„Paddington daje sobie radę” i „Paddington za granicą” to kolejne części przygód niesfornego niedźwiadka, których nowe wydania pojawiły się w Wydawnictwie Znak Emotikon. Pięknie zilustrowane książki świetnie nadają się do czytania przez młodego czytelnika i do wspólnej rodzinnej lektury nie tylko przy grudniowej choince, ale także w lipcowym upale.
Paddington to przyjaciel wszystkich – małych i dużych. Wielbiciel marmolady, dobrych manier i przygód po raz kolejny zachwyca familijnych czytelników. Opowieści o nim to klasyka literatury dziecięcej w najlepszym wydaniu. Seria już od ponad 60 lat rozgrzewa serca maluchów i pokazuje, że gafy zdarzają się najlepszym, a sposoby na wybrnięcie z opresji najczęściej przychodzą przy okazji i przynoszą ze sobą wiele dobra.
„Paddington daje sobie radę” Michael Bond, tłum. Aleksandra Kamińska, ilustacje Peggy Fortnum
Codzienne obowiązki mogą być sporym wyzwaniem. Gdy państwo Brownowie zachorowali, a pani Bird wyjechała, Paddington musiał wziąć sprawy w swoje łapki. Wszystko jednak wymknęło się niedźwiadkowi spod kontroli… Kawa o smaku kapusty, przerośnięte kluski, powódź w pralni – a to nie koniec. Czy Paddington opanuje ten puchaty chaos, który wywołał?
„Paddington za granicą” Michael Bond, tłum. Anna Pajek, ilustracje Peggy Fortnum
Opowieść o misiu, który odkrywa, że ulubione łakocie mogą smakować równie dobrze w innym kraju. Co takiego musi się wydarzyć, żeby Paddington zamienił swój sfatygowany kapelusz na francuski beret? Wycieczka do Francji! Tylko czy niedźwiadki mają paszporty i mogą podróżować samolotem? Paddington udowadnia, że nie ma rzeczy niemożliwych i nawet nad ogniskiem da się przygotować najbardziej wykwintnie danie kuchni francuskiej – ślimaki! Pod warunkiem, że włoży się w to dużo puchatego serca.
oprac. do.
Tekst powstał dzięki uprzejmości Wydawnictwa Znak.
Teatr Pieśń Kozła ma swój wypracowany styl, charakter i charyzmę, której pozazdrościć mu mogą inne sceny wrocławskie. To, co proponują realizatorzy, twórcy, artyści i animatorzy współpracujący z nietuzinkową teatralną przestrzenią zawsze odciska silne piętno na odbiorcy. Pamiętam „Wojownika” odgrywanego w Piekarni, po którym resztki jabłkowego miąższu zdrapywałam nożem z nogawki spodni. Pamiętam „Burzę” – kameralny spektakl grany w – byłej już – siedzibie teatru na ul. Purkiniego. Pamiętam przedstawienie „Hamlet- komentarz” . I jak sądzę, długo pamiętać będę „Andronicusa- synekdochę”.
Najnowsze przestawienie przygotowane przez znany duet – Alicja Bral i Grzegorz Bral – grane jest w byłej siłowni przy ul. Ślężnej. Owinięte srebrnym papierem rury na suficie i ścianach, jakieś dziwne dźwięki, chyba działającej klimatyzacji, przejeżdżające ruchliwą ulicą (tuż za oknem) autobusy, tramwaje, karetki, samochody… to wszystko tworzy klimat wykrzykiwanego „Andronicusa…”.
Dramat Alicji Bral napisany na podstawie szekspirowskiego „Tytusa Andronikusa”, wyreżyserowany przez Grzegorza Brala, z muzyką graną na żywo skomponowaną przez Macieja Rychłego wspina się na emocjonalne szczyty. Nieco ponad godzina wsłuchiwania się w tyrady aktorów i podziwiania ich napiętych mieści i ścięgien może wywołać efekt arystotelesowskiego katharsis.
Wspaniali aktorzy i animatorzy: Paweł Wydrzyński, Romana Filipowska Monika Mikołajczak, Andrzej Pieczyński, Damian Aleksander, Przemysław Wasilkowski, Alicja Bral, Paweł Jan Frasz, Mikołaj Bońkowski, Angelika Wójcik, Urszula Milewska mówią po polsku (co jest raczej ewenementem w Teatrze Pieśń Kozła) wyrzucają z siebie żołnierskie frazy, pokazują ogrom cierpienia bohaterów, żebyśmy nie musieli przeżywać takich traum na własnym ciele. Wychodzimy żywi, z podziwem dla sposobu realizacji szekspirowskiego dramatu przepełnionego zbrodnią, gwałtem i odcinaniem członków.
tekst: Dorota Olearczyk
foto: Julian Olearczyk
IV Festiwal Inspiracje-Interpretacje trwał od 4 do 5 grudnia. Organizatorem niezwykłego zdarzenia, któremu (chyba, gdzieś z jakiejś chmury) przychylnie przyglądali się i skrzydeł dodawali: Piotr Skrzynecki i Anna Szałapak był wrocławski Ośrodek Działań Twórczych Światowid.
Na finałowy wieczór Inspiracji-Interpretacji przygotowano występy laureatów i gości festiwalowych. Najpierw wystąpiły młode, utalentowane interpretatorki piosenek: Weronika Musiał i Agnieszka Podubny (dwie równorzędne III nagrody), Klaudia Wójcik (II nagroda) i Karolina Kobielusz (I nagroda). Przy akompaniamencie znakomitych pianistów Dominika Mąkosy i Tomasza Kaczmarka zaprezentowały utwory z repertuaru Anny Szałapak. Potem przy fortepianie zasiadł Konrad Mastyło, a słowa – słyszane w Piwnicy pod Baranami, śpiewane najczęściej przez Białego Anioła od zaklinania i czarowania i grania Panu na harfie – cudnie wyśpiewywali Jarosław Wasik, Jacek Wójcicki oraz Teresa Drozda (w chórkach) i Konrad Mastyło (w chórkach).
Ach co to był za wieczór, co to były za emocje i wzruszenia i ile charyzmatycznych, piwnicznych interpretacji, żartu i dystansu… Magiczny czas przepełniony krakowską aurą zagwarantował udany początek tygodnia chyba wszystkim słuchaczom finałowego koncertu IV Festiwalu Inspiracje-Interpretacje.
Bo to wszystko przecież miało trwać /najwyżej pięć lat /a może mniej… /a to wszystko przecież miało trwać/ najwyżej pięć lat /choć się zmienił cały świat – jesteśmy /zawiruje jeszcze raz – będziemy/ będziemy… – śpiewaliśmy z artystami w niezwykłym uniesieniu, siedząc jednocześnie na wygodnych krzesłach w sali widowiskowej na ul. Sempołowskiej.
oprac. i foto: Dorota Olearczyk
Festiwal Inspiracje-Interpretacje z 2019 r.
Nakładem Wydawnictwa Ossolineum ukazał się tom popularnej serii Biblioteki Narodowej poświęcony twórczości prozatorskiej Tadeusza Różewicza. Pisarz, poeta, dramaturg, który widywany był przy Glinianej, Januszowickiej i ul. Promień, a ścieżki w Parku Południowy pamiętają jeszcze jego kroki, doczekał się okazałej publikacji.

Tadeusz Różewicz „Wybór prozy”, wstęp i opracowanie Wojciech Browarny, Wydawnictwo Ossolineum
Wybór prozy Tadeusza Różewicza, wstępem opatrzony i opracowany przez Wojciecha Browarnego, przedstawia najciekawszą i najbardziej reprezentatywną część dorobku prozatorskiego autora „Mojej córeczki”. Zawiera dzieła dobrze znane, jak i te nieco dziś zapomniane, lecz równie ważne w twórczości i biografii pisarza, np. minipowieść „Śmierć w starych dekoracjach”, zbiór esejów, notatek warsztatowych i wspomnień „Przygotowanie do wieczoru autorskiego”, utwory partyzanckie i humorystyczne, dokumentujące reporterski okres jego pracy literackiej.
Szczególnie silnie zainteresowała mnie „Śmierć w starych dekoracjach”, w której wrażliwy bohater wyjeżdża do Rzymu, smakuje go, ogląda i rozprawia się z jego mitem. A „Przygotowanie do wieczoru autorskiego” wciągnęło w swój świat taką oto narracją:
Mój pokój jest składem starego papieru. Jestem chyba nałogowcem. Bez porannej porcji dwóch, trzech dzienników czuję się źle; wiercę się, kręcę niespokojnie, czegoś szukam, czuję wręcz głód i niepokój. […] Po trzydziestu latach czytania przy świecy, lampie naftowej, przy świetle elektrycznym, w słońcu i przy księżycu, w łóżku, w pociągu, autobusie, poczekalni, na ulicy…zepsułem sobie oczy. Okulista przepisał mi kurację, szkła i powiedział, żebym mniej czytał. Ale gdzie tam. Czytałem dalej szyldy, napisy, stare afisze i obwieszczenia, kalendarze, kartki, kwity, recepty, książki. Doszło do tego (wstyd się przyznać), że nawet w wygódce czytałem stare gazety, które wyrzuciłem poprzedniego dnia. Często nawet zabierałem gazety z wygódki. Było mi żal tych zbiorników wiadomości: mądrych i głupich, strasznych i śmiesznych, ciekawych i nudnych, fałszywych i prawdziwych. Po jakimś czasie okulista przepisał mi silniejsze szkła.
W prozie Różewicza czytelnik odnajduje nawiązania do doświadczeń wojennych jej autora, relacje z zagranicznych podróży, z lektury prasy (i nie tylko), z wizyt w muzeach, galeriach, kinach, poznaje opinie pisarza o kulturze masowej, kapitalizmie konsumpcyjnym i skażeniu środowiska.
Prezentowany wybór to nie tylko znakomita literatura, to także autentyczna, przejmująca i wielowątkowa „biografia” polskiej kultury XX i początku XXI wieku.
oprac. Dorota Olearczyk
Tekst powstał dzięki uprzejmości Wydawnictwa Ossolineum.
Kto jeszcze nie czytał praktycznego przewodnika Marii Hawranek niech leci na księgarń, dopóki jeszcze są czynne lub zamawia książkę online, dopóki nakład się nie wyczerpał.
To pierwszy przewodnik, który pokazuje, jak w praktyce wyglądają przyjazne szkoły – prywatne, domowe i publiczne.

„Szkoły, do których chce się chodzić (są bliżej, niż myślisz!)” Maria Hawranek, Wydawnictwo Znak
We wrześniu, oficyna Znak, wydała poradnikowo- reportażową książkę, która ma szansę bardzo silnie poruszyć wyobraźnię i emocje rodziców i nauczycieli. Maria Hawranek, autorka „Szkoły, do których chce się chodzić (są bliżej, niż myślisz!)” przemierzyła Polskę i w wielu miejscach kraju znalazła nieoczywiste pomysły na edukację dzieci i młodzieży. Była w Warszawie, Gdańsku, Bielsku-Białej, Radowie Małym czy Słupi Wielkiej, poznała tam inspirujących ludzi, którzy zarażają entuzjazmem i wcielają w życie inne, niż proponowane w tzw. szkołach publicznych, metody na uczenie się. Sięgają do metod Marii Montessori czy Celestyna Freineta, rezygnują z ocen, prowadzą lekcje w lesie i ogrodzie, i mają czas, by dbać o relacje. Wszystko po to, by uczniowie mieli szczęśliwe dzieciństwo, ale też odnaleźli się w dorosłym życiu.
Maria Hawranek jest reporterką i podróżniczką. Pisze dla „Dużego Formatu”, „Wysokich Obcasów”, „Tygodnika Powszechnego” i „Przekroju”. Współtworzy serwis IntoAmericas.com. Jest także współautorką książek Wyhoduj sobie wolność oraz Tańczymy już tylko w Zaduszki i wielu reportaży oraz wywiadów dotyczących edukacji. Prywatnie to mama Gucia.

„Szkoły, do których chce się chodzić (są bliżej, niż myślisz!)” Maria Hawranek, Wydawnictwo Znak
W książce opisała interesujące przykłady pracy nauczycieli i reakcji uczniów na codzienne problemy związane z prowadzeniem lekcji, brakiem dyscypliny, niechęcią, wypaleniem…
Przytoczyła świetne pomysły na wyciszenie grupy (Sprawdziłam, działają).
Można śpiewać np. Siedzimy razem w tej ciszy, nikt nas tutaj nie słyszy
– Kto mnie słyszy i widzi, klaszcze raz!
– Kto mnie słyszy i widzi, i jest gotowy do pracy, klaszcze raz i mruga lewym okiem!- Dzieci robią to wszystko.
– Kto mnie słyszy i widzi, i jest gotowy do pracy, klaszcze raz, mruga lewym okiem i się uśmiecha!- I wtedy widzę klasę pełną uśmiechów– pisze autorka zajmującego poradnika, który jest zarazem interesującym reportażem.
Ujawniła pomysły twórczych nauczycieli, instruktorów, tutorów, mentorów (nazwa jest zależna od rodzaju szkoły). Na jednych z opisywanych zajęć rolka papieru stał się pomocą dydaktyczną i wystąpiła w charakterze zadania matematycznego. W innym miejscu powstała „Sala do budowania dobrostanu”, wiszą tam hamaki, leżą worki, można się odprężyć, przy muzyce relaksacyjnej albo odciąć się od wszystkiego dzięki słuchawkom wyciszającym. Wspomniała też o Punkcie Wsparcia – tu zawsze ktoś dyżuruje. Uczeń może przyjść i nazwać emocje, porozmawiać, wyciszyć się, posiedzieć…
Jeśli czujesz, że tradycyjny model szkoły nie wspiera dzieci w rozwoju tak, jak mógłby i powinien, twoje dziecko ma dość nadmiaru sprawdzianów i prac domowych, a ty – roli jego nadzorcy, to książka Marii Hawranek może rozpalić twoją wyobraźnię do czerwoności.
oprac. i foto: Dorota Olearczyk
Tekst powstał dzięki uprzejmości Wydawnictwa Znak.
Dzieli je wiek i odległość, ale łączy jedno – w tę Wigilię będą potrzebować prawdziwego cudu.
Z początku niechętnie patrzyłam na książkę, niezbyt przekonana do polskiego piśmiennictwa, jednak po przeczytaniu pierwszej strony, nie mogłam oderwać się od niej ani na moment. Jest to idealna powieść do przesiadywania pod kocykiem z kubkiem gorącej czekolady, wprowadzająca czytelnika w magiczny, zimowy klimat.

“A ja na Ciebie zaczekam” Magdalena Kordel, Wydawnictwo Znak
Autorką powieści jest Magdalena Kordel, znana z tytułów takich jak „Uroczysko” oraz „Sezon na cuda”. Kobieta przyznaje się, że pisanie pomaga przezwyciężyć jej nieprzyjemne myśli i traumatyczne przeżycia. Jej dzieła uwielbiane są przez tysiące czytelników, a niemal każde z nich staje się bestsellerem!
Książka opowiada o losach trzech kobiet: Emilii, która po wybudzeniu z narkozy mówi w niezrozumiałym języku i stara się poskładać w całość strzępki zapomnianych wydarzeń. Anastazji, niespełnionej artystki bez pracy, oraz borykającej się z daną dawno temu obietnicą, Ernestyny.
Przez powieść udało mi się przebrnąć w zaledwie dwa wieczory, czego zasługą jest cudowny styl pisania autorki, Magdaleny Kordel. Dialogi brzmią płynnie, nie ma zbędnych opisów, całość komponuję się idealnie.
Książkę „A ja na Ciebie zaczekam” Magdaleny Kordel mogę polecić każdemu, kto poszukuje lekkiej i przyjemnej lektury, a jednocześnie wzruszającej historii, która pokazuje nam, co jest w życiu tak naprawdę najważniejsze.
tekst i zdjęcia: Malwina Samburska
Tekst powstał dzięki uprzejmości Wydawnictwa Znak.
Robert Kasprzycki w Literatce zmieścił się znakomicie, wyglądał okazale i brzmiał wspaniale. Uzdolniona literatka mogłaby opisać jego walory wykonawcze, słuchacz mógłby wznieść toast jakimś zacnym trunkiem wlanym do literatki, a ja tymczasem podziękuję artyście – czyli Robertowi Kasprzyckiemu i organizatorom, czyli klubowi Literatka na wrocławskim Rynku za wzruszenia.
Na deskach Sceny pod Regałem w kawiarni Literatka w niedzielę, 28 listopada, wystąpił uznany poeta, pisarz, tekściarz i kompozytor. Robert Kasprzycki, twórca piosenki autorskiej i literackiej, który potrafi swoją twórczością zainteresować także odbiorców nie będących entuzjastami tego gatunku, w śnieżny wieczór umilił swoim recitalem przedgrudniowy czas. Śpiewał, grał, komentował, wspominał, żartował, parafrazował, parodiował, interpretował… Człowiek o wielu talentach rewelacyjnie zaprezentował swój repertuar jako wirtuozerski bard z gitarą – tym razem akustyczną, a nie klasyczną. Kameralne wnętrze zapełnione słuchaczami, regałami z książkami i …chyba młodym owczarkiem niemieckim słuchało tego wieczoru m.in. następujących utworów „Dzień, chwila, moment”, „Kaj i Gerda”, „Na krawędzi dnia”, „Miejsca, przedmioty, kształty drzwi”, „List, a właściwie dwa”, „Mam wszystko, jestem niczym”, „Brudny autobus do stacji Golgota”, „Trzymaj się wiatru kochana”, „Rozmarynowa”, „Niebo do wynajęcia”, „Zapiszę śniegiem w kominie”, „Jesieni się nie dać”, „Vis-a-vis”, „Zielone szkiełko” i „Winda 7”.
Artysta emanował charyzmą, energią, feelingiem i poczuciem humoru. „Melanż słownej woltyżerki, muzycznych żartów, inteligentnych prowokacji, zabaw z publicznością i solidnego grania, sprawiają, że jego koncerty stają się naprawdę niezapomnianym przeżyciem” – czytamy w zapowiedzi wydarzenia. I trudno znaleźć odpowiedniejsze słowa, żeby opisać atmosferę spotkań z Robertem Kasprzyckim. Zresztą po co szukać, skoro te stworzone przez samego artystę są najlepsze.
Roberta Kasprzyckiego z aktorskim drygiem supportowała Ewa Soszyńska z Michałem Hadasikiem – dyrektorem artystycznym Sceny pod Regałem.
Słów kilka o Robercie Kasprzyckim, podaję za organizatorem koncertu.
Zadebiutował na 28 Studenckim Festiwalu Piosenki w Krakowie, gdzie zdobył I nagrodę oraz Stypendium im. Wojtka Bellona. Później wraz z Januszem Radkiem tworzył duet Radek – Kasprzycki, stanowiący zręby krakowskiego Kabaretu Zielone Szkiełko.
Piosenką „Niebo do wynajęcia”, dotarł do ogromnego grona słuchaczy, zaś cały debiutancki album (Pomaton EMI 1997) był skarbnicą piosenek, z których część trafiła do śpiewników, część zaś do dziś stanowi kanon polskiej piosenki poetyckiej.
Po długiej przerwie, będącej w istocie nieustającą trasą koncertową, jesienią 2006 ukazał się drugi album – „Światopodgląd” (FONOGRAFIKA 2006), którego premiera odbyła się na antenie Programu Trzeciego Polskiego Radia – tam zresztą, w Radiowej Trójce, usłyszeć można Roberta najczęściej.
Jesienią 2007 roku nakładem Polskiego Radia Kraków ukazały się „Piosenki i Nie”, wielopak wielofunkcyjny, będący zarazem tomikiem wierszy, śpiewnikiem oraz okładką płyty stanowiącej zapis koncertu zagranego w studio krakowskiego Radia.
Jesienią roku 2014 trafiło do słuchaczy „Cztery” (MAESTRADA 2014) – pełne świetnie zagranych i zaśpiewanych piosenek „dla dorosłych”. Po raz kolejny można było dostrzec, że Kasprzycki potrafi czytać wiersze i między wierszami, że potrafi pisać gęsto i ciemno, lekko i śpiewnie.
Jednak żeby złamać ów banalny obrazek krakowskiego poety, na jego styl składają się także nieczułostkowa wrażliwość, sarkastyczny ogląd świata oraz autoironiczne poczucie humoru. Dał się zatem poznać Kasprzycki także jako autor tekstów w wersji „dla Przyjaciół”: Janusza Radka, Michała Łanuszki, Marka Dyjaka, jak i dla Artystów Piwnicy Pod Baranami: Jacka Wójcickiego, Szymona Zychowicza, Doroty Ślęzak czy Ewy Wnuk.
W muzyce Kasprzyckiego odnaleźć można ślady wielu inspiracji: „Niebo do wynajęcia” było mieszanką flamenco, popu, jazzu, bossanowy i folka, „Światopogląd” – popisem rockowej energii, „Piosenki i Nie” – znakomitym nawiązaniem do tradycji klasycznej ballady, „Cztery” zaś połączeniem poetyckiej i rockowej wrażliwości – zresztą to właśnie wielojęzyczność i szerokie spektrum zainteresowań określają jego styl muzyczny i tworzą dla tekstów smakowitą oprawę.
Zagrał ponad 1500 koncertów: solo, konno i pieszo, z bandem, z big-bandem, na festiwalach piosenki autorskiej, poetyckiej, na festiwalach folkowych (Colours of Ostrava), rockowych (Węgorzewo Rock Festiwal, Woodstock) a nawet na festiwalach muzyki współczesnej (Sacrum Profanum).
DYSKOGRAFIA:
„Niebo do wynajęcia” (CD/ MC Pomaton EMI 1997): Niebo do wynajęcia/ Mam wszystko, jestem niczym/ Miejsca przedmioty kształty drzwi/ Santa Teresa de Avila/ Zielone szkiełko/ Zapiszę śniegiem w kominie/ Tylko ty i ja/ Na krawędzi dnia/ Ja nie śpię, ja śnię.
„Światopodgląd” (CD Fonografika 2006) Światopogląd/ Vis a vis/ Prorok nieśmiałych/ Kay i Gerda (Chłód)/ Z ruchu moich ust/ Jestem śniegiem/ Oko opaczności/ Dbaj o czystość/ Naprawdę kocham deszcz/ Winda 7/ Sen o nim
„Piosenki i Nie” ( Polskie Radio Kraków 2007) List od nieznanego poety/ Ballada o mieście (nocna zresztą)/ Sylogizm o poetach I/Bardzo ważne bzdury/ Koniec młodości/ Zadymka/ Oda do garnuszka/ List a właściwie dwa/ Brudny autobus do stacji Golgota/ Jego słońce/ Spadanie/ Jakbyt/ Kropla po kropli/ Na do widzenia/ Vis-a-vis/ Winda VII
„Cztery” (Maestrada 2014) Dzień Chwila Moment/ Trzymaj się wiatru Kochana/Tristessa/ Brudne czyny/Jak ocean/Dłużej już nie mogłem/Spadanie/ Kłaniam się Pani/ Martin Eden/Same zera/Upadam Żeby Wstać/Myślę o Tobie często/Rozmarynowa/Może Tak – bonus track
tekst i foto: Dorota Olearczyk
Ewa Soszyńska z Michałem Hadasikiem
Robert Kasprzycki
Powieść „Lenora” otwiera serię wydawniczą oficyny Warstwy, w ramach której ukazywać się będą kolejne tomy prezentujące twórczość wybitnego wrocławskiego autora Jerzego Łukosza.
W „Lenorze” czytelnik odnajdzie dwie minipowieści, a każda z nich nawiązuje do wielkich, najbardziej znanych mitów kultury. „Przygotowania do ślubu” to współczesna i przewrotna wersja mitu Lenory, wzywanej przez narzeczonego na ślub w zaświaty, gdzie twardy realizm stopniowo przekształca się w wizje z pogranicza jawy i snu, prowadząc do zagadkowego finału. „Powrót Telemacha” zaś to opowieść o powrocie po latach ojca i syna do rodzinnego domu, o konfrontacji dwóch odmiennych światopoglądów, ubrana w kostium onirycznego kryminału z tajemniczą zbrodnią w tle.
Twórczość Jerzego Łukosza oscyluje między rzeczywistością a ulotnymi granicami jawy, wprowadzając czytelnika w świat refleksji nad życiem, śmiercią i celowością ludzkiej egzystencji.
Jerzy Łukosz – ur. w 1958 roku. Germanista, pisarz, dramaturg, eseista i tłumacz związany z Wrocławiem. Absolwent germanistyki na Uniwersytecie Wrocławskim, w 1987 roku, na podstawie rozprawy o dziennikach Tomasza Manna, uzyskał stopień doktora. Za powieść Lenora nominowany do Nagrody Literackiej Nike (2005). Mieszka we Wrocławiu.
oprac. mat. pras. do.