Kto tęskni za dobrą komedią kryminalną do czytania nie musi już szukać. Na rynku wydawniczym pojawiła się kolejna propozycja od Alka Rogodzińskiego, pisarza słynącego z zabawnego stylu i stworzenia nieprzeciętnej bohaterki – Róży Krull.
„Póki śnieg nas nie rozłączy” to nie tylko kolejna przyjemna propozycja czytelnicza na zimowe wieczory, ale solidna dawka śmiechu.
Tym razem poczytna pisarka ma wyjść za mąż. Do ślubu nie dochodzi, ale dochodzi do spotkania autorskiego, podczas którego zostaje zamordowany fan autorki. Krull zaczyna śledztwo.
Ironia, czarny humor, absurd to cechy pisarstwa Rogodzińskiego, które wyróżniają jego twórczość spośród innych i nadają jej rozpoznawalny rys. Najnowsza komedia kryminalna pisarza to zabawne połączenie tematów sztuki z morderstwami przyprawione językowymi gagami i sarkastycznymi komentarzami postaci.
„Póki ślub nas nie rozłączy” autorstwa mistrza komedii kryminalnych Alka Rogozińskiego to szósta odsłona przygód Róży Krull. Poprzednich pięć tomów sprzedało się dotąd w nakładzie prawie 200 tysięcy egzemplarzy.
Oprac. do.
Tekst powstał dzięki uprzejmości Wydawnictwa Skarpa Warszawska.
Jest takie miejsce w Łodzi, nazywa się Keja Pub Artystyczna Przystań. Nie byłam, ale zapisuję w kajeciku, żeby kiedyś dotrzeć i być choćby na jednym z wydarzeń organizowanych u zbiegu ulic Kopernika i Łąkowej. Artystyczna Przystań Łodzi Tawerna Keja to ponoć miejsce niezwykłe. Powstało z miłości do łagodnych klimatów piosenki literackiej, żeglarskiej, folkowej i poetyckiej. Ponoć dobrze czują się tam ci, który cenią blask świec i dźwięki gitary. Klub działa od 2005 roku, a jej założycielem, dobrym duchem i animatorem wydarzeń jest Krzysztof Zendeł.

„Tawerna Keja. Jubileusz 15-lecia”, płyta, Wydawnictwo Dalmafon
Z okazji 15- lecia Tawerny odbył się koncert jubileuszowy. Został zarejestrowany i dziś w skondensowanej wersji, blisko 80 minutowej, trafia w ręce słuchaczy. Po przesłuchaniu płyty nie mam wątpliwości, że to miejsce z klimatem, przestrzeń, w której warto zatrzymać się, mądrze przystanąć i zanucić: „Gdzieś na dnie wielkiej szafy leży ostry nóż/ Stare dżinsy wystrzępione impregnuje kurz/ W kompasie igła zardzewiała lecz kierunek znam/ Biorę wór na plecy i przed siebie gnam”.
„Tawerna Keja. Jubileusz 15-lecia” to płyta z utworami poetyckimi, turystycznymi i żeglarskimi. Piosenki nagrane są w wersji koncertowej, z wyczuwalną energią przenikających się pozytywnych wibracji publiczności i wykonawców.
Premiera krążka miała miejsce 26. października 2023 roku przy okazji koncertu „Legendy Krainy Łagodności” w Teatrze Muzycznym w Łodzi. Wśród gości tego wieczoru znaleźli się: Wolna Grupa Bukowina, Czerwony Tulipan i Grzmiąca Półlitrówa, Caryna, Lubelska Federacja Bardów, Cztery Refy, Za Horyzontem oraz duet Korycki i Żukowska.
Uwaga, bo podczas słuchania płyty trudno opanować chęć podśpiewywania z artystami. Sąsiedzi mogą się zdziwić, pukać w ścianę lub przyłączyć się do samozwańczego chóru, bo trudno pozostać obojętnym przy takich hitach jak „Majster Bieda”, „Sielanka o domu”, czy „Pożegnanie Liverpool’u”.
Oprac. do
Tekst powstał dzięki uprzejmości Wydawnictwa Dalmafon.
Spis utworów:
- Wolna Grupa Bukowina – Majster Bieda
- Wolna Grupa Bukowina – Sielanka o domu
- Grzmiąca Półlitrówa – Barman
- Cztery Refy – Pożegnanie Liverpoolu
- Za Horyzontem – All for one
- Lubelska Federacja Bardów (Marek Andrzejewski) – Raz na walcu
- Lubelska Federacja Bardów (Jan Kondrak) – Ataman. Miło bracia, miło
- Lubelska Federacja Bardów (Kacha Kowanek) – Bratki
- Lubelska Federacja Bardów (Piotr Selim) – Kropla
- Krzysztof Zendeł – wiersz dla Tawerny Keja
- Czerwony Tulipan – Sekret kardynała Richelieu
- Czerwony Tulipan – Prosty jak zegarek świat
- Czerwony Tulipan – Mamy dom
- Caryna – Epitafium bieszczadzkie
- Caryna – Bracia (za dużo łez)
- Andrzej Korycki, Dominika Żukowska – Niedaleko mojego domu
- Andrzej Korycki, Dominika Żukowska – Byle dalej
- Andrzej Korycki, Dominika Żukowska – Pieśń gruzińska
- Korycki Żukowska, Krzysztof Zendeł, Artyści i Publiczność – Gdzie ta keja
- Publiczność – Sto lat
Michał Śmielak autor „Osady” mieszka w Sandomierzu, serialowej stolicy zbrodni, zatem rozwiązywanie zagadek kryminalnych ma we krwi. Czytelnikom przedstawił się w 2021 roku świetnie przyjętym kryminałem pt. „Znachor”. Od tamtej pory eksploruje literacko kolejne wymiary związane ze zbrodnią i karą, co zaowocowało wydaniem już pięciu powieści. Wszystkie trafiły na listy bestsellerów, co pozwala mu spełnić największe marzenie z dzieciństwa: być pisarzem i oddawać w ręce Czytelników kolejne historie. Jego książki cechuje nawiązanie do historii, wierzeń i legend oraz humor łagodzący brutalność kryminalnej opowieści. Niezmiennie twierdzi, że w pisaniu najważniejsze to dobrze opowiedzieć historię. Prywatnie jest fanem rekonstrukcji historycznej, szwendania się po górach, ciężkiej muzyki, gier mmorpg, motocykli oraz dobrego jedzenia.
W najnowszej swojej książce roztacza przed czytelnikiem takie oto realia:
Zimą 1978 roku świat był bliski końca. Śnieg przykrył ziemię grubą warstwą, a niektórzy twierdzili, że nawet piekło zamarzło. Tymczasem ono właśnie wtedy się obudziło. W maleńkiej wsi położonej u stóp Karkonoszy podporucznik Jan Ryś spędza pierwsze od dawna Boże Narodzenie w gronie najbliższych. Świąteczną sielankę przerywa atak zimy, odcinając malutką osadę od świata. Skazana na porażkę walka z bezwzględnymi siłami natury schodzi jednak na drugi plan, gdy na środku wsi zostaje znalezione ciało młodej dziewczyny. W obliczu zbrodni budzą się dawne animozje, głęboko skrywane lęki i tajemnice, które nigdy nie powinny ujrzeć światła dziennego.
Czy niedoświadczony milicjant będzie w stanie udźwignąć ciężar wytropienia mordercy? Ile prawdy jest w powtarzanej przez starszych mieszkańców legendzie, że wieś nawiedziła Mara, demon mrozu i śmierci, który już niegdyś zebrał krwawe żniwo?
Czterdzieści lat po tamtych wydarzeniach policjanci z Archiwum X wzywają emerytowanego Jana Rysia na przesłuchanie dotyczące zbrodni z 1978 roku, tym samym budząc uśpione demony.
Michał Śmielak kolejny raz buduje duszną atmosferę małej społeczności, pokazując, że zło nigdy nie śpi… Całość ubiera w tajemnicze „postaci” z baśni i legend, którymi jeszcze niedawno żyło to miejsce.
Opinie czytelników są zgodne. To świetna literatura, która trzyma w napięciu i intryguje do ostatniej strony.
Oprac. do.
Tekst powstał dzięki uprzejmości Wydawnictwa Skarpa Warszawska.
Podczas wręczenia nagród poznamy zarówno konkursowy ranking, jak również dowiemy się w czyje ręce powędruje nagroda główna – statuetka VI Inspiracji-Interpretacji we Wrocławiu. Pula nagród to 9 tys. złotych, kolejne 5 tysięcy, z przeznaczeniem na nagranie recitalu otrzyma autorka/ autor najciekawszej interpretacji!
Drugą część wieczoru wypełni recital „Czarne anioły… wyprowadzę z rzeczy cienie…”, a na scenie pojawi się Natalia Sikora, której towarzyszyć będzie zespół Tango Attack Hadriana Tabęckiego. Każda z piosenek staje się tu pełną emocji etiudą aktorską, recital Sikory pokazuje jak bardzo dużo jest w utworach z repertuaru Demarczyk życia i bólu, ale też czułości.
Natalia Sikora – wokal
Tango Attack w składzie:
- Grzegorz Bożewicz – bandoneon
- Mario Jeka – klarnety
- Piotr Malicki – gitary, oud
- Hadrian Tabęcki – fortepian, cajon
Ewa Demarczyk
To słowo wprawione w ruch muzyką było jej artystycznym wehikułem. Związana z krakowską Piwnicy pod Baranami śpiewała teksty poetyckie najwyższej próby: Tuwima, Białoszewskiego, Leśmiana, Baczyńskiego, Dymnego, Mandelsztama. Występowała w najbardziej prestiżowych salach koncertowych na świecie, ale nie chciała wykonywać piosenek w innym języku poza polskim, uważała, że poezja obroni się sama. Sceniczne kreacje współtworzyła za pomocą ascetycznej oszczędności gestu, czerni strojów, spojrzenia przeszywającego przestrzeń, ale najmniejsze kiwnięcia, drgnięcia, grymasy twarzy, potrafiły zadziałać na publiczność mocniej niż współczesne barwne show estradowych gwiazd.
Herbatka w oparach nostalgii…
Piosenki dla Ewy Demarczyk pisali znakomici kompozytorzy, jak Zygmunt Konieczny, czy Andrzej Zarycki. Podczas festiwalowego prologu pełnego wspomnień o artystce ich obu będziemy gościć na scenie. Wokalistka bardzo chroniła swoją prywatność, z publicznością nawiązywała kontakt jedynie głosem muzyki i poezji. Jak została zapamiętana przez tych, którzy tak blisko z nią współpracowali? Spotkanie poprowadzi Teresa Drozda – od lat przygotowująca radiowe programy poświęcone piosence literackiej.
Konkurs (ok. 19.00)
Sercem Inspiracji-Interpretacji jest konkurs na interpretację piosenek z repertuaru Ewy Demarczyk, który wypełni drugą część wieczoru. Wśród wybranych przez uczestników tytułów znalazły się m.in. ”Taki pejzaż”, „Grande Valse Brillante”, „Karuzela z Madonnami”, „Tomaszów”, „Groszki i Róże”, „Rebeka”, „Wykład o krążeniu materii”, „Wiersze wojenne”. W fotelach jurorskich zobaczymy ekspertów: Teresę Drozdę, Mariusza Kiljana, Zygmunta Koniecznego. Pula nagród to statuetka VI Inspiracji-Interpretacji, suma 9 tys. zł. oraz kolejne 5 tys. na realizację recitalu dla autora/ki najciekawszej interpretacji.
Wystąpią: Kuba Anusiewicz, Klara Aleksandra Baron, Barbara Białkowska, Aleksandra Cząstka, Anna Kamińska, Magdalena Pasik, Miriam Szlempo, Katarzyna Wołoszyn, Klaudia Wójcik.
Wystawa
Gości i atmosferę festiwalu swoim obrazowym komentarzem udokumentuje znakomity ilustrator Tomasz Broda. Tworzoną na żywo wystawę będziemy mieli okazję oglądać podczas całego wydarzenia.
VI INSPIRACJE-INTERPRETACJE: EWA DEMARCZYK
9 grudnia 2023 | wstęp wolny
- 17.00 | Herbatka w oparach nostalgii z udziałem Zygmunta Koniecznego i Andrzeja Zaryckiego; prowadzenie Teresa Drozda
- 19.00 | konkurs na interpretację piosenek z repertuaru artystki
Wystąpią: Kuba Anusiewicz, Klara Aleksandra Baron, Barbara Białkowska, Aleksandra Cząstka, Anna Kamińska, Magdalena Pasik, Miriam Szlempo, Katarzyna Wołoszyn, Klaudia Wójcik
10 grudnia 2023 | wstęp biletowany
- 17.00 | Koncert laureatów konkursu; wręczenie nagród
Gościnnie: recital „Czarne Anioły… wyprowadzę z rzeczy cienie…”
Natalia Sikora i Tango Attack Hadriana Tabęckiego
„Balladyna” w reżyserii Marty Streker, spektakl, który powstał w koprodukcji Teatru Układ Formalny oraz Muzeum Pana Tadeusza do zobaczenia na Przedmieściu Oławskim od 10 listopada. Przedstawienie z pomysłem, z nieoczywistą aranżacją przestrzeni i z ciekawym wykorzystaniem różnych materiałów i technik scenicznych. Mamy tu m.in. animację lalkami, grę w żywym planie i wizualizacje.
Ściany – grają, publiczność – gra, dwie aktorki na scenie, pozostali w nagraniach, wieloplanowość, filmowość nowej „Balladyny” nie może nie spodobać się żądnej wrażeń młodzieży. To znakomicie przygotowany i odegrany spektakl dla widzów nastoletnich i kilkudziesięcioletnich. Opanowanie technicznych zawiłości i panowanie nad nimi podczas przedstawienia budzi wielki szacunek dla aktorów i realizatorów. Tutaj wszystko układa się w spójną, trzymającą w napięciu historię sióstr, aktualną, żywą, prawdziwą, a mówioną przecież językiem poety romantycznego z Krzemieńca. Polszczyzna Juliusza Słowackiego zupełnie nie przeszkadza aktorkom w przekazaniu istotnych treści w sposób czytelny dla współczesnego widza. Znakomicie się to ogląda, świetnie się tego słucha.
Układ Formalny wyrósł na dojrzały teatr ze świetnym pomysłem na siebie, któremu rosną świadomi fani pilnujący terminów kolejnych premier. Idźcie, zobaczcie, bo warto.
„Balladyna”, wcześniej „Fedra”, czy „Szekspir Fight Show Arena” to spektakle z ciekawym pomysłem na ugryzienie klasyki, to spektakle współczesne i osadzone głęboko na tekstach oryginałów. Gryzą nie tylko mistrzów dramatu, ale podgryzają młodego widza dając mu powody do twórczego drapania się po głowie (i nie tylko).
W opisie spektaklu czytamy:
„Balladyna” Juliusza Słowackiego w reżyserii Marty Streker to opowieść o toksycznej siostrzanej relacji w patriarchalnym świecie pełnym przemocy. Główne bohaterki, Balladyna i Alina, żyją dziecięcymi fantazjami o nieograniczonych możliwościach, wierząc, że czeka na nie królewicz na białym koniu, który przyniesie władzę, prestiż i uznanie. Te sztucznie wykreowane marzenia, choć wydają się niewinne, stanowią źródło tragedii, prowadząc ostatecznie do śmierci jednej z sióstr.
Spektakl obrazuje proces dojrzewania, stanowiąc zarazem studium siostrzanej miłości pełnej zazdrości i przemocy. W świecie „Balladyny”, wypełnionym brutalną rywalizacją, jawa miesza się ze snem, a wszelkie próby pozbycia się wstydliwej przeszłości prowadzą do kolejnych błędów. Jeśli poczucie winy mogłoby się zmaterializować, czyją przybrałoby postać?
Czas trwania: 80/90 minut
Spektakl rekomendowany dla widzów od 13. roku życia.
oprac. do i jo
„Kundle” to zbiór opowiadań Katarzyny Groniec, kreatorki stylu interpretacji piosenki, bez której wrocławski Przegląd Piosenki Aktorskiej nie byłby tym, czym jest.
Artystka wyszła niedawno ze strefy piosenki, żeby pokazać swoim odbiorcom drugą twarz. Zaprosiła nas do autorskiej, literackiej przestrzeni wrażliwego słowa ujętego w sieć gęstych od treści zdań i sensów.

„Kundle” Katarzyna Groniec, Wydawnictwo Nisza
W prozie Katarzyny Groniec znajdujemy śląskie realia, jędrny język, wielokrotnie złożone zdania obfitujące w intrygujące metafory i zaskakujące porównania, galerię niedoskonałych, można by napisać- skundlonych postaci, które próbują znaleźć swoje miejsce w codzienności. „Kundle” to ciekawa propozycja czytelnicza. Lapidarna książeczka jest bardzo pojemna treściowo.
Świat bohaterów z jednego, gwarowego podwórka poszarpały wydarzenia historyczne i rodzinne traumy. Losy Adama, Goryla, Fatimy, Sophie splatają się w niedoskonałą całość, ich kundlowatość odbiera im cechy nieskazitelnej – przez co sztucznej – rasowości, stają się nam bliżsi, łatwiejsi do zaakceptowania i zrozumienia.
Język tej prozy nie jest językiem łatwym, raczej stawia on wysokie wymagania czytelnikom przyzwyczajonym do lekkiej i przyjemnej lektury. Narrator „Kundli” zmusza nas do odkrywania tego, na co nie zwróciliśmy uwagi podczas pierwszego czytania, poprzez częste powroty do przeczytanych wcześniej akapitów. Płynący szerokim nurtem strumieniem skojarzeń może czasem zniechęcić niecierpliwych czytelników. Jednak nie warto dać się utopić w rozległych akapitach długich zdań, lepiej powoli uczyć się pływać w ten niecodziennej prozie, najlepiej pieskiem, a nie klasycznym kraulem.

„Kundle” Katarzyna Groniec, Wydawnictwo Nisza
Jestem piosenkarką. Urodziłam się w Zabrzu 22.02.1972. Nie podobało mi się, że w tej dacie jest tak dużo dwójek. Szybko zaczęłam mówić, ale nie chciało mi się chodzić. Żeby mnie sprowokować do wysiłku, zabierano mi zabawki i kładziono je trochę dalej niż na wyciągniecie ręki. Bawiłam się palcami. Piosenkarsko zadebiutowałam na komunii siostry mając półtora roku. Ku ogólnej konsternacji „Mazurkiem Dąbrowskiego”. Lubiłam pisać ale nienawidziłam dwójek i pytania: jak ktoś, kto tyle czyta, może walić tyle ortów? Postanowiłam komunikować się śpiewem. Po pięćdziesiątce nabrałam odwagi– mówi Katarzyna Groniec.
Oprac. do
Tekst powstał dzięki uprzejmości Wydawnictwa Nisza.
Jest. Dotarła do mnie przesyłka od krakowskiego Znaku. W dużej kopercie przewozowej znalazłam twórczość mniej poważną Wisławy Szymborskiej w jednym tomie. Twórczością Wisławy Szymborską nie można się znudzić, im więcej jej czytasz, tym z większą uciechą dzień witasz.

Wisława Szymborska „Zabawy literackie”, Wydawnictwo Znak
Jakże ważna to publikacja w czasach, kiedy niemal wszystko jest naburmuszone, smutne, melancholijne, deszczowe, opadające, zgniłe, zziębnięte i o parapet dzwoniące. Kiedy złota polska jesień protestuje lub odpoczywa, albo choruje siedząc pod kocem i próbuje pokonać infekcję, dobrze sięgnąć po Szymborską w wersji filuternej.
Frywolność, finezja i wdzięk. Literackie wyrafinowanie, subtelne prztyczki w nos, żartobliwe uwagi, brawurowe trawestacje i nonsensowne dystychy…- to wszystko i dużo więcej znajdzie czytelnik w „Zabawach literackich”. Poetka z wrodzonym sobie wdziękiem zachwyca, zadziwia i śmieszy.
Niepoważną publikację opatrzono ilustracjami autorki i ważnym posłowiem Joanny Szczęsnej (znawczyni poezji noblistki i jej biografki).
Znajdziemy tu m.in. limeryki, metzyje, moskaliki, lepieje, odwódki, altruitki, przysłowia nadrealistyczne, wierszyki okolicznościowe, epitafia czy podsłuchańce. Wszytko to skleja się w obraz nonsensownego i absurdalnego świata, który Wisława Szymborska umiała postrzegać przez pryzmat czułego żartu i właściwej dla siebie wrażliwości. Wiele tekstów publikowanych jest w tym tomie po raz pierwszy, np. utwór o Adamie Michniku.

Wisława Szymborska „Zabawy literackie”, Wydawnictwo Znak
Szczególną moją uwagę zwróciły, tym razem, lepieje i limeryki z cyklu kulinarnego i podróżniczego oraz altruitki o podobnej tematyce. Zacytuję tylko te najkrótsze. „Ambitnemu hodowcy w Łobzowie/ rosła bujnie pietruszka na głowie./ Ekolodzy pospołu/zrywali ją do rosołu,/ bo pietruszka to samo zdrowie”, „Lepiej złamać obie nogi,/niż miejscowe zjeść pierogi”, „Miast okradać krowę z mleka/dój bliskiego ci człowieka”.
Rozsmakować można się także w tekstach o innej treści, np. „Nie męcz aptek i lekarza,/sam znajdź drogę do cmentarza”, „Wyręczając w pracy chmury/sam przez niebo płyń ponury”, „Oszczędzając pyska psiego/ sam kaganiec noś za niego”, „Trzymaj fason u szwagierki,/nie wylizuj salaterki”. Jest też coś dla jaroszy, np. „Przedłuż żywot krówki,/nie żryj nigdy pasztetówki”, „Spożywając pasztet z dzika,/wnet się zmienisz w nieboszczyka”, „Oszczędzając żywot krówki,/ z jadłospisu skreśl parówki”.
Kiziostychy, czyli dwuwiersze, których bohaterką jest Kizia, kotka Filipowicza, mają osobne miejsce w publikacji. Wśród podsłuchańców same frykasy. Znakomite do czytania, życzliwego obśmiewania i refleksyjnego kontemplowania, jak ten z ostatnich tekstów, którego rękopis Szymborska wręczyła Rusinkowi pod koniec 2011 roku w szpitalu, po operacji, niedługo przed śmiercią.
„HOLEN[D]RZY TO MĄDRA NACJA/ BO WIEDZĄ,CO TRZEBA ZROBIĆ/ KIEDY ZNIKA NATURALNA ODDYCHACJA.”
tekst: do.
Tekst powstał dzięki uprzejmości Wydawnictwa Znak.