Wrocławski Teatr Współczesny zaprasza na widowisko pt. KLINICZNA MŁODOŚĆ przygotowane przez grupę uczniów Gimnazjum nr 30 przy VIII LO we Wrocławiu pod opieką polonistki Agnieszki Szymańskiej.
Młodzi ludzie obejrzeli w WTW spektakl FRAGMENT NIEISTNIEJĄCEGO ŚWIATA w reż. Jacka Bały na podstawie książki Jacka Baczaka ZAPISKI Z NOCNYCH DYŻURÓW. Pod jego wpływem podjęli wolontariat we wrocławskim Hospicjum Bonifratrów. Zorganizowaliśmy dla nich specjalny program edukacyjny. Zajęcia poświęcone zagadnieniom komunikacji i wrażliwości dziennikarskiej ułatwiły im nawiązanie kontaktu z pensjonariuszami i opisanie swoich doświadczeń. Przygotowaliśmy też warsztaty wprowadzające w problematykę budowania spektaklu teatralnego oraz zajęcia scenariopisarskie. Uczniowie stworzyli tekst, którego realizacja sceniczna powstaje pod opieką aktorki WTW Beaty Rakowskiej.
Pokaz odbędzie się 20 czerwca 2018 r. [środa] o godz. 17.00 na Dużej Scenie Wrocławskiego Teatru Współczesnego.
Wrocławski Teatr Współczesny otrzymał także dotację Ministerstwa Kultury i Dziedzictwa Narodowego na realizację drugiej edycji projektu JAK POPRZEZ TEATR POZNAWAĆ ŚWIAT. Zajęcia rozpoczną się we wrześniu 2018 r. Współpracujemy z wrocławskim Hospicjum Bonifratrów, Miejskim Centrum Usług Socjalnych oraz Radiem Wrocław. Przygotowaliśmy cykl interdyscyplinarnych warsztatów inspirowanych spektaklem pt. PIDŻAMOWCY poświęcony godności ludzi cierpiących. W dobie starzenia się społeczeństwa i słabnięcia więzi międzyludzkich chcemy uwrażliwić uczestników projektu na tych, którzy są starzy, samotni, chorzy, wymagający wsparcia i opieki. Będziemy wspólnie analizować związane z tym problemy, aby pomóc młodym ludziom w pracy nad sobą i budowie własnego systemu wartości. Planujemy warsztaty z psychologami, filozofami, opiekunami medycznymi, a także pracę z aktorami, dziennikarzami, realizatorami radiowymi, która zakończy się prezentacją krótkich spektakli i słuchowisk radiowych oraz wystawą zdjęć dokumentujących ich powstawanie.
Fot. Agnieszka Szymańska
Wyjść na balkon i urwać listek bazylii, podejść do parapetu i powąchać listek mięty… niestety, nie mam balkonu, a to co stoi na parapecie tylko przypomina miętę. Nie mam ręki do pomidorów, pietruszki, sałaty i rzeżuchy, ale po przeczytaniu poradnika Barbary Chronowskiej – Cholewy wiem co robię nie tak, jak należy.
Autorka przewodnika po uprawie warzyw, owoców i ziół na balkonie wierzy, że w dzisiejszych czasach można jeść zdrowo, a na szarych balkonach w prosty sposób da się wyhodować miętę, pomidory czy papryczki chili.
Dzieli się doświadczeniem, podaje sprawdzone sposoby na rozpoczęcie przygody z balkonowym ogrodnictwem i udowadnia, że może stać się ono pasją, która zmienia życie. To sposób, by nawiązać sąsiedzkie przyjaźnie, pokazać dzieciom, skąd biorą się owoce i warzywa, oraz uzyskać dostęp do pysznych, mało popularnych odmian roślin jadalnych.
Basia Chronowska-Cholewa jest z zamiłowania ogrodniczką i mamą małego Dawidka. Od ponad pięciu lat zaraża swoją pasją na blogu Słoneczny Balkon. Jest pewna, że uprawa roślin jadalnych może zmienić życie na lepsze.
Też tak sądzę, ale czasem daję zarobić lokalnym warzywniakom i, o zgrozo, marketom.
Poradnik „Wyhoduj i zjedz. Warzywa, owoce i zioła na balkonie” ukazał się nakładem wydawnictwa Znak i skutecznie zachęca do hodowli i jedzenia.
Zacznę od rzeżuchy, ponoć przyjmuje się zawsze.
oprac. tekstu: Dorota Olearczyk
Rozpoczyna się wzruszającym i poetyckim opowiadaniem o psie z przetrąconym kręgosłupem. Potem jest zabawnie, czasem po prostu obyczajowo, ale z maestrią pisarską. Czytelnik pozostaje w stanie niesłabnącego zainteresowania sposobem łączenia słów w zdania i tworzenia lapidarnych historii.
W ofercie wydawnictwa Czarna Owca znalazł się zbiór 49 opowiadań Tomasza Jastruna. „Splot słoneczny” można znaleźć nie tylko w ciele człowieka, ale także w zakładce nowości na stronie: www.czarnaowca.pl.
Tomasz Jastrun – poeta, prozaik, dziennikarz, redaktor- w swoim estetycznie wydanym zbiorze koncentruje się wokół relacji damsko- męskich. Krótkie opowiadania opatruje zaskakującą lub zabawną puentą. Najczęściej są one mocno osadzone w codzienności, zawsze napisane niecodziennym, poetyckim językiem. Płynie się po nich w rytmie metafor, porównań, opisów, niespieszne metrum wyznacza puls spotkań i zdarzeń bohaterów historii.
Czytamy o ptakach, które uparcie zanieczyszczały ubranie, głowę, okulary…, o niepokoju, który tak dręczy, że odczuwamy ból niemal fizyczny. Złote myśli typu: „śmierć jest luksusem, umieranie- koszmarem”, przeplatają się z jędrnymi dialogami, a poetyckie opisy z realistyczną stylistyką.
Wydawca pisze, że „Splot słoneczny” to:
Zbiór 49 krótkich i bardzo krótkich opowiadań. Świat widziany jest oczami dorosłych, ale też dzieci i nastolatków. W tej plątaninie ludzkich losów współczesność miesza się z przeszłością, a fikcja z literackim wspomnieniem. Język opowieści jest prosty, czasami poetycki, a ironia i dyskretny dowcip są siłą tej prozy. Absurdalne sytuacje wypełniają ten świat i sprawiają, że śmiejemy się przez łzy. To książka do czytania w łóżku przed zaśnięciem, ale też w biegu, choćby w autobusie między przystankami.
Można delektować się nią lub łapczywie pochłaniać. Smakuje znakomicie w łóżku, w fotelu, w poczekalni i na przystanku.
oprac. tekstu: Dorota Olearczyk
Zakończenie 5. Przeglądu Teatru Nowego dla Dzieci odbyło się w iście musicalowym stylu. Z „Polską 120” w reżyserii Martyny Majewskiej, znanej z „Plamy” i „Yemai. Królowej mórz”, do Wrocławia przyjechali aktorzy Teatru Lalki i Aktora z Wałbrzycha. Muzyczny spektakl przygotowali na podstawie 120 klisz fotograficznych z lat 1947 – 1952 odnalezionych na strychu walimskiej kamienicy. Kiedy pasjonaci historii zaopiekowali się znaleziskiem, na czarno – białych zdjęciach ukazał się świat, którego już nie ma. Autorem fotografii był pierwszy powojenny osadnik Walimia Filip Rozbicki – nieżyjący już organista kościelny.
„Polska 120” to spektakl zmontowany z piosenek i zdjęć. W stylistyce i formie przypomina realizacje przygotowywane na Przegląd Piosenki Aktorskiej. Tu każda fotografia staje się przyczyną do opowiedzenia osobnej historii. Słuchamy hipnotyzującej piosenki o dziewczynce w stroju diabełka; o ludziach, których należy się bać; o lesie, w którym śmierdzi i można znaleźć w nim złoty ząb; o białym misiu, który jest atrakcją zakładu fotograficznego; o wojnie, która nadejdzie i tak; o dzieciach, które przeżyły; masowych samobójstwach i przemyśle lnianym … Poznajemy nawet przepis na drinka i tajemnicę dancingu.
W utworach pojawiają się ludzie, miejsca, krajobrazy, emocje, kształty, przedmioty, a w warstwie wizualnej czerń i biel, czasem błękit wideo- projekcji.
Na początku aktorzy w białych kostiumach na scenę wchodzą z widowni, zachęcani przez fotografa do pozowania do zdjęcia zbiorowego. Potem, niektórzy widzowie zostają naznaczeni ziemią wojny, znaki widoczne będą na koszuli i przedramieniu po zakończonym spektaklu. Biel kostiumów aktorów nakładała się na biel scenografii przedstawiającej studio fotograficzne. Za jednym z ekranów-zasłon, schowany jest czteroosobowy zespół muzyczny: Żenia Betliński, Michał Bocek, Dawid Majewski i Bartek Miarka. Muzyka grana przez nich na żywo, to zdecydowanie walor przedstawienia.
„Polska 120” to ciekawy spektakl muzyczno – wizualny, który warto zobaczyć i posłuchać nie tylko w Wałbrzychu. Jego lokalność za sprawą realizatorów i aktorów zyskuje wymiar uniwersalny.
tekst: Dorota Olearczyk
foto: Julian Olearczyk i Dorota Olearczyk
W czwartek, 7 czerwca, w Starym Klasztorze wystąpił Mirek Czyżykiewicz z Witoldem Cisło. Na koncert czekałam długo, pielęgnując w pamięci jego wspaniały występ sprzed wielu laty, który odbył się w gotyckiej sali Starego Klasztoru. Tym razem było inaczej.
Zamiast nastrojowej Sali Gotyckiej Starego Klasztoru wypędzili artystę na Scenę Letnią, gdzie tłem dźwiękowym była betoniarka, przejeżdżające tramwaje i śmiechy bawiących się w sali obok. Krążący kelnerzy i kelnerki nie budowały nastroju odpowiedniego do spotkania z Josifem Brodzkim, Włodzimierzem Wysockim, czy Edwardem Stachurą. Złamanie paznokcia, szczególnie dla artysty grającego w tak wirtuozowski sposób na gitarze jak robi to Czyżykiewicz, nie było wesołym zdarzeniem.
Jednak, Mirosław Czyżykiewicz, może nieco przygaszony, ale z niepodrabialnym blaskiem bardowskim wyłuskał nowy blask ze starych swoich utworów. To, co robił z Witoldem Cisło – wrażliwym gitarzystą po fachu, przynosiło wiele satysfakcji artystycznych. Ich wspólne aranżacje utworów znanych z płyt „Ave”, czy „Odchodzę wracam” były kongenialne. Każde uderzenie w pudło gitary, czy muśnięcie opuszkiem lub paznokciem struny nabierało znaczeń i budowało nową przestrzeń interpretacji. „Giną ludzie”, „Bieg lat”, „Jednym szeptem”, „Kochana”, „Życie to nie teatr” zabrzmiały jak nowe, zupełnie odmienione znaczeniowo pieśni.
Artyści wystąpili w ramach Ethno Jazz Festivalu i zaprezentowali najnowszy program „The best of” Mirek Czyżykiewicz & Witold Cisło. Muzyczny projekt sceniczny był konsekwencją kilku wspólnych roboczych prób śpiewającego i grającego na gitarze Teryksa Mirka Czyżykiewicza z multiinstrumentalistą i wirtuozem gitary barytonowej i nastrojowej bałałajce Witoldem Cisło.
Znakomity projekt domaga się osobnej trasy koncertowej w najlepiej nagłośnionych salach Europy. Będę z nadzieją czekała na kolejna okazję, aby go usłyszeć.
tekst: Dorota Olearczyk
foto: Julian Olearczyk i Dorota Olearczyk
W środę Synagoga pod Białym Bocianem falowała w rytmie klezmerskich piosenek w czeskim wykonaniu.
Zespół Mamalör z Ostrawy zagrał utwory inspirowane klezmerskimi melodiami i dopełnione własnymi, autorskimi kompozycjami. Bezpretensjonalne piosenki śpiewane przez wokalistkę i aktorkę ostrawskiego teatru Komorní scéna Aréna Terezę Cisovską słuchało się znakomicie. Grupa wykonała także tradycyjne piosenki jidysz oraz utwory w języku hebrajskim. Muzycy sami siebie określili żartobliwie „wędrownymi grajkami żydowskiej muzyki”.
Zespół występował na licznych festiwalach w Czechach, na Morawach i na Śląsku, kilkakrotnie już zagrał też w Polsce. Niedawno nagrał płytę „Pumpernakle”, na której znajdziemy piosenki z tekstami znanych czeskich poetów Antonína Sova i Františka Gellnera. Między innymi utwory z tego krążka usłyszeliśmy podczas 20. Festiwalu Kultury Żydowskiej we Wrocławiu. Grupa, w skład której wchodzą: Tereza Cisovská – wokal, Tereza Vranešicová – akordeon, Palo Nowak – instrumenty perkusyjne, Jiři Macháček – skrzypce, Marek Cisovský – gitara, Jakub Freywald – gitara basowa, z wdziękiem i humorem zgranej i dobrze się bawiącej kapeli rozbujała i rozśpiewała publiczność Synagogi. Koncert zespołu Mamalör z Ostrawy świetnie współgrał z radosnym świętem, które skrywa w sobie słowo „Simcha”.
oprac. Dorota Olearczyk
foto: Julian Olearczyk
20. Festiwal Kultury Żydowskiej Simcha, znaczy radość, trwa od 2 czerwca i przyciąga wielością i różnorodnością wydarzeń.
We wtorek, podczas dnia dedykowanego marcowi 1968 roku, w Synagodze pod Białym Bocianem wystąpiła Dorota Helbin z zespołem. Artyści z Krakowa zagrali tradycyjne żydowskie pieśni.
Podczas wieczoru „HEVENU SHALOM ALECHEM” Dorota Helbin wykonała piosenki skomponowane przez Leopolda Kozłowskiego do słów napisanych przez Jacak Cygana, a także tradycyjne melodie żydowskie w autorskiej interpretacji i przy akompaniamencie absolwentów Akademii Muzycznej w Krakowie: Mateusza Dudka (akordeon), Dawida Czernika (skrzypce) i Mateusza Frankiewicza (kontrabas). Usłyszeliśmy m.in. Miasteczko Bełz, Na Kazimierzu, Balladę o Szmuliku, Jedzie Mojszele, Cymes czy Tak jak malował Pan Chagall.
oprac. d.o.
foto: Julian Olearczyk i Dorota Olearczyk