i troi, żeby zawiłości fabularne sztuki podać w jak najbardziej przystępnej formie, bez uszczerbku dla frazy mistrza światowej dramaturgii.
Dwuczęściowy spektakl trwa dwie godziny z przerwą. To ważna informacja dla tych widzów, którzy percepcyjnie są krótkodystansowcami i nawet wartka akcja, kolorowe kostiumy, dużo aktorów na scenie, nie są w stanie wysiedzieć na fotelu dłużej niż 45 minut.
Spektakl duetu Krofta- Wojtyszko jest kolejnym w repertuarze WTL tytułem, którego twórcy mierzą się z wielką klasyką i reinterpretują ją w teatrze dla dzieci. Poprzednie przedstawienia w tym nurcie: „Czarodziejski flet”, „Lalka Kafki” i „Burza” są do dziś z powodzeniem grane dla szerokiej dziecięcej widowni. „Sen nocy letniej” wydaje się być udanym wprowadzeniem do twórczości Williama Shakespeare’a i wspaniałym początkiem przygody z „dorosłą” teatralną klasyką. Wymaga pewnej dojrzałości i solidnego przygotowania do odbioru, ale po odrobieniu zadania domowego daje dużo satysfakcji.
Po premierze wielkie brawa, zasłużenie, zgarnia cały zespół aktorski Wrocławskiego Teatru Lalek. Anna Bajer, Agata Cejba, Kamila Chruściel, Aneta Głuch-Klucznik, Jolanta Góralczyk, Krzysztof Grębski, Radosław Kasiukiewicz, Marek Koziarczyk, Agata Kucińska, Konrad Kujawski, Marta Kwiek, Patrycja Łacina-Miarka, Anna Makowska-Kowalczyk, Tomasz Maśląkowski, Grzegorz Mazoń, Irmina Praszyńska, Sławomir Przepiórka, Edyta Skarżyńska, Piotr Starczak (gościnnie), Marek Tatko- są tak przeistoczeni, że trudno rozpoznać w nich znanych i lubianych aktorów. Elfy, Eneusz, Oberon, Puk i Filostrates czarują sposobem poruszania się po scenie, kostiumem i charakteryzacją. Szekspirowska fraza w tłumaczeniu Gałczyńskiego w ich ustach brzmi zaskakująco współcześnie. Muzyka i efekty specjalne skutecznie bawią, a kiedy trzeba także przerażają publiczność.
„Sen nocy letniej” w WTL to spektakl domagający się widzów ambitnych, wizualnie łapczywych, językowo otwartych i wrażliwych na poetycką frazę i komediowe zapętlenie. Dla tych, który lubią się przestraszyć, pośmiać i zapatrzeć.
oprac. do.
foto: jo
PRZEKŁAD: Konstanty Ildefons Gałczyński
KONCEPCJA INSCENIZACYJNA, REŻYSERIA: krofta/Wojtyszko
SCENOGRAFIA, KOSTIUMY: Matylda Kotlińska
MUZYKA: Grzegorz Mazoń
REŻYSERIA ŚWIATŁA: Damian Pawella
CHOREOGRAFIA: Milena Czarnik
Trzynastego października w Sali Witrażowej Starego Klasztoru swój solowy recital gitarowy zaprezentował Krzysztof Pełech. W programie koncertu znalazła się muzyka klasyczna, hiszpańska i latynoamerykańska.
Koncert był zgrzebny, chropowaty, nieco kosmaty. Mistrz gitary klasycznej nie był taki idealny i uładzony, jak zwykle to bywało na tego typu wydarzeniach. Co nie znaczy, że artysty nie słuchało się świetnie. Inna gitara, inny wygląd, inna barwa, inne brzmienie…wszystko to sprawiło, że recital był wyjątkowy. Lekki program, bez- na ogół trudnych w odbiorze- klasycznych utworów wytworzył atmosferę towarzyskiego spotkania. Słuchacze komentowali zapowiedzi Krzysztofa i współtworzyli nastrój wieczoru w pięknym miejscu Sali Witrażowej Starego Klasztoru.
Kilka słów o artyście
Krzysztof Pełech należy do elity gitarzystów klasycznych na świecie. Koncertował w tak prestiżowych salach jak między innymi: Filharmonia Berlińska, NOSPR w Katowicach, Filharmonia Narodowa w Warszawie, Narodowe Forum Muzyki we Wrocławiu, CKK Jordanki w Toruniu, Victoria Concert Hall w Singapurze, Gedung Kesenian Jakarta w Indonezji i Bolivar Concert Hall w Londynie. Zapraszają go do współpracy wybitni kompozytorzy i gitarzyści (Tommy Emmanuel, Joscho Stephan, Jorge Morel, Jorge Cardoso, Leszek Możdżer, L.U.C.), nagrywał wielokrotnie m.in. dla Polskiego Radia i BBC, ma na koncie 17 płyt. Regularnie uczestniczy w festiwalach muzycznych o międzynarodowym zasięgu. Brał udział w dwudziestu jeden konkursach, spośród których był laureatem szesnastu. W ankiecie „Gitarowy Top” ogłoszonej przez fachowy magazyn muzyczny „Gitara i Bas” Pełech został trzykrotnie wybrany najlepszym polskim gitarzystą klasycznym. Rocznie wykonuje ok. 40 koncertów zarówno solowych jak i z towarzyszeniem orkiestr kameralnych i symfonicznych. Jest pomysłodawcą i dyrektorem artystycznym odbywającego się od 1998 roku Wrocławskiego Festiwalu i Konkursu Gitarowego Gitara+/Guitar Masters, a także inicjatorem i szefem Summer Guitar Festival w Krzyżowej. Od 2005 roku prowadzi klasę gitary w Akademii Muzycznej w Bydgoszczy.
oprac. do.
foto: jo i do
„Przed premierą” – w znanym i lubianym cyklu muzycznych spotkań w Imparcie – wystąpiła Agata Fugat z zespołem. Trzynastego października na kameralnej scenie kawiarni przy Mazowieckiej studentka dyrygentury wraz z koleżankami z Akademii Muzycznej w Katowicach (Weroniką Muchą grającą na fortepianie, Agnieszką Sanocką- wiolonczelistką i Wiktorią Heryszek – skrzypaczką) zaprezentowały nowe interpretacje piosenek literackich i aktorskich.
Z zaciekawieniem i wzruszeniem słuchaliśmy utworów Agnieszki Osieckiej, Marka Grechuty i Boba Dylana. W nowych aranżacjach i odświeżonych interpretacjach zabrzmiały m.in. „Żegnaj mi, Krakowie, bywajże mi zdrów…”, „Youkali”, „Dwa serduszka cztery oczy”, „Chodzi o to, żeby nie być idiotą”, „Bal u Posejdona”, „Wiecznie młody”, „Okularnicy”, „W dzikie wino zaplątani”. Nie obyło się bez bisów. Zauroczeni słuchacze, gromkimi brawami, skutecznie domagali się przedłużenia nastrojowego wieczoru.
Agata Fugat komponuje, gra na fortepianie, pisze teksty i śpiewa. W muzyce szczególne znaczenie mają dla niej słowa i barwa dźwięku. Często występuje sama, ale też sporo koncertuje z muzykami, dzięki którym, jak sama mówi „aranżacje nabierają kształtu i koloru”.
Gospodarzem wieczoru – zapraszającym i osobiście prezentującym wykonawców – był wybitny znawca gatunku Bogusław Sobczuk. Dzięki anegdotom, tłumaczeniom utworów, wyjaśnieniom dotyczących powstania tekstu, piosenki zyskiwały głębię, sens i wyrazistość.
Następne spotkanie z cyklu „Przed premierą” w grudniu.
oprac. do.
foto. do i jo
Inspiracje-Interpretacje to festiwal, który wrocławski Światowid realizuje z udziałem młodych wokalistów, jak i interesujących gości. Impreza łącząc muzyczną przeszłość z przyszłością, zachęca młodzież, by inspirowała się twórczością mistrzów piosenki oraz mierzyła się z nią w konkursie na interpretację. Festiwal robi to zarówno z całą powagą, jak i z humorem, co zapewnia obecność Tomasza Brody – ilustratora/ felietonisty. Powstają więc nie tylko nowe interpretacje piosenek, ale także nowe portrety: mistrzów, uczestników oraz gości, które można zobaczyć na tworzonej na żywo wystawie.
Formuła konkursu otwarta na różnorodne gatunki muzyczne i formy ekspresji nie narzuca uczestnikom żadnych ram – poza tematem. Inspiracją tegorocznej, piątej już edycji festiwalu jest repertuar Romana Kołakowskiego.
Przez lata związany z Wrocławiem, pieśniarz, poeta, tłumacz, reżyser, kompozytor, dramaturg, charyzmatyczny artysta wielu talentów. Pojawiał się na scenie nie tylko jako bard śpiewający o wolności. Mówił zarówno poprzez własną poezję i kompozycje, jak i słowami innych pieśniarzy: m.in. Toma Waitsa, Nicka Cave’a, Bułata Okudżawy, Jacques’a Brel’a, Stinga, których teksty przez znakomite ich tłumaczenia przybliżył polskiej publiczności.
Wśród festiwalowych gości pojawią się osoby będące blisko/ współpracujące niegdyś z Mistrzem – Agata Klimczak-Kołakowska, Leszek Zduń, Konrad Imiela, Urszula Orłowska. W finałowym koncercie 4 grudnia oprócz laureatów konkursu usłyszymy Konrada Imielę i Adama Skrzypka w recitalu Waits 2022 (teksty piosenek w tłumaczeniu Romana Kołakowskiego).
Przypominamy o konkursie publikując wiadomości prosto od organizatora wydarzenia.
- uczestnicy: soliści z całej Polski; w swoim dorobku nie posiadają oficjalnych publikacji wydawnictw muzycznych oraz podpisanych zobowiązań wobec wytwórni płytowych, znajdują się w przedziale wiekowym 18-35 lat.
- konkurs: można w nim zaprezentować zarówno oryginalne utwory Romana Kołakowskiego jak i piosenki z tłumaczonym przez niego polskim tekstem.
- zgłoszenia: do 30 października 2022, preferujemy zgłoszenia online poprzez wypełnienie formularza na stronie www.inspiracjeinterpretacje.pl; zgłoszenia w wersji analogowej: wydrukowany i wypełniony formularz oraz materiały demo na płycie należy wysłać na adres: ODT „Światowid” ul. Sempołowskiej 54A; 51-661 Wrocław.
- kwalifikacje: o wynikach kwalifikacji wszyscy zgłoszeni wykonawcy zostaną powiadomieni do 4 listopada 2022 r. Zakwalifikowani (12 osób) wpłacają na konto organizatora akredytację w wysokości 150 zł do 15 listopada 2022.
- nagrody: pula 9 tys. zł, o wysokości nagród decydują jurorzy.
oprac. mat. org.
Bohaterowie, którzy narażają własne życie, aby ocalić setki innych istnień. Idą w ogień, nie wiedząc, czy będzie dane im stamtąd wrócić. Praca strażaka to poświęcenie, które nie zna granic. Waldemar Pruss w książce „Strażak. Życie w ciągłej akcji” pokazuje walkę z groźnym żywiołem od kulis. Opisuje najbardziej niebezpiecznie i zatrważające akcje. Od tej książki trudno się oderwać, a już na pewno da się o niej zapomnieć.
Był 25 grudnia. Święta, wesoła i nastrojowa atmosfera. Nagle alarm i informacja o pożarze mieszkania. Wiadomo już, że będzie ciężko, bo w tej dzielnicy Poznania znajduje się bardzo dużo przedwojennych kamienic. Ze względu na konstrukcje, wysokość, wąską zabudowę, dostęp do budynków jest bardzo trudny. Na miejscu strażacy zastają gęsty, smolisty dym. Wybijają szybę i wchodzą do środka, aby ewakuować mieszkańców. Ci nie oddychają. Wśród nich jest mały chłopiec. Zaczyna się walka o życie…
Inna poznańska dzielnica, Łazarz. Jest mroźny, późnojesienny dzień. Pożar na drugim piętrze kamienicy. Drzwi do mieszkania są dość masywne i zamknięte, przez co dostanie się do środka stanowi ogromny problem. Wszystko wypełnia dym. Po kilku minutach udaje się znaleźć mężczyznę w łazience. Jest nagi, ale jego ciało, nie tyle jest spalone co ugotowane. Tak jak parówki, które popękały. Mężczyzna prawdopodobnie najpierw zatruł się dymem, a następnie w wyniku temperatury „ugotował”. Wcześniej ani ja, ani nikt z moich znajomych nie widział takiego widoku – wspomina Waldemar Pruss.
Praca strażaka to nie tylko walka z ogniem. To również ratowanie życia ofiar wypadków drogowych czy zabezpieczanie terenu działań ratowniczych. W tym zawodzie najważniejsza jest pasja. Bez niej nie uda się długo wytrzymać. Bo to życie w ciągłej gotowości.
W książce autor opowiada o swojej wyboistej drodze do celu, którym było zostanie strażakiem. Przytacza zaskakujące i nieznane dotąd kulisy tej pracy. Uważny czytelnik znajdzie tu również praktyczne porady, jak zabezpieczyć się przed pożarem i co robić, aby zwiększyć swoje szanse na przeżycie.
Waldemar Pruss – były oficer Państwowej Straży Pożarnej. W służbie spędził prawie 18 lat. Od ponad 20 lat jest strażakiem ochotnikiem. Dowódca sekcji Lotniskowej Służby Ratowniczo-Gaśniczej poznańskiego portu lotniczego Ławica. Jest znanym i cenionym fachowcem w kraju i na arenie europejskiej. Od wielu lat prowadzi, a także organizuje szkolenia dla strażaków, funkcjonariuszy innych służb oraz dla osób cywilnych, szczególnie z zakresu pomocy medycznej. W wolnych chwilach próbuje swoich sił w grze na jednej z dwóch zjawiskowych gitar elektrycznych.
oprac. Do.
Tekst powstał dzięki uprzejmości Wydawnictwa Muza.

foto: Natalia Kabanow
Recenzja PIK.wroclaw.pl / Po premierze spektaklu
Przy wejściu na premierę częstowano pigułkami szczęścia, przy wyjściu otrzymaliśmy receptę z zaleceniem: Silesia, Silentia 1 X dziennie, 9 grudnia i Panna Nikt 1 X dziennie 27 grudnia. W niedzielę, 3 grudnia na Dużej Scenie Wrocławskiego Teatru Współczesnego odbyła się premiera „Pidżamowców”. Reżyserem wrocławskiego przedstawienia, napisanego przez Mariusza Sieniewicza, był Marcin Liber.
Akcja sztuki „Pidżamowcy” dzieje się w szpitalu. Na scenie widzimy czwórkę śmiertelnie chorych pacjentów, bohaterowie uzależnieni są od środków uśmierzających ból. Na pierwszym planie reżyser umieszcza godność osoby cierpiącej. Ale to nie wszystko, przedstawienie podzielone jest na trzy części. W pierwszej części młoda dziewczyna monologuje i opisuje dramatyczną sytuację na Szpitalnym Oddziale Ratunkowym. W drugie części mamy do czynienia z czymś, co przypomina nieco „Lot nad kukułczym gniazdem” ze świetną rolą Wiesława Cichego i Zdzisława Kuźniara. A końcówka to szczere wyznania młodych, sfrustrowanych lekarzy.
Stan współczesnej służby zdrowia pokazany w „Pidżamowcach” budzi niechęć, rozdrażnienie i przygnębienie. Przedmiotowe traktowane pacjentów i reglamentacja środków bólowych doprowadza do szpitalnego buntu, w którym zwycięstwo odnosi pacjent, mianując się Wielkim Anestezjologiem.
Prześmiewcze, absurdalne, obrazoburcze i refleksyjne dialogi do pary z doskonałymi wizualnie scenami jedzenia czekoladek przez siostry, czy rewii mody strojów pacjentów budują ciekawy, ale do bólu jednoznaczny, skonstruowany realistycznymi technikami spektakl. Przedstawienie bez światłocieni i niedopowiedzeń, które mogłoby wstrząsnąć, gdyby ukryło w treści coś odkrywczego, a tak tylko kłuje i powoduje ból poznawczy. Ale to też dużo.
W spektaklu oprócz Wiesława Cichego i Zdzisława Kuźniara wystąpili: Aleksandra Dytko, Maria Kania, Ewelina Paszke-Lowitzsch, Krzysztof Boczkowski, Przemysław Kozłowski, Tomasz Orpiński, Tadeusz Ratuszniak, Krzysztof Zych, Mariusz Bąkowski oraz grupa pidżamowców. Scenografię przygotował Mirek Kaczmarek, kostiumy Grupa Mixer, muzykę Filip Kaniecki, zaś ruch sceniczny Maćko Prusak.
tekst: Dorota Olearczyk
„Priscillę, Królową Pustyni. Musical” wyreżyserował Cezary Tomaszewski. Spektakl powstał na podstawie filmu opowiadającego historię dwóch drag queens i kobiety trans, przemierzających kraj starym busem – tytułową Priscillą. Wędrówka okazuje się dla nich podróżą w głąb własnych serc. Ta wybuchowa mieszanka kina drogi, wątków queer i musicalu jest opowieścią o tym, jak szukać i znaleźć siebie w świecie, który wcale nam tego nie ułatwia – czytamy w zapowiedzi. Spektakl grany jest w języku polskim, z napisami w języku angielskim, piosenki śpiewane są w języku angielskim, z napisami w języku polskim. „Priscilla” rekomendowana jest dla widzów powyżej 16 lat. Kto jeszcze nie dorósł może żałować.
Ścieżka dźwiękowa „Priscilli” to składanka hitów, m.in. „What’s Love Got to Do with It?” Tiny Turner, „Go West” Village People, „I Will Survive” Glorii Gaynor, „Girls Just Wanna Have” Fun Cyndi Lauper czy „Always on My Mind” Elvisa Presleya. Teatr Muzyczny Capitol uzyskał licencję non-replica, co oznacza, że musical wystawiany jest z własnymi kostiumami, dekoracjami i choreografią. Za pomysłową, falliczną makatę, która wisi w tle sceny, kostiumy i dekoracje odpowiada Aleksandra Wasilkowska, za zjawiskową choreografię – Barbara Olech. Widzowie oglądają przygody trójki bohaterów osadzone w polskich realiach – bohaterowie jadą do Wałbrzycha, wspominają o Oldze Tokarczuk, Sprawie dla reportera i Jasnej Górze. Musical jest dowcipny i szorstki językowo. Słynne piosenki, znane przeboje niosą akcję na wyżyny koloru, rytmu i tańca aż do finału, kiedy to chłopiec przejmuje scenę i prawdą dialogu, śpiewu i tańca uzasadnia siłę naturalnej miłości i czystych relacji, bez zbędnego nazywania, kwalifikowania i oceniania kogokolwiek i czegokolwiek.
Świetni aktorsko i wokalnie są Michał Zborowski, Rafał Derkacz i Justyna Szafran, znakomicie śpiewają – Justyna Woźniak i Emose Uhunmwangho.
To ważny musical, utrzymany w estetyce drag queen, który pod błyszczącą, mieniącą się plastikową tkanką, niesie całe pokłady ciepłej wrażliwości, naturalnego piękna i ekstatycznych uniesień. Jest barwnie, energetycznie, optymistycznie i fallicznie. Znakomici tancerze, rewelacyjny aktor Wrocławskiego Teatru Pantomima – Eloy Moreno Gallego- nie pozwalają oderwać od siebie oczu. Cezary Tomaszewski stworzył dzieło wyjątkowe opowiadające o akceptacji, o małej wielkiej dojrzałości, o naturalnej potrzebie kochania.
oprac. do
fot. jo
Teatr Układ Formalny- inspirująca i kipiąca twórczymi pomysłami grupa aktorska zaprosiła widzów na premierowy spektakl inspirowany dramatami Szekspira. W wyremontowanym, XIX- wiecznym budynku, w oficynie na Przedmieściu Oławskim, przy ul. Prądzyńskiego 39 a, w Centrum Aktywności Lokalne, na niedużej scenie, z umownie wydzielonymi kulisami, zaprezentowała „Szekspir Fight Show Arena”. Tytuł przedstawienia niewiele mi mówił, brzmiał enigmatycznie i wieloznacznie, jednak to co zobaczyłam, jednoznacznie i szczerze mnie poruszyło i zainteresowało.
Scenariusz Jakuba Kasprzaka inspirowany sztuką epoki elżbietańskiej i twórczością Szekspira, m.in. „Hamletem”, „Makbetem” i „Romeo i Julią” posłużył twórcom do stworzenia dzieła uniwersalnego, z powodzeniem trafiającego do wrażliwości młodego odbiorcy i z uznaniem bijącego brawo dojrzałego widza.
Spektakl grany jest w rytmie szekspirowskiego wiersza – pełen jest bezpośrednich nawiązań zarówno do dramaturgii, jak i stylistyki teatru tamtego czasu. „Szekspir Fight Show Arena” to historia młodego youtubera, którego życie zostało pochłonięte przez freakfightowe gale mieszanych sztuk walki – czytamy w zapowiedziach. To spektakl dobrze zagrany, pomysłowo zainscenizowany i aktorsko wciągający, prezentowany z talentem komicznym, reżysersko i dramaturgicznie nienaganny, socjologicznie dojrzały i przemyślany. Twórcom i realizatorom udało się reaktywować starego, dla niektórych już czerstwego i niezrozumiałego Szekspira. Wykreowali dostępny dla współczesnego widza świat, bohaterom kazali mówić trzynastozgłoskowcem – nie tym mickiewiczowskim osadzonym w realiach bursztynowego świerzopa i gryki jak śnieg białej- ale innym, brzmiącym współcześnie, rytmem i frazą dzisiejszej ulicy. Dorzucili do tego talent komiczny i dramaturgiczny i stworzyli znakomitego, aktualnego Szekspira w Układzie Formalnym. Kto jeszcze nie widział, niech pędzi do „Trójkąta” – mówią, że to dzielnica niebezpieczna, ale kulturalnie bardzo inspirująca.
oprac. do.
fot. jo i do
Szekspir Fight Show Arena
scenariusz: Jakub Kasprzak
reżyseria: Jakub Kasprzak i zespół
obsada: Wiktoria Czubaszek, Przemysław Furdak, Adam Michał Pietrzak, Rafał Pietrzak