Sezon artystyczny 2019/2020 Wrocławski Teatr Lalek otworzy nowym cyklem komediowych spektakli improwizowanych. Kolejne premiery to przedstawienia dla najmłodszych i młodzieży. Dyrektor artystyczny- Jakub Krofta – zapowiada czas na mieszanie gatunków i odkrywanie form dotychczas nieobecnych na scenach WTL-u.
W ramach sceny WTL child- free zaplanowano współpracę z teatrem improwizacji („JAPETY – KTO TO WIDZIAŁ?” ). Dla dzieci w wieku przedszkolnym i wczesnoszkolnym Agata Kucińska z Maliną Prześlugą szykują klasyczną baśniową opowieść w planie żywym, lalkowym i wirtualnym („ILE ŻAB WAŻY KSIĘŻYC?”). Sezon artystyczny zakończy się spektaklem dla młodzieży – nagradzaną sztukę Andrzeja Błażewicza wyreżyseruje debiutująca na deskach wrocławskiego teatru – Marta Streker ( „POLSKIE RYMOWANKI ALBO CEREMONIE”).
W nowym sezonie swoją działalność kontynuować będzie utworzona w 2018 r. Pracownia Pedagogiki Teatru, której głównym celem jest zbliżenie teatru do widzów i likwidacja barier, które go od nich dzielą. Pracownia zrealizuje kilka całorocznych cykli warsztatowych dla różnych grup wiekowych – od najnajmłodszych po młodzież – zarówno dla uczestników indywidualnych, jak i grup przedszkolnych i szkolnych.
W tym sezonie, między 29 maja, a 3 czerwca, możemy spodziewać się kolejnej edycji Przeglądu Nowego Teatru Dla Dzieci. Podobnie jak w ubiegłych latach, w programie festiwalu znajdą się najciekawsze spektakle teatrów z kraju oraz wybrane produkcje z zagranicy. Pokazywane będą przedstawienia dla dzieci w każdym wieku, a także dla młodzieży. Przeglądowi towarzyszyć będzie tradycyjnie Ogród Sztuk, czyli cykl bezpłatnych warsztatów dla małych i dużych wrocławian.
oprac. Dorota Olearczyk
fot. z konferencji: Julian Olearczyk
Przed nami kolejne muzyczne spotkania na 54. Wratislavia Cantans / Południe i nadejście nieuchronnego festiwalowego półmetka. Od piątku powoli i regularnie wchodziliśmy w atmosferę różnorodnych wydarzeń, wraz z każdym koncertem w naszej krwi płynęło coraz więcej muzyki i spokoju.
W poniedziałek, Czarna Sala Narodowego Forum Muzyki skupiła nasza uwagę na widowisku teatralno- dźwiękowym. „Baśnie. W poszukiwaniu tożsamości” było koncertem, w którym wystąpiło pięć osób wykorzystujących różne techniki wokalne. Narrator, alt, tenor, baryton rozstawieni w czerech kątach sali, żeby przekazać emocje ukryte w tekście mierzyli się z wyzwaniami oddechowymi i barwowymi aktorskiej improwizacji, niestety bez tłumaczenia na język polski.
We wtorek sześciu mężczyzny w białych szatach, solo i chóralnie układało muzyczną śródziemnomorską mozaikę. Portret Jana Pawła II, z charakterystycznym, pogodnym wyrazem twarzy, przysłuchiwał się chorałom mozarobskim w kolegiacie Świętego Krzyża i Świętego Bartłomieja.
A w czwartek mieliśmy spotkanie z perłą baroku. Muzyka neapolitańskiego mistrza Alessandra Scarlattiego zabrzmiała w barokowych wnętrzach Kościoła Uniwersyteckiego. Przestrzeń doskonale współgrała z polifoniczną muzyką, która pięła się po rzeźbiarsko-malarskim wystroju, wskakiwała na bulwiaste, pozłacane ambony i leciała ku sklepieniu świątyni.
54. Międzynarodowy Festiwal Wratislavia Cantans trwa jeszcze tylko do niedzieli.
oprac. i foto: Dorota Olearczyk
zdjęcie wnętrza Kościoła Uniwersyteckiego przed czwartkowym koncertem.
W festiwalową niedzielę podczas tegorocznej edycji Wratislavia Cantans 2019 mogliśmy wysłuchać dwóch uroczych koncertów. Pierwszy zabrzmiał w kościele św. Stanisława, Doroty i Wacław przy pl. Wolności, drugi – w kolegiacie Świętego Krzyża i św. Bartłomieja przy pl. Kościelnym.
Wczesnym popołudniem zespół Mala Punica zabrał nas do świata średniowiecznej Europy. Wyśpiewywanym manuskryptom towarzyszyło instrumentarium z epoki. Soliści i dyrygent zmyślnie zmieniali miejsca i swobodnie zapełniali akustyczną przestrzeń kościoła. Raz ich głosy dobiegały z nawy głównej, raz z bocznej, innym razem z prezbiterium. Artyści dojrzale panowali nad polifonią i czarowali ozdobnikami.
Wieczorem zaś w uniesieniu słuchaliśmy męskiego chóru śpiewającego bizantyjską muzykę liturgiczną. Dyrygent – Georgios Konstantinou – stojący przodem do słuchaczy subtelnie wskazywał dłońmi kierunek muzyczny, w którym Greek Byzantine Choir udawał się bez cienia zgrzytu, czy zawahania. Bisom nie było końca. Późna godzina nie przeszkadzała nienagannie brzmieć utworom o tematyce maryjnej należącym do kanonu prawosławnej liturgii godzin.
tekst i foto: Dorota Olearczyk
Na zdjęciu- kolegiata Świętego Krzyża i św. Bartłomieja przed wieczornym koncertem
Festiwalowa sobota , 7 września 2019 roku, obfitowała w zdarzenia niezwykłe. Będzie można je umieszczać pogrubionym drukiem na kartach historii muzycznej Wrocławia i w kalendariach Wratislavii Cantans, która ponad pięćdziesiąt lat przyciąga do stolicy Dolnego Śląska melomanów dzieł oratoryjnych i kantatowych.
Tego dnia Zubin Metha odsłonił tablicę upamiętniającą swoją współpracę z Narodowym Forum Muzyki. Potem ruszył na próbę, żeby wieczorem poprowadzić izraelskich symfoników przez meandry III Symfonii Mahlera. W międzyczasie w Sali Czerwonej rozpoczęła się wersja koncertowa opery Domenico Scarlattiego „Ptolemeusz i Aleksander”. Wrocławska Orkiestra Barokowa pod dyrekcją Jarosława Thiela akompaniująca wokalistom brzmiała znakomicie. Szlachetność i barwa instrumentów z epoki oraz głosy solistek i solistów porwały słuchaczy do gromkich owacji.
Wieczorem w Sali Głównej, prezydent Wrocławia – Jacek Sutryk i dyrektor NFM- Andrzej Kosendiak uroczyście zaprosili na 54. edycję Międzynarodowego Festiwalu Wratislavia Cantans.
Melomani przywitali legendarnego dyrygenta, który w październiku przechodzi na artystyczna emeryturę, z należytą estymą. Wyczuwało się oczekiwanie na wysłuchanie dzieła wybitnego, zagranego przez jedną z najlepszych orkiestr świata.
Maestro Zubin Mehta z Israel Philharmonic Orchestra i Chórem NFM oraz Chórem Chłopięcym NFM zaprezentowali III Symfonię Gustava Mahlera. Nikt nie śmiał przerwać koncertu chrząknięciem, czy kichnięciem. Na kaszlnięcie, czy usadowienie się na fotelu melomani pozwalali sobie tylko w kilkusekundowych przerwach między częściami znakomitego utworu Mahlera.
W programie festiwalu czytamy: „III Symfonia to pełen rozmachu Mahler, taki, którego publiczność kocha. Sama orkiestra liczy sto piętnaście osób, do tego chór i chór chłopięcy – wszyscy razem tworzą wielką ścianę dźwięku. Przy tym nie jest to Mahler chmurny i nostalgiczny, jak w niektórych późniejszych dziełach, lecz trzydziestosześciolatek pełen zachwytu nad przyrodą. Trzecia z jego zaledwie dziewięciu ukończonych symfonii to muzyka tak przyjemna w odbiorze, jak sielskie były okoliczności jej powstawania. Artysta skomponował ją w trakcie dwóch wakacyjnych pobytów w Alpach nad jeziorem Attersee. Był tak zauroczony tym miejscem, że kazał postawić sobie maleńką drewnianą chatkę (istnieje ona do dziś) na łące, z której widział taflę wody i góry. Wpatrywał się w burze targające jeziorem, wsłuchiwał w miarowe, spokojne fale, obserwował, jak wraz z nadejściem lata życie kiełkuje i bujnie rozkwita wszędzie dookoła, patrzył, jak wszystko zamiera w skwarze południa… i komponował III Symfonię, hymn ku czci witalności i doskonałości natury”.
Sobota na 54. MFWC przeszła do historii wydarzeń wyjątkowych, niepowtarzalnych, artystycznie znakomitych. A to dopiero początek festiwalu, który potrwa do niedzieli, 15 września.
tekst: Dorota Olearczyk
foto: Julian Olearczyk
54. Międzynarodowy Festiwal Wratislavia Cantans im. Andrzeja Markowskiego rozpoczął się w piątek, 6 września. W kolegiacie Świętego Krzyża i św. Bartłomieja, tzw. kościele dwupoziomowym, na Ostrowie Tumskim zabrzmiały Hymny Kościoła koptyjskiego. Śpiew sylabiczny, gdzie na każdą sylabę przypada najczęściej kilka nut, długie ozdobniki wokalne wykonywane na jednej sylabie wprowadziły słuchaczy w zmierzch dnia i zainaugurowały 54. edycję festiwalu.
„Każdy ma własna wizję Południa. Dla wrocławian tę ideę mogą ucieleśnić moje rodzinne Włochy, tymczasem żyjąc w Mediolanie, czuję się raczej mieszkańcem północy myślę o dalszych regionach Italii jako o południu. Z pewnością jest to kierunek, który nas pociąga. W biografii wielu artystów odnajdujemy wspomnienia z podróży na południe” – zapowiadał na południowej konferencji dyrektor artystyczny – Giovanni Antonini.
Święto muzyki oratoryjno- kantatowej potrwa do 15 września. Koncerty będą się odbywać w salach NFM-u, wnętrzach kościołów wrocławskich, w Synagodze oraz w różnych miejscach Dolnego Śląska.
Szczegółowy program festiwalu dostępny jest na naszych stronach.
oprac. Dorota Olearczyk
foto: Julian Olearczyk
Na wierszu Jana Brzechwy wychowało się niejedno pokolenie Polaków. Wybitny przedstawiciel Skamandrytów umiał mówić do dzieci, jak rzadko który poeta. Psoty krnąbrnej pchły ubrał w pyszne rymy, które w spektaklu reżyserowanym przez Annę Seniuk mienią się wszystkimi barwami także dzięki muzyce Macieja Małeckiego. Figle solowe, psoty na duet, chóralne potoki żartów budują ciepły, radosny spektakl, który w świat teatru i opery wprowadza nie tylko najmłodszych. A jeśli o „dorosłą” operę chodzi, to pojawia się w spektaklu i ona – aria ze Strasznego dworu Stanisława Moniuszki oraz aria z Toski Giacomo Pucciniego tworzą dodatkowy kontekst do obecności Pchły szachrajki na scenie teatru operowego.
Dyrygent
Rafał Karczmarczyk
Reżyser
Anna Seniuk
Choreografia
Weronika Pelczyńska
Scenografia
Anna Sekuła
Reżyseria świateł
Katarzyna Łuszczyk
Obsada
Pchła szachrajka – Emose Katarzyna Uhunmwangho*
Panna Kika – Hanna Sosnowska
Żuk, Szerszeń – Aleksander Zuchowicz
Sprzedawca bławatny – Łukasz Rosiak
Słoń, Kanclerz – Tomasz Rudnicki
Król, Maszynista – Jakub Michalski
Warszawianki, Gracze, Owady, Goście, Damy dworu – Barbara Bagińska
Liliana Jędrzejczak
Hanna Sosnowska
Panowie, Gracze, Kelnerzy, Owady, Warszawianki, Manekiny – Jakub Michalski, Łukasz Rosiak, Tomasz Rudnicki, Aleksander Zuchowicz
* – gościnnie
Mielenie kłopotów, nieustanne przeżywanie i przeżuwanie problemów, bezsenne noce, wczesne pobudki… wszyscy zmagamy się od czasu do czasu z czymś, co utrudnia nam codzienne funkcjonowanie. Niektórzy, niestety, żyją w permanentnym dyskomforcie. Próbują nauczyć się myśleć i analizować mniej. Niepozorna książeczka wydana przez oficynę Feeria może okazać się pomocna w tej kwestii i przynieść propozycje rozwiązania wielu kłopotów osób wysoko wrażliwych.
„Jak mniej myśleć. Dla analizujących bez końca i wysoko wrażliwych” napisała Christel Petitcollin, przetłumaczyła Krystyna Arustowicz. Publikacja opisuje zachowania, emocje, potrzeby osób obarczonych tak zwaną nadwydajnością mentalną.
W pierwszych rozdziałach czytamy o nadwrażliwości, którą cechuje pięć nadzwyczaj rozwiniętych zmysłów. Dalej autorka wspomina o dzieciach i dorosłych z zespołem Aspergera, pisze o testach inteligencji i ich wątpliwej przydatności, która jest ukierunkowana na harmonijne rozrysowanie krzywej Gaussa. Za Howardem Gardnerem wyodrębnia osiem typów inteligencji, podkreślając potrzebę ich nieustannego niuansowania, ponieważ inteligencja jest subtelnym i trudnym do ogarnięcia pojęciem.
Pisarka najpierw zgłębia niektóre problemy i zachowania nadwydajnych mentalnie, a potem zapisuje porady, z cyklu jak żyć. Co ciekawe, Christel Petitcollin, narrację prowadzi w taki sposób, że każdy, na kartach poradnika, może odnaleźć fragmenty siebie. Bo przecież wszyscy czasem cierpimy z powodu braku pewności siebie, niezrozumienia, nadwrażliwości na bodźce, czy „przegrzania umysłu”.
Dlatego przy lekturze „Jak myśleć mniej. Dla analizujących bez końca i wysoko wrażliwych” każdy może poczuć się wyjątkowo, ale po jednokrotnym przeczytaniu niekoniecznie będzie wiedział, co i jak zrobić, żeby myśleć mniej. Jednak warto zmierzyć się z tytułem, choćby tylko do połowy.
tekst: Dorota Olearczyk
Tekst powstał dzięki uprzejmości Wydawnictwa Feeria.