Minęło czterdzieści lat od jej pierwszego wydania. Towarzyszy ona dwóm pokoleniom studentów historii sztuki i jej miłośnikom. Nic nie straciła na swej popularności. Wzbogacona o nowe interpretacje i fakty może być znakomitym prezentem dla bibliofili oraz dziką przyjemnością dla amatorów czytelnictwa. Sztuka to wątek przewodni, którym prowadzi nas autor z klasą i salonowym obyciem.

„Sztuka cenniejsza niż złoto” Jan Białostocki, Wydawnictwo PWN
„Sztuka cenniejsza niż złoto” Jana Białostockiego wydana przez PWN nie jest małą, zgrabną książeczką do wzięcia pod rękę. To potężny tom obdarzony językowym charakterem i malarskim wdziękiem. Napisany przystępnie i barwnie zjednuje sobie czytelnika nie tylko wnikliwym ujęciem problemów dotyczących sztuki, ale też pięknem literackiego stylu. Jej autor opowiada o historii sztuki europejskiej, od wczesnego średniowiecza do połowy XX wieku. Ukazuje najważniejsze style, dzieła i artystów na przestrzeni tego okresu.
Układ chronologiczny, oczywiście, zgrabnie wyznacza czytelnikowi kierunek, ale nie jest jedynym, niezbędnym i koniecznym traktem, którego należy się trzymać, żeby nie stracić perspektywy zaproponowanej przez autora i przyjemności obcowania ze sztuką. Równie dobrze można otwierać książkę na dowolnej stronie i zaczynać czytanie i oglądanie losowo, od napotkanego fragmentu. Wracanie do tematów już przeczytanych, wielokrotne oglądanie reprodukcji, zdjęć, jest normą czytelniczą, której nie należy się obawiać, a tym bardziej wstydzić.
„Sztuka cenniejsza niż złoto” jest publikacją, do której się wraca, porównuje, przegląda, przy lekturze której przypominają się osobiste peregrynacje i wakacyjne podróże. To propozycja idealna na czas wakacji, choć trochę ciężka, żeby zabrać ją pod pachę na działkę, plażę, jezioro, czy w góry.
oprac. do.
Tekst powstał dzięki uprzejmości Wydawnictwa PWN.
Andrzeja Poniedzielskiego nie trzeba nikomu przedstawiać. To postać znana w kręgach kabaretowych, poetyckich, turystycznych, literackich… wszędzie tam, gdzie wypowiadane są słowa, które niosą ze sobą sens, mądrość i treść. To poeta, dziennikarz, autor piosenek i wierszy które prowokują nie tylko do śmiechu, ale także do myślenia. Dlatego trudno oprzeć się urokowi jego najnowszej płyty, wydanej, co prawda już jakiś czas temu, bo w 2021 roku, ale pachnącej świeżością elokwencji i nienachalnej urody wykonawczej.
Andrzej Poniedzielski na płycie „Ba” prezentuje swoje znane i mniej znane teksty w indywidualnym, charakterystycznym dla siebie stylu i formie. Poetyckie, metaforyczne, ironiczne, melancholijne i zabawne piosenki przeplatane są utworami recytowanymi przez ich autora. Muzyczno- słowne zestawienie tworzy jednorodny stylistycznie i artystycznie krążek opływający inteligencją jego głównego bohatera.
„Chodzi mi o to”, by język
a niechby i „giętki”
Nie mówił, tak – „wszystkiego”
„co pomyśli głowa”
I jeszcze, by ów język
-był nie nazbyt „prędki”
By- pauzy, ciszy
Myślom- nie żałował
[…]
(fragm. „Chodzi mi o to” A. Poniedzielski)
Na płycie „Ba” znajdujemy w większości piosenki znane, ale na nowo zaaranżowane, z klarnetem, akordeonem, fortepianem, gitarą i kontrabasem w tle. Akustyczne instrumentarium nadaje wykwintnego szyku i sznytu utworom interpretowanych przez poetę.
Nagrania z „Ba” warto mieć w prywatnych zbiorach fonograficznych, żeby delektować się ich ponadczasowym urokiem bez ograniczeń czasowych, czy transferowych wifi i przypominać sobie często, że
Jedyny klucz
w jedynie słusznej sprawie
– tworzą
– żurawie
(fragm. „Jedyny klucz” A. Poniedzielski)
W nagraniach płyty „Ba” udział wzięli:
Andrzej Poniedzielski – słowa/wiersze, śpiew
Tomasz Piątek – klarnet, klarnet basowy
Paweł Jabłoński – fortepian, akordeon, programowanie
Piotr Górka – kontrabas
W listopadzie Andrzej Poniedzielski z programem „Ba” wystąpi we Wrocławiu.
Spis utworów (piosenek):
- Chyba już można
- Bawitko
- Co mnie martwi
- Wesoła dumka o starości
- Piosenka o chyba jeszcze miłości
- Elegancka piosenka o szczęściu
- Umie pięknie być
- Beze mnie
- My way
- Odnajdę, odnajdę
- Walc nr. 2
- Podanie o…
- Tęsknij
oprac. do.
Tekst powstał dzięki uprzejmości Wydawnictwa Jednocześnie.
Najnowsza powieść Olgi Tokarczuk – pierwsza po otrzymaniu Literackiej Nagrody Nobla rozbudziła wyobraźnię i oczekiwania czytelników. „Empuzjon” jest na rynku księgarskim od czerwca i zaprasza do świata kuracjuszy dolnośląskiego sanatorium.

„Empuzjon” Olga Tokarczuk, Wydawnictwo Literackie
Horror przyrodoleczniczy czytałam w czasie wakacyjnych podróż i być może dlatego rozjeżdżał mi się trochę narracyjnie i fabularnie. Feministyczna baśń przykuwała uwagę i rozpraszała ją , jakby celowo budując amplitudę napięć. Niektóre fragmenty czytałam wielokrotnie, żeby nie umknęło mi coś ważnego, inne przelatywały poza moją świadomością i wywoływały ciągi skojarzeń, osobiste peregrynacje, asocjacje z niełatwymi przeżyciami. Wszystko to było ważne i ciekawe.
Autorka stworzyła niezwykłą aurę do poznawania siebie. Poddała (jakby przy okazji) odbiorcę kuracji, którą przechodził z mniejszymi lub większymi problemami. Czytelnik stawał wśród kuracjuszy bez konieczności pakowania się i wyjeżdżania do sanatorium.
Na początku odczułam wyraźne asocjacje z „Czarodziejską górą” Tomasza Manna. Mieczysław Wojnicz, student ze Lwowa, przyjeżdża do uzdrowiska z nadzieją, że nowatorskie metody i krystalicznie czyste powietrze powstrzymają rozwój jego choroby. W Pensjonacie dla Panów poznaje innych kuracjuszy. Chorzy z Wiednia, Królewca, Breslau i Berlina przy nalewce Schwärmerei omawiają najważniejsze sprawy tego świata. Do Wojnicza docierają przerażające historie o tragicznych wydarzeniach w górskich okolicach sanatorium. Choć on sam zajęty jest ukrywaniem prawdy o sobie, zagadka budzących grozę wypadków fascynuje go coraz bardziej.

„Empuzjon” Olga Tokarczuk, Wydawnictwo Literackie
Choroba bohatera jest impulsem… do rozmyślań o sensie życia, roli kobiety w świecie… Autorka nawiązuje do refleksji filozofów, myślicieli, literatów, których ( najczęściej zaskakujące) opinie wkłada w usta bohaterów.
„Empuzjon” Olgi Tokarczuk przekształca czytelnika w kuracjusza dając jednocześnie przestrzeń do uleczania.
Oprac. Do.
Tekst powstał dzięki uprzejmości Wydawnictwa Literackiego.
Zobacz też:
Młodzieżowa Akademia Musicalowa działa od trzynastu lat i z tej okazji stworzono nowe wydarzenie na kulturalnej mapie Wrocławia.
Pokazy końcowe grup warsztatowych przybrały formę Festiwalu. Cztery intensywne dni wypełnione spektaklami musicalowymi prezentowane były w przestrzeniach sceny ATM na Bielanach Wrocławskich. Podczas występów pokazowych wystąpili uczestnicy zajęć Młodzieżowej Akademii Musicalowej wszystkich pokoleń – od dwuletnich MAMiątek, po dorosłe (ale młode duchem) MAMuty. Pokazy w formie autorskich adaptacji nauczycieli Młodzieżowej Akademii Musicalowej przypomniały widzom klasyczne jazzowe utwory Gershwina, hity dziecięcych musicali zza oceanu, niezapomniane przeboje zespołu ABBA oraz polskie spektakle muzyczne, łącznie z legendarnym „Metrem”. Festiwal Młodzieżowej Akademii Musicalowej stał się świętem musicalu i dał możliwość międzypokoleniowych spotkań wokół tańca, śpiewu i teatru. Kuratorkami festiwalu były: Malwina Aleksander, Joanna Kurzyńska i Magdalena Zawartko, zaś organizatorem Stowarzyszenie Dolnośląskie Towarzystwo Muzyczne.
Piątkowe widowisko, wieńczące festiwalowe pokazy, należało do MAMutów. Najstarsza grupa Młodzieżowej Akademii Musicalowej przypomniała hity zespołu ABBA. Pokaz „Mamma mia” wzbudził wiele pozytywnych emocji. Widownia sceny ATM wypełniona szczelnie publicznością bawiła się świetnie.
Praca nad finałowym pokazem stała się dla uczestników Akademii spełnieniem marzeń, znakomitą zabawą, ciężką pracą nad pokonywaniem swoich słabości, odkrywaniem siebie… Widzowie byli pełni podziwu dla umiejętności zgranej grupy MAMutów prezentowanych z dużym wdziękiem na profesjonalnej scenie.
Spektakl powstał wg autorskiej koncepcji kadry Młodzieżowej Akademii Musicalowej i był wynikiem całorocznej, regularnej pracy warsztatowej. Za adaptację tekstu, scenariusz i reżyserię odpowiadała Monika Reks. Przygotowaniem tanecznym i choreografią zajmowała się Marta Stępień, zaś wokalnie wspierała grupę Karina Reske.
oprac. do.
foto: do i jo
W programie 22. edycji Nowych Horyzontów znalazło się 600 seansów w Kinie Nowe Horyzonty, Dolnośląskim Centrum Filmowym i na wrocławskim rynku. Blisko połowa ze wszystkich tytułów będzie dostępna również online: tegoroczna odsłona Nowych Horyzontów zostanie przeprowadzona w formule hybrydowej (21-31 lipca – pokazy stacjonarne, 21 lipca-7 sierpnia – seanse online).
Możemy spodziewać się filmów odważnych, bezkompromisowych, przekraczających utarte schematy, eksperymentujących z formą i pobudzających do dyskusji. W trakcie 22. Nowych Horyzontów będzie można zobaczyć zarówno najważniejsze tytuły z prestiżowych festiwali (m.in. Cannes, Wenecji, Berlinale, Toronto), jak i awangardowe perły niedostępne nigdzie indziej. Do Wrocławia przyjedzie blisko 500 gościń i gości z całego świata (licząc wydarzenia branżowe); wśród nich m.in. Agnieszka Holland, Jerzy Skolimowski, Agnieszka Smoczyńska, Lorenzo Vigas, Denis Côté, Hlynur Pálmason czy Rita Azevedo Gomes.
Oprócz seansów, retrospektyw, koncertów, spotkań z twórcami, organizatorzy zapraszają także na wydarzenia specjalne niebiletowane, np. po nocy z soboty na niedzielę, 24 lipca, o g. 4:30 rano będziemy mogli posłuchać muzyki granej na fletach historycznych w Parku Szczytnickim.
Pełny program wydarzenia można sprawdzić na stronie nowehoryzonty.pl. Sprzedaż biletów na pokazy stacjonarne i dostępów do filmów online rozpocznie się w czwartek (7 lipca) o godz. 12:00.
oprac. do.

Maja Kleszcz „B.L.UES”, Wydawnictwo Fonograficzne Mystic Production
„B.L.UES” Mai Kleszcz to niezwykły album muzyczny wypełniony w całości tekstami Bogdana Loebla, mistrza stylistyki polskiego bluesa, który w 2022 roku obchodzi 90-lecie swoich urodzin. Na płycie wytłoczono nowe interpretacje kultowych utworów skomponowanych przez Tadeusza Nalepę (mi.n. „Kiedy byłem małym chłopcem”, „Rzeka dzieciństwa”, „Modlitwa”). Na krążku umieszczono także nowe aranżacje piosenek, które Loebl napisał specjalnie dla Mai Kleszcz, muzykę do premierowych kompozycji stworzył Wojciech Krzak. Jakby tego było mało, szata graficzna albumu przyciąga wzrok minimalizmem formy i stanowi graficzny projekt, który można oglądać i czytać z przyjemnością równą wizycie w galerii płyt analogowych.
Muzycznie, na krążku, pełno jest odniesień stylistycznych, do których Maja przyzwyczajała swoich słuchaczy od lat. Znajdziemy tu wysmakowane wokalne odniesienia do starego bluesa, jazzu i szacunek dla tego, co najlepsze w stylu retro. 100-letnia gitara akustyczna, kontrabas, saksofon i perkusja trącana miotełkami, by dopełnić brzmienia vintage… i charakterystyczny głos Mai Kleszcz cudownie splatają ze sobą przestrzeń dźwięku i słowa.
Premiera koncertowa programu „B.L.UES” miała miejsce podczas 42 Przeglądu Piosenki Aktorskiej we Wrocławiu i współtworzyły ją animacje Mariusza Wilczyńskiego, którego charakterystyczna kreska zdobi okładkę płyty. Relację z tego niezwykłego wieczoru umieściliśmy na PIK-u: Maja Kleszcz: B.L.UES – poema Bogdana Loebla | na 42.PPA
Płyty „B.L.UES” nie można przegapić w gąszczu zalewającego upału fonograficznych bylejakości. Ona dobrze brzmi i świetnie wygląda, niesie ze sobą ponadczasowe treści.
oprac. i fot. do.

Maja Kleszcz „B.L.UES”, Wydawnictwo Fonograficzne Mystic Production
Lista utworów:
- Rzeka dzieciństwa.
2. Wilcze kły.
3. Kiedy byłem małym chłopcem.
4. Nocą jesteśmy głodni.
5. Sny kolorowe.
6. Nasza miłość ma skrzydła.
7. Anno.
8. Zanim wstanie miasto.
9. Oni zaraz przyjdą tu.
10. Mocno trzymaj mnie.
11. Liście zabrał wiatr.
12. Zabrakło łez.
13. Modlitwa.
Tekst powstał dzięki uprzejmości Wydawnictwa Fonograficznego Mystic Production.
„Kulka” wskoczyła na Scenę Kameralną Wrocławskiego Teatru Lalek i zajęła w jego repertuarze miejsce na podium. Spektakl adresowany do dzieci w wieku 1+ zauroczy każdego, nawet najbardziej wymagającego teatromana.
Odpowiedzialnymi za „Kulkę” są: Tomasz Maśląkowski – scenariusz reżyseria i scenografia, Grzegorz Mazoń- muzyka, Radosław Kasiukiewicz i Grzegorz Mazoń (raz jeszcze) – obsada, Alicja Pietrucka- światło, Robert Maniak- dźwięk. To do nich proszę kierować gratulacje i adresować gromkie brawa, bez ich talentu i nieprzeciętnych umiejętności nie doświadczylibyśmy magicznej chwili wypełnionej niezwykłością teatralnej iluzji. Tutaj rozmowa – prowadzona za pomocą pojedynczych dźwięków wydobywanych ze strun ukulele – przeradza się w emocjonalny dialog bohaterów, zaś kulki (na początku „nietykalskie”, potem dające się oswoić) inicjują swobodną zabawę.
„Kulka” to ciepłe, subtelne i precyzyjne przedstawienie z wysublimowanym aktorstwem, czasem przypominające przygody ludzika żyjącego w świecie wykreowanym przez linię narysowaną tajemniczą ręką z „Balum Balum”. Zasługuje na najwyższe wyrazy uznania i takie też otrzymuje od zachwyconych młodych widzów, którzy śmieją się, pomrukują, jęczą z zadowolenia. To kameralne przedstawienie bez słów, opowiadane językiem form plastycznych, muzyki i ruchu. Jego bohaterami są dwaj muzycy, grający na ukulele (w tych rolach znakomici Radosław Kasiukiewicz i Grzegorz Mazoń). Na początku ich zabawy i wygłupy wydają się beztroskie, a przyjacielska więź silna i trwała. Pewnego dnia to się zmienia. Czy – i jak – przyjaciele poradzą sobie z tą sytuacją? – zdają się pytać twórcy.
Nawiasem mówiąc, aż strach pomyśleć do czego są zdolni aktorzy Wrocławskiego Teatru Lalek, potocznie zwani Lalkarzami. To znakomici muzycy, kompozytorzy, reżyserzy, dramaturdzy, instrumentaliści, wokaliści, komicy, iluzjoniści, cyrkowcy…
oprac.do
foto: jo i do