Czechy to nie tylko piwo, Helena Vondráčková, Karel Gott, Krecik czy dobry wojak Szwejk. To kraj o niezwykle bogatej historii i kulturze, w której bardzo łatwo się zakochać. Jeśli nie chcesz zostać czechofilem, nie czytaj tej książki! – ostrzega wydawca i nie ma w tym żadnej kokieterii. „Czechy. To nevymyslíš” Aleksandra Kaczorowskiego to wciągający reportaż, który zajmująco kreśli prawdziwy obraz naszych południowych sąsiadów. Książka w księgarniach już 5 października.

„Czechy. To nevymyslíš” Aleksander Kaczorowski, Wydawnictwo Muza
Czechy nie są krajem przesadnie dużym, ale mają niezwykle bogatą kulturę. Można je poznawać całymi latami, nie odczuwając znużenia. Są też znacznie bardziej różnorodne niż mogłoby się wydawać na pierwszy rzut oka. Jeśli chcecie zobaczyć prawdziwe Czechy, nie wystarczy przewodnik. Tak będziecie zwykłymi turystami, jak miliony innych. Tutaj trzeba zagłębić się w historię kraju, w to, co czują i myślą lokalsi, co naprawdę jedzą i w jaki sposób piją piwo – pisze autor znakomitej publikacji.
Aleksander Kaczorowski przedstawia Czechy takimi, jakie poznał w ciągu 30 lat – zawodowo i z zamiłowania. Jego reportaż to opowieść o kraju i ludziach, o czeskiej mentalności i stylu życia, głównych atrakcjach turystycznych i krajoznawczych, o czeskiej gastronomii, historii, gospodarce i polityce, a także kulturze popularnej i wysokiej. Aleksander Kaczorowski zdradza między innymi: czego moglibyśmy się nauczyć od Czechów. Czy Czesi są rzeczywiście narodem ateistów? Jaka jest geneza przemysłowej potęgi Czech, Moraw i Śląska, jak Czesi zostali mistrzami bajek dla dzieci, czy trudno nauczyć się czeskiego i dlaczego lepiej nie używać słowa „szukać”. Pasjonująca narracja, ciekawe nowinek z życia muzyków, polityków to tylko niektóre walory interesującego reportażu.

„Czechy. To nevymyslíš” Aleksander Kaczorowski, Wydawnictwo Muza
„Czechy. To nevymyslíš” to barwna, interesująca podróż nie tylko w głąb Czech, ale też czeskiej mentalności. Trudno się od niej oderwać.
Aleksander Kaczorowski – bohemista, znawca i tłumacz prozy Bohumila Hrabala, eseista i dziennikarz. W 2015 został nominowany do Nagrody Newsweeka im. Teresy Torańskiej za książkę „Havel. Zemsta bezsilnych”. W tym samym roku otrzymał tytuł Ambasadora Nowej Europy, przyznawany przez Europejskie Centrum Solidarności i Kolegium Europy Wschodniej. W 2016 został laureatem nagrody Václava Buriana za wkład w dziedzinie kultury do dialogu środkowoeuropejskiego. W 2019 za książkę „Ota Pavel: pod powierzchnią” został uhonorowany Górnośląską Nagrodą Literacką „Juliusz” za najlepszą polską biografię 2018 roku, a także otrzymał nagrodę Warszawskiej Premiery Literackiej. Finalista Nagrody Literackiej Nike. Redaktor naczelny wydawanego w Pradze pisma „Aspen Review Central Europe”. Prywatnie miłośnik pilsnera.
oprac. do
Tekst powstał dzięki uprzejmości Wydawnictwa Muza.
„W środku jesteśmy baśnią. Mowy i rozmowy” – to książka, która ukazała się z okazji 90. urodzin Wiesława Myśliwskiego. Znalazły się w niej zarówno teksty jego publicznych wystąpień – w tym najsławniejszy: esej Kres kultury chłopskiej – jak i wybrane przez autora wywiady. Dzięki publikacji mamy okazję dowiedzieć się więcej o dzieciństwie i młodości pisarza, o początkach jego literackiej kariery i pracy na etacie redaktora, o długim i szczęśliwym małżeństwie i o tym, dlaczego pisarz nie powinien się śpieszyć.
„Panie Wiesławie, pisarz kiedy podejmuje zamiar napisania książki, powinien zastanowić się czy na tę książkę warto będzie ściąć sosnę” – powiedział Julian Przyboś kiedyś do Wiesława Myśliwskiego. Znakomity poeta wiedział to, co potem z wprawą mistrza zaczął realizować równie znakomity pisarz prozaik. Nie da się ukryć, że Wiesław Myśliwski pozostaje we współczesnej literaturze zjawiskiem wyjątkowym i zasługującym na najwyższą uwagę. Jego powieści, pisane bez pośpiechu, ignorujące literackie mody i rynkowe targowisko próżności, to w rzeczy samej pełne mądrości i dojrzałej wiedzy o życiu traktaty, przypowieści czy – jak pisano – filozoficzne eseje, które nie przestają równocześnie być fascynującymi narracjami, zachęcającymi do lektury wielokrotnej – jak trafnie napisał Jerzy Illg we wstępie tomu z zapisem rozmów.
Lektura „W środku jesteśmy baśnią” adresowana jest do wszystkich, którzy chcieliby się dowiedzieć jak najwięcej o autorze Ucha Igielnego, o jego życiu, pisarstwie, istocie procesu twórczego i o tym, jaką rolę odgrywa w nim muzyka, o ważnych dla niego autorach, przemyśleniach filozoficznych, a także o roli pamięci, pojmowaniu ludzkiego losu, relacji między przypadkiem a przeznaczeniem, poetyką chaosu a żelazną logiką konstrukcji dzieła – wydawca zachęca nie szczędząc pochwał. Uważny czytelnik może tylko do zasłużonej beczki miodu dorzucić łyżkę dziegciu. Niektóre odpowiedzi na pytania rozmówców powtarzają się i sprawiają wrażenie zbędnych. Ale poza tymi repetycjami lektura z powodzeniem może służyć do otwierania umysłu czytelniczego na sprawy uniwersalne. Jest tym, co inni w niej mogą zobaczyć. „Jest przy tym dziełem zmiennym w czasie i przestrzeni, a nie ustaloną raz na zawsze wartością”- jak o powieści mówi sam pisarz. W innym miejscu autor zbioru wyjaśnia, że niektóre wyznania i prawdy zostają w wywiadach z różnymi rozmówcami powtórzone i jest to zabieg celowy, dzięki temu zyskują na wyrazistości.
Wielbiciele pisarstwa Wiesława Myśliwskiego znajdą tutaj także wiele treści, które wyjaśnią postawy bohaterów z powieści mistrza słowa. Całe zdania i akapity, myśli, które mają walor sentencji, uniwersalnych maksym wylewają się z każdego rozdziału publikacji powodując twórczą powódź w umysłach czytelników. Kamizelkę ratunkową rzuca sam autor.
oprac. Do
Tekst powstał dzięki uprzejmości Wydawnictwa Znak.
Świat literatury kryminalnej już lata temu pożegnał się z męską dominacją. Są i tacy, między innymi w Oregonie w Stanach Zjednoczonych, którzy bez wahania powiedzą, że dowodem na to jest twórczość Lisy Jackson, a jej debiut 40 lat temu podadzą za datę umowną nastąpienia poważnych zmian. Jak to się stało, że zwykła i skromna gospodyni domowa została poczytną i płodną autorką z ponad 85 powieściami na koncie? Polscy czytelnicy będą mogli zrozumieć tajemnicę jej sukcesu już 28 września wraz z premierą powieści „Paranoja”.
Lisa Jackson jest autorką bestsellerów utrzymujących na listach New York Timesa przez wiele tygodni. Na koncie ma ponad 85 powieści. Jest także współautorką serii Colony, napisanej ze swoją siostrą, Nancy Bush. Jej powieści sprzedały się w niemal 30 milionach egzemplarzy, a tłumaczone są już na ponad 20 języków.
Trudne dobrego początki
Zanim jednak Lisa Jackson została poczytną autorką bestsellerów była najpierw matką walczącą o każdy posiłek na rodzinnym stole. Zmagała się z olbrzymimi problemami, jednocześnie marząc o tym, by zostać pisarką. W głowie kłębiły się tysiące pomysłów na powieści, a w jej sercu coraz silniejsza była potrzeba dzielenia się ze światem swoimi przemyśleniami i spojrzeniem na palące społeczeństwo problemy. Dziś po 40 latach zawodowego pisania jest jedną z najbardziej cenionych pisarek na rynku amerykańskim. Jej książki doceniają nie tylko stali i wierni czytelnicy. Grono jej odbiorców stale się poszerza, a powieści pojawiają się regularnie na krajowych listach bestsellerów The New York Times, USA Today oraz Publishers Weekly.
Wśród jej bogatego dorobku aż 30 pozycji zdobyło status bestsellera, a Lisa Jackson uważana jest za mistrzynię kryminału i thrillera zaangażowanego społecznie. Jej powieści osadzone są we współczesnej problematyce gospodarczej, politycznej, ekonomicznej i kulturowej. Poruszają problemy bieżące i ważne dla każdego z nas, niezależnie od statusu materialnego czy miejsca życia. Niezwykła łatwość z jaką Lisa Jackson tworzy bohaterów oraz dopracowuje intrygę i fabułę swoich powieści, sprawia, że czytelnik nie jest w stanie odłożyć tych historii „na później”.
Głęboko w umyśle psychopaty…
Głównym obiektem jej zainteresowania są ludzkie umysły – w każdej możliwej odsłonie. Mimo iż prywatnie Lisa Jackson to udzielająca się społecznie i aktywna towarzysko kobieta, a prywatnie wspaniała matka i babcia, jako autorka mrocznych powieści doskonale zgłębiła zaburzone i chore umysły zabójców, prześladowców i socjopatów każdego rodzaju. Jej fascynację mrokiem oraz motywami seryjnych przestępców widać na kartach każdej opowieści, którą tworzy. Jak sama jednak twierdzi, wgląd w umysły psychopatów nie pozostaje bez echa, a codzienne mierzenie się ze strachem i przerażeniem, z jakimi borykają się wykreowane przez nią ofiary, unaocznia w brutalny sposób, że w prawdziwym świecie terror i szaleństwo dotyka zbyt wielu ludzi. Swoje powieści opiera bowiem na tym, co obserwuje w prawdziwym życiu i czemu przyglądają się na co dzień wręcz obsesyjnie media – strachu, panice, bólu i okrucieństwu ludzi wobec siebie nawzajem.
Prawo dostępu do broni w premierowym thrillerze „Paranoja”
Z jednym z takich aktualnych i bolesnych tematów Lisa Jackson rozprawia się w powieści „Paranoja”, którego premierę wydawnictwo Skarpa Warszawska zaplanowało już na 28 września. Bardzo ważnym motywem książki są negatywne skutki powszechnego w Stanach Zjednoczonych dostępu do broni – prawa, które od dziesięcioleci zbiera krwawe żniwo wśród obywateli USA i prawo, o którym coraz częściej dyskutuje się również w Polsce…
Czy tytułowa paranoja to jedynie niepotrzebna histeria czy wstęp do dyskursu, w którym mimo viralowości dalej brakuje ważnego głosu rozsądku? Lisa Jackson odpowiada na to pytanie bezpardonowo, snując historię tragedii rodzinnej, niezamierzonego morderstwa i nieskończonego poczucia winy…
A polski czytelnik będzie mógł przekonać się o zasadności tego dyskursu już 28 września.
Więcej na temat powieści znajdziecie na stronie Wydawnictwa Skarpa Warszawska.
oprac.do.
Grupa teatralna Mumio odwiedziła Wrocław. Niebanalny tercet wystąpił w Sali Koncertowej Radia Wrocław. Przy wtórze braw i salw śmiechów artyści zaprezentowali swoje znakomicie absurdalne skecze, piosenki i monologi.
Nazwać Mumio grupą kabaretowa byłoby co najmniej niegrzeczne. Takiego nietaktu nie sposób byłoby odtakcić, to znaczy odprzeprosić, inaczej pisząc – Mumio to absurd na najwyższym poziomie scenicznego wykonawstwa i żaden współczesny kabaret nie powinien być zestawiany z Jadwigą Basińską, Dariuszem Basińskim i Jackiem Borusińskim w jednym rzędzie.
Oryginalny tercet tworzą znakomici aktorzy. Śpiewają, grają na różnych instrumentach, interpretują autorskie teksty. Gestem, słowem, mimiką i pauzą posługują się jak wybitni artyści.
Repertuar Mumio ocieka teatrem absurdu, bawi autoironicznym stylem, budzi szacunek dla kunsztu posługiwania się językiem polskim i frazą obcojęzyczną. Polonistycznie – zachwyca, tylko czasem dźwiękowo niedomaga. Dzieje się to wtedy, gdy niewyraźne słowo dociera na widownię. Dociekliwy widz szuka wtedy u sąsiada z fotela obok odpowiedzi na pytanie co powiedział, nawiązując jednocześnie nowe relacje i znajomości. Poza tym, występom Mumio może na stałe towarzyszyć przymiotnik fantastyczni. Wcześniejsze nasze relacje niech będą potwierdzeniem rewelacyjności ich występów i reakcji publiczności na twórczość grupy. https://pik.wroclaw.pl/?s=mumio
Spektakl prezentowany przez Mumio na Karkonoskiej przygotowany był w konwencji kabaretowej. Odwoływał się do indywidualnego poczucia absurdu i ciepłej autoironii. Estetycznie jednorodny i przemyślany – w każdym szczególe nienachalnej scenografii, sfatygowanego rekwizytu i zużytego kostiumu- bawił, wzruszał, ale nie moralizował.
Wrocławski Przegląd Piosenki Aktorskiej niejednokrotnie gościł Mumio na swoich festiwalach, teraz zespół przyjechał ze swoim programem w ramach mumiowej trasy i w Sali Koncertowej Radia Wrocław zgromadził wiernych fanów. Śpiewaliśmy po węgiersku i śmialiśmy się z oryginalnych pląsów prawie wszyscy.
oprac. Do
foto: Jo
Christian Scott używający nazwiska Chief Xian aTunde Adjuah, amerykański trębacz, multiinstrumentalista, architekt dźwięku, kompozytor, producent oraz projektant innowacyjnych technologii i instrumentów muzycznych wystąpił przed wrocławską publicznością w ramach 58.edycji Jazzu nad Odrą.
Wraz ze swoim zespołem muzyków, wśród których znalazł się niezwykle przez niego komplementowany kontrabasista Max Mucha, zaczarował publiczność. Charyzmatyczny artysta, niezwykłe brzmienie innowacyjnych instrumentów, w tym instrumentu SIREN, scalającego najbardziej dynamiczne elementy trąbki, flugelhornu i kornetu sprawiły, że muzyka zapierała dech w piersiach.
Christian Scott zaprezentował także kompozycję na zjawiskowo wyglądającą elektroniczną harfę, którą zaprojektował w trakcie pandemii.
Koncert potwierdził wielką klasę Christiana Scotta, a wrocławska publiczność z pewnością przyznałaby, że sześć nominacji do nagrody Grammy i nagrodę The Changing Worlds Peace Maker, przyznano mu zasłużenie. Ogromne Brawa!
Wystąpili:
Chief Xian aTunde Adjuah – trąbka/harfa
Lawrence Fields – klawisze
Ele Howell – bębny
Max Mucha – kontrabas
Weedie Braimah – djembe/instrumenty perkusyjne
Machito la clave del barrio – conga
Wrocław, 2022.09.16
Teatr Muzyczny Capitol
tekst i zdjęcia: Krystyna Kubacka-Góral
Wyraj to tytuł dzieła Ołeksandra Szymki, stanowiącego w istocie misterium sakralne, które zabrzmiało w przestrzeni Sali Głównej Narodowego Forum Muzyki, wieńcząc 57. Międzynarodowy Festiwal Wratislavia Cantans. Jego światowej premiery dokonały istotne dla ukraińskiej kultury grupy – BOŻYCZI oraz Narodowy Chór Ukrainy „Dumka”. Na estradzie pojawiły się także Chór NFM i Orkiestra Filharmonii Narodowej. Muzyków poprowadził maestro Roman Rewakowicz, a partię sopranu wykonała Tetiana Zhuravel.
Dzieło poświęcone pamięci ofiarom wojny rosyjsko- ukraińskiej zabrzmiało w Sali Głównej wrocławskiego NFM. Koncert poprzedziło zjawiskowo oświetlone niebo na pl. Wolności. Okazała tęcza, która wyrosła przy gmachu Narodowego Forum Muzyki, zatrzymywała na chwilę publiczność wchodzącą do foyer.
Wyraj było monumentalnym oratorium przeznaczonym na obsadę składającą się z dużego chóru mieszanego, zespołu głosów autentycznych, sopranu i wielkiej orkiestry symfonicznej. Na estradzie zaprezentowało się około stu pięćdziesięciu wykonawców. Kompozytor wykorzystał w dziele cerkiewne teksty prawosławne, a zarazem wplecione w symfoniczną materię utworu słowa archaicznych pieśni ludowych, wykonywanych w autentycznej manierze. Wyraj jednoczyło w sobie z jednej strony wszystkie główne symbole chrześcijańskie (Ojciec, Syn, Duch Święty, Maryja), z drugiej zaś starodawne i ludowe rozumienie tej symboliki, łącznie z wyobrażeniami dotyczącymi stworzenia świata i życia po śmierci. Zbiegły się tu więc dwie sfery – sacrum i profanum. „To duży utwór, który będzie najlepszym zwieńczeniem festiwalu, z nawiązaniem do obecnej sytuacji, którą przeżywamy” – podkreślał maestro Giovanni Antonini, dyrektor artystyczny festiwalu, w zapowiedziach wydarzenia. Zaś, Andrzej Kosendiak – dyrektor NFM- zapewnił, że zamówił już u Ołeksandra Szymki utwór na część zwycięstwa Ukrainy i wyraził nadzieję, że zabrzmi ono w gmachu NFM jak najszybciej.
oprac.do.
„Cameron Carpenter to artysta całkowicie zmieniający postrzeganie gry na organach, a zarazem łamiący kulturowe tabu oraz święte zasady muzyki klasycznej” – tymi słowy opisywano instrumentalistę na łamach „The Los Angeles Times”. Trudno się z nimi nie zgodzić, bowiem organista jest jednym z najbardziej ekscentrycznych, a zarazem najwybitniejszych muzyków naszych czasów. Podczas koncertu, w ramach Festiwalu Wratislavia Cantans, w jego interpretacji zabrzmiały dzieła niedoścignionego mistrza polifonii muzycznej – Johanna Sebastiana Bacha, a na bis – utwory autorskie. I to one wzbudziły największy entuzjazm publiczności.
Podpatrywanie Carpentera podczas gry na organach było zjawiskiem niezwykłym. Jego zgrabne ruchy tułowiem, dynamiczne skaczące po klawiaturze nogi, stopy w butach z odpowiednimi obcasami… tworzyły wizualną odsłonę koncertu. Dźwięk słyszany na amfiteatrze, niestety, nie był najlepszy. Nieco spłaszczoną frazą, nieśmiało otaczał słuchaczy, pragnących poczuć głębię i majestat instrumentu. Bisy wynagrodziły oczekiwania. Zanim jednak artysta je zagrał zabrzmiały preludia i fugi autorstwa lipskiego kantora. Druga część repertuaru objęła Wariacje Goldbergowskie – genialny cykl skomponowany w 1741 roku na zamówienie hrabiego von Keyserlinga, rosyjskiego dyplomaty zmagającego się z bezsennością.
Długa kolejka po autograf i bliskie spotkanie z instrumentalistą był dla wielu słuchaczy doskonałym zwieńczeniem koncertowego wieczoru.
oprac. Do.