„Powrót wieloryba” to przecudnie zilustrowana książka adresowana dla dzieci w wieku trzech, pięciu lat. Duży format, rysunki na miarę małych dzieł sztuki ilustratorskiej i prosta historia o przyjaźni – to pomysł autora, ilustratora, reżysera animacji, który jako dziecko malował przy kuchennym stole, co praktykuje z sukcesem do dziś w Londynie, gdzie mieszka z żoną Niną i córką Esther.

„Powrót wieloryba” Benjiego Daviesa, Wydawnictwo Znak
„Powrót wieloryba” Benjiego Daviesa to wzruszająca opowieść o chłopcu, który w mroźną noc zgubił się na środku morza i wielorybie ruszającym mu na pomoc. Książka jest kontynuacją „Mojego wieloryba”, historii Noiego, który po gwałtownej burzy znalazł na plaży małego wieloryba i postanowił się nim zaopiekować.
Wartościowe historie z wyjątkowymi ilustracjami Daviesa korespondują ze sobą, jednak kolejność lektury nie jest narzucona. Wszystkie opowieści o przyjaźni doskonale się uzupełniają, a każda z nich niesie niezależną lekcję dotyczącą empatii, godzenia się ze stratą, wsparcia i przyjaźni.

„Powrót wieloryba” Benjiego Daviesa, Wydawnictwo Znak
Książki będą wspaniałą przygodą dla każdego czytelnika i znakomitą okazją do oglądania nieprzeciętnej urody ilustracji.
oprac. i foto: Dorota Olearczyk
Tekst powstał dzięki uprzejmości Wydawnictwa Znak.
6 marca na Scenie na Strychu we Wrocławskim Teatrze Współczesnym zobaczymy premierowe przedstawienie „Pogłosy”. Inscenizacją dramatu Wita Szostaka (pisarza nagrodzonego za debiut dramaturgiczny w III Konkursie Dramaturgicznym STREFY KONTAKTU) zajęli się Marek Fiedor i Tomasz Hynek.
W „Pogłosach” – jak zapowiada autor dramatu – bohaterami są słowa. Pszczołę, Krzesła, Rosół, Kwiatki, Nie ruszaj…- znajdujemy w obsadzie. To one wchodzą w relacje, rodzą napięcia, przeobrażają się w zależności od kontekstu.
A kontekstem zasadniczym i głównym wątkiem jest śmierć osoby bliskiej. W efekcie traumatycznego doświadczenia świat staje się miejscem doznania utraty, braku, odchodzenia, zanikania… „Umiera żona, sąsiedzi zostają wygnani, krucha więź z ojcem zamiera, pragnienie posiadania dobrej relacji z dziećmi nie spełnia się. Bohater stara się sprostać sytuacji, ukoić ból, przezwyciężyć poczucie straty ale i winy za śmierć ukochanej. Chce poznać prawdę o sobie i zarazem boi się tej prawdy” – czytamy w zapowiedziach spektaklu.
oprac. d.o
foto: Julian Olearczyk
Wit Szostak „Pogłosy”
inscenizacja: Marek Fiedor / Tomasz Hynek
wideo: Marcin Dominiak
światło: Jan Sławkowski
asystent scenografa: Daniel Jaskuła
asystentka reżysera: Paulina Wosik
inspicjentka: Katarzyna Krajewit
obsada:
***………………………………………….. Przemysław Kozłowski
UMIERA………………………………….. Marcin Łuczak
PSZCZOŁA……………………………… Ewa Niemotko / Kinga Zygmunt
POWIEDZIAŁAŚ……………………… Mariusz Bąkowski
NA PARAPECIE………………………. Paulina Wosik
NIE RUSZA……………………………… Anna Błaut
KWIATKI………………………………… Krzysztof Boczkowski
ROSÓŁ……………………………………. Zina Kerste
KRZESŁA……………………………….. Maciej Tomaszewski
Głośne, bezczelne i bezwstydne, do bólu szczere i prawdziwe. Nie są już tylko słodkimi, pluszowymi lalkami. Dzięki komedii improwizowanej dostały szansę, by wreszcie zabrać głos, skomentować i uwypuklić absurdy codziennego życia. Ich stosunek do rzeczywistości jest bezkompromisowy. Ich sposób na przetrwanie w ludzkim świecie to dystans. Ale to od Was zależy, co wydarzy się na scenie! JAPETY- kto to widział? to spektakl improwizowany z udziałem publiczności.
W każdym spektaklu bierze udział dwóch aktorów WTL-u oraz trzech improwizatorów, muzyk grający na żywo oraz kilkanaście lalek typu muppet – tytułowych Japetów. Przedstawienie ma charakter improwizowanego show – aktorzy na poczekaniu tworzą sceny w oparciu o sugestie publiczności. Widzowie są proszeni przez japety o podanie skojarzeń z tematem danego odcinka. Wybrane słowa rzucane przez publiczność stają się inspiracją do lalkowych monologów, te z kolei uruchamiają szereg niepowiązanych ze sobą, improwizowanych, komediowych skeczy.
UWAGA: W spektaklu mogą się w nim pojawić kontrowersyjne tematy i wulgaryzmy.
JAPETY – KTO TO WIDZIAŁ? to efekt koprodukcji Wrocławskiego Teatru Lalek i Teatru Improwizacji w Lalkach JAPETY, którego liderem jest Mateusz Skulimowski, autor koncepcji, twórca scenografii i lalek do całego cyklu. Projekt wystartował w październiku 2019 r. po intensywnych warsztatach, prowadzonych dla aktorów WTL-u przez Mateusza Skulimowskiego.
Książka Jamesa Essingera pod tytułem prawie oksymoronicznym (prawie, bo matematycznie brzmiący algorytm dookreślony został innym rzeczownikiem w dopełniaczu skłaniającym myśli raczej ku dwusylabowcu dadaistów – adada) paradoksalnie nie jest biografią ani opowieścią o niezwykłym geniuszu Augusty Ady King. To raczej historia o mężczyznach, Lordzie Byronie i Charlsie Babbagu, historia romansów poety zmelanżowana z informacjami o Maszynie Analitycznej naukowca, ze wzmianką o kobiecie…
Adę Lovelace czytelnik poznaje jako autorkę, nieskromną zresztą, listów pisanych do … (… zastanawiam się, czy nie ma w tym (pisaniu/ pasji do pewnych tematów) wręcz pewnej dozy przyrodzonego geniuszu.. – pisze Ada L. w liście do Babbage’a.
Również jako wnikliwą obserwatorkę utkanego wizerunku wynalazcy (portret w rozmiarach 50×35 opisany na stronie 195). To tenże właśnie wywarł kolosalny wpływ na wyobraźnię Ady, gdyby go nie ujrzała, nie sprecyzowałaby swojego wyobrażenia o tym, czym może być komputer…
W niezwykłej biografii pojawiają się niezwykle urokliwe, metaforyczne tytuły rozdziałów, np.: sztuka latania, okno na przyszłość, umysł z widokiem, czarodziejka liczby, straszna śmierć…
Autor z pewnością wykorzystał algorytm zachęcania wrażliwych na słowo czytelników.
Lektura Niezwykłej biografii Ady Lovelace to dobry przykład wprowadzania odbiorcy w stan ogromnego napięcia umysłu.
Cytując fragment tekstu Essingera – I to tyle, co mam na ten temat.
James Essinger, „Algorytm Ady”, przekład Jerzy Wołk- Łaniewski, Znak Horyzont, Kraków 2020
tekst: EBER
Tekst powstał dzięki uprzejmości Wydawnictwa Znak.
„Opiłki i okruszki” to zachwycający zbiór poetyckich opowiadań Tomasza Jastruna, który ukazał się nakładem Wydawnictwa Czarna Owca. Poeta, prozaik i dziennikarz zabiera czytelnika w magiczną podróż po codzienności lat 1953- 2041.
Narrator lapidarnych opowieści raczy nas opiłkami przykrych wspomnień oraz okruszkami obojętnych lub przyjemnych zdarzeń. Jedno z opowiadań kończy stwierdzeniem: „Cała nasza przeszłość zlepiona jest ze wspomnień”.

„Opiłki i okruszki” Tomasz Jastrun, Wydawnictwo Czarna Owca
A skoro tak, to towarzyszymy narratorowi w zakopywaniu ciała psa przy drzewie i odczuwamy wraz z nim ulgę, że zwierzę będzie żyło w jego pniu, gałęziach i liściach.
Spotykamy koleżankę z klasy i gdy ją widzimy, zmienioną, po kilkudziesięciu latach od zakończenia szkoły, godzimy się z refleksją, że „czas unieważnia wszystko”, nawet największe miłości.
Stajemy przed problemami udawania, że się czyta, ale słowa nie układają się nam w zdania.
„Gdybyśmy znali los naszych dzieci, nigdy nie odważylibyśmy się powołać ich do życia” – zgadzamy się z mroczną refleksją narratora mówiącego głosem doświadczonego i zmęczonego 80 – letnią codziennością narratora.
Słów, fraz, zdań, poetyckich obrazów, które układają się w soczyste i sugestywne przemyślenia jest tutaj dużo. „Opiłki i okruszki” Tomasza Jastruna czarują poetyckością codzienności.
tekst i foto: Dorota Olearczyk
Tekst powstał dzięki uprzejmości Wydawnictwa Czarna Owca.
Nie wiem, czy Szymon Hołownia posiada monopol na zbawienie, ale na pewno posiada umiejętności i stosowne predyspozycje do zręcznego pisania na tematy związane z wiarą, religią i kościołem. Jego gruby, żółty tom „Monopolu na zbawienie”, książki której wznowienie właśnie ukazało się nakładem wydawnictwa Znak, nawiązuje do gry planszowej. Towarzyską, logiczną, rodzinną grę Monopol, której scenariusz i zasady związane są ze światem finansów i strategią inwestowania, Hołownia zgrabnie przerzuca na słowa. Historie, anegdoty, opowieści, opisy wzbogaca pytaniami z wielokrotnym wyborem odpowiedzi.
Pisze o wyznawcach Mansona, księżach, którzy mówią dziwny głosem, o odpustach, poście, adoracji, roratach, jałmużnie, marihuanie, Halloween, o „zarobkach” duchownych , o dziewicach konsekrowanych, o zapłodnieniu in vitro, o warunkach dobrej spowiedzi… Autor nie boi się zadać żadnego pytania, z dziecięcą ciekawością formułuje zdania do wykonania typu – niechcący pogryzłeś komunię świętą. Co robisz? Potem pojawiają się trzy możliwe odpowiedzi.
Osobne rozdziały poświęca „patronom do wzięcia” i pytaniom fundamentalnym.
Pierwsze wydanie „Monopolu na zbawienie” książki Hołowni powiązanej z wirtualną grą planszową z roku 2009 okazało się na tyle atrakcyjne, że po jedenastu latach możemy na nowo przypomnieć sobie jak można przestrzegać przykazań lub je łamać i w czym mogą pomóc nam zapomniani święci.
tekst: Dorota Olearczyk
Tekst powstał dzięki uprzejmości Wydawnictwa Znak.
26 lutego 2020 swoją premierę ma najnowsza powieść J. M. Coetzeego „Śmierć Jezusa”.
John Maxwell Coetzee – południowoafrykański pisarz, laureat Literackiej Nagrody Nobla (2003) i dwukrotny laureat Nagrody Bookera, wybitny wizjoner literatury współczesnej zaprasza czytelnika do wejścia w świat Davida, którego znamy z wcześniejszych powieści Noblisty „Dzieciństwo Jezusa” i „Lata szkolne Jezusa”. W najnowszej powieści Coetzeego „Śmierć Jezusa” chłopiec o nieograniczonej wyobraźni prowadzi nas w głąb tego, co nieznane.
O Davidzie opowiada nam narrator tylko tyle, że lubi tańczyć i grać w piłkę, wychowują go przybrani rodzice, ale on w wieku 10 lat woli zamieszkać w sierocińcu. Zapada na tajemniczą chorobę, która uniemożliwia mu osiąganie sukcesów sportowych. Zaczyna się walka o życie. Szpitalne przestrzenie, tajemnice, niebezpieczne znajomości, przesłania, śmierć, próba pogodzenia się z odejściem… te i wiele innych wątków przeplata ze sobą narrator na blisko trzystu stronach zajmująco napisanej powieści. Wprowadza nas w świat, dzięki któremu możemy wyobrazić sobie, jak wyglądałoby życie Jezusa, gdyby przyszedł do nas w 2020 roku.
Powieść Coetzeego prowokuje do refleksji, stawia przed czytelnikiem szereg pytań dotyczących sensu istnienia i cierpienia. Całe szczęście, że nie daje odpowiedzi.
tekst: Dorota Olearczyk
Tekst powstał dzięki uprzejmości Wydawnictwa Znak.
Tomás Navarro – hiszpański psycholog z wieloletnim stażem, autor „Kintsugi” przychodzi do czytelników z „Potęgą niedoskonałości”.
„Nie stawiaj sobie za cel doskonałości, szczęścia i sukcesu […]. Ważne są życiowy spokój, pogodzenie się z samym sobą, intensywne doświadczanie życia i cieszenie się niedoskonałością…” – takie zdanie zapisuje we wstępie książki i zachęca do realizacji wielu ciekawych wyzwań.
W naszych wyobrażeniach wszystko musi być najlepsze, ale w praktyce często okazuje się, że jest zupełnie odwrotnie. Za wszelką cenę dążymy do sukcesu i boleśnie przeżywamy każdą porażkę, mamy wygórowane oczekiwania albo ciągle podnosimy sobie poprzeczkę. Jesteśmy perfekcjonistami goniącymi za ideałami. Ale perfekcjonizm to pułapka, która tylko z pozoru przynosi korzyści, bo zamiast nas uszczęśliwiać, częściej odbiera nam radość z życia. Tomás Navarro, doświadczony psycholog, podpowiada, co zrobić, by w nią nie wpaść i wieść być może niedoskonałe, ale o wiele pełniejsze i spokojniejsze życie.

„Potęga niedoskonałości” Tomás Navarro, Wydawnictwo Muza
Autor „Potęgi niedoskonałości” korzystając z japońskiej filozofii wabi sabi, pomaga nam uświadomić sobie chimeryczność pojęć sukcesu, perfekcji i szczęścia oraz ułatwia dostrzec piękno w niedoskonałości i przemijaniu.
„Potęga niedoskonałości” to wyjątkowa lektura dla osób ogarniętych obsesją perfekcjonizmu i zainteresowanych samorozwojem. Tomás Navarro opowiada jak skutecznie urzeczywistnić cele, ustalić priorytety i radzić sobie z niedoskonałością własną i naszych bliskich.
Oprócz postawy wabi sabi czytam tu o różnicy między potrzebą, a pragnieniem, o roli wyboru.
„Wchodząc w związek warto zadać sobie pytanie, czy dla drugiej strony wierność to wybór, czy wyrzeczenie[…]. Zależnie od tego, jaka padnie odpowiedź i jakie wy sami macie zasady, będziecie wiedzieć, co robić dalej…”
Autor roztropnie zachęca nas, byśmy zamiast gonić za doskonałością, dążyli do biegłości, rozwoju i wzrostu.
Pisze, że potrzeba kontroli bierze się z niepewności i proponuje naukę upadania i podnoszenia się.
Patrzmy życzliwym okiem, nie oceniajmy. Zawsze pamiętajmy o kontekście. Wyćwiczmy ignorowanie wybiórcze, kiedy trzeba ignorujmy obelgi, prowokacje, czynniki rozpraszające, bezsensowne, rutynowe czynności, niektóre osoby (np. toksyczne), pewne prośby i żądania. Skupmy nasza energię na tym, co da się zmienić- zachęca autor.

„Potęga niedoskonałości” Tomás Navarro, Wydawnictwo Muza
W sieć ciekawych porad Tomás Navarro wplata spotkania dziadka z wnukiem. Ich rozmowy o życiu wypełniają się cennymi refleksjami dotyczącymi wabi sabi. „To, co ci daję, jest niczym w porównaniu z tym, na co zasługujesz”- mówi Hitoshi do wnuka Susumo.
W kolejnych rozdziałach czytamy o zdrowym i rozsądnym podejściu do pracy, o dzieciach i konieczności wyzbycia się potrzeby ich kontrolowania i wciągania ich w swój kontekst, o uważności i dbaniu o gospodarowanie uwagą, o różnicy między introwertykiem i ekstrawertykiem.
„Osoby introwertyczne mają wysoki poziom pobudzenia wewnętrznego. Dlatego nie szukają go na zewnątrz. Osoby ekstrawertyczne mają niski poziom pobudzenia wewnętrznego, więc aby utrzymać ogólny pożądany poziom pobudzenia, muszą poszukiwać aktywatorów zewnętrznych”.
„Nie oczekujcie od życia niczego, bo życie to nie dawca”. Życie cechuje dynamika, niestabilność, niedoskonałość i niekompletność- pisze Navarro.
W Japonii istnieje rozpowszechniona praktyka kąpieli leśnych. Po lekturze „Potęgi niedoskonałości” ma się ochotę wskoczyć do zielonego basenu i pławić się w świeżej, bujnej i ożywczej zieloności. Można to z powodzeniem robić z książką w ręku.
tekst i foto: Dorota Olearczyk
Tekst powstał dzięki uprzejmości Wydawnictwa Muza.