„Woda w usta” zamknęła prezentację trzech spektakli na podstawie sztuk nagrodzonych w ubiegłorocznym, IV Konkursie Dramaturgicznym STREFY KONTAKTU. Wcześniej można było obejrzeć „Kobietę i życie” Maliny Prześlugi oraz „Widzę nic” Filipa Zawady. Prapremiera spektaklu „Woda w usta” w reżyserii Leny Frankiewicz odbyła się 29 kwietnia na Dużej Scenie Wrocławskiego Teatru Współczesnego.
Twórcy- subtelnego w formie, a dramatycznego w treści- przedstawienia zabierają widzów w świat sensualnych doznań proponując obserwację postaci z trzech stron. Siedzimy na scenie, okalając jej piaszczyste centrum. Przeźroczyste, pionowe żaluzje chronią nas przed rozrzucanym piaskiem, wodą i napięciami powstającymi między czwórką postaci.
Bohaterka, wyrzucona na piaszczysty brzeg bezludnej wyspy, próbuje poradzić sobie z traumą. Jej myśli cały czas wracają do domu rodzinnego, relacji z ojcem i bratem bliźniakiem. Lustro zawieszone nad pagórkowatą sceną często umieszcza Violę, Sebastiana i ich rodziców w naziemnej, podniebnej, lustrzanej perspektywie.
Syndrom DDA (Dorosłego Dziecka Alkoholika), który ujawnia się u głównej bohaterki doprowadza do tragedii. Nagrania zwierzeń bohaterów wypowiadanych podczas spotkań z psychologiem są wyświetlane na telebimie.
„Woda w usta” to spektakl, który może głęboko poruszyć. Wizualnie przyciąga. Warto jednak przygotować się na spotkanie z pomysłem reżyserskim Leny Frankiewicz, żeby nie wychodzić w teatru w poczuciu rozczarowania, czy rozmycia historii wodą morską lub zatarcia piaskiem jak papierem ściernym jej gęstej struktury.
Realizatorzy:
dramaturgia Sandra Szwarc (autorka sztuki)
reżyseria Lena Frankiewicz
scenografia i kostiumy Arek Ślesiński
muzyka Olo Walicki
choreografia Ula Zerek
reżyseria światła Aleksandr Prowaliński
video Filip Wierzbicki, Mateusz Zieliński
asystent reżysera Mariusz Bąkowski
konsultacje psychologiczne Weronika Morawiec
Obsada:
Anna Kieca, Paulina Wosik, Mariusz Bąkowski, Rafał Cieluch
oprac.do.
fot. Natalia Kabanow
Na rynku wydawniczym pojawiła się ostatnio znakomita książka dla dzieci. „Jagna i ekowyzwania” Ewy Nowak to opowieść o dziesięcioletniej dziewczynce, która zmaga się z problemami życiowymi. Jagna jest przebojową, otwartą i życzliwą dziewczynką, której perypetie zachwycają młodych i starszych czytelników.

„Jagna i ekowyzwania” Ewa Nowak, Wydawnictwo To i Tamto
Jestem Jagna i mam 10 lat. Moja mama jest pilotką samolotów i często nie ma jej w domu. Tata jest lekarzem, którego znają wszyscy w mieście. A! I mieszka z nami jeszcze dziadek Ferdek, który swoje już przeżył- w taki sposób poznajemy bohaterkę opowiadań.

„Jagna i ekowyzwania” Ewa Nowak, Wydawnictwo To i Tamto
W szkole jak to w szkole – zawsze coś się dzieje. Mój wychowawca pan Burza ciągle ma nowe pomysły i chce, żebyśmy się w nie angażowali. Dlatego zbieramy śmieci, szyjemy torby ze skrawków materiałów albo składamy ekozobowiązania. Aż sama jestem ciekawa, co z tego wyniknie.
Ostatnio do mojej klasy dołączył Tymek – chłopiec, o którym tata zapomniał. Chciałabym się z nim zaprzyjaźnić, szczególnie że nie mam rodzeństwa – czytamy dalej.
Adopcja, ekowyzwania to tematy, które autorka oplata w ciekawe historie, które przydarzają się krwistym bohaterom.
„Jagna i ekowyzwania” to zabawna i wciągająca książka, która porusza ważne tematy, a przy okazji pokazuje, jak można działać proekologicznie.

„Jagna i ekowyzwania” Ewa Nowak, Wydawnictwo To i Tamto
Kilka słów o autorce:
Ewa Nowak – Pisarka, publicystka i felietonistka, autorka opowiadań i powieści dla dzieci i młodzieży. Ukończyła pedagogikę terapeutyczną w Wyższej Szkole Pedagogiki Specjalnej w Warszawie. Pracowała jako nauczycielka i pedagog-terapeuta. Zadebiutowała w 2002 roku powieścią Wszystko, tylko nie mięta. Na swoim koncie ma ponad 70 książek uwielbianych przez młodzież. W 2009 roku jej powieść Bardzo biała wrona otrzymała tytuł Książki Roku Stowarzyszenia Przyjaciół Książki dla Młodych. Jako felietonistka publikowała także w prasie młodzieżowej między innymi w „Filipince” czy „Cogito”.
oprac.do.
Tekst powstał dzięki Wydawnictwu Czarna Owca, To i Tamto.
Koniec kwietnia przyniósł premierę książki dla dzieci i młodszej młodzieży „Dziennik Youtubera. Spoko ze mnie gość”. Połączenie komiksu z krótkimi opowiadaniami może przypaść do gustu młodym czytelnikom.
„Rodzice to są serio jacyś głupi. Najpierw wymyślają sobie, że chcą się przenieść do innego miasta i zdobyć lepszą pracę. Potem zmuszają mnie do pójścia do nowej, pełnej obcych ludzi szkoły. A na koniec nawet nie chcą kupić mi odpowiedniej komórki… Jest tylko jedno rozwiązanie – założyć kanał na YouTubie!” – czytamy w jednym z pierwszych rozdziałów.

„Dziennik Youtubera. Spoko ze mnie gość. Sezon 1” Marcus Emerson, Wydawnictwo Muza
„Dziennik Youtubera. Spoko ze mnie gość. Sezon 1” to przepełniona humorem historia o perypetiach chłopca z ambicjami adresowana do dzieci i młodzieży między 8. a 14. rokiem życia. Książka Marcusa Emersona, jak każda jego pozycja, to nie tylko pełna zabawnych anegdot i ilustracji rozrywka, ale też opowieść o wartościach, jakimi należy się kierować. Autor mimochodem przemyca w niej trochę życiowych mądrości.
„Dziennik Youtubera. Spoko ze mnie gość” to także książka o marzeniach zostania gwiazdą internetu, która może wciągnąć tak, że w końcu zapomni się o ciągłym zaglądaniu do telefonu. Jest to lektura dla każdego młodego człowieka, który chciałby stać się kolejnym Pewdiepie lub członkiem ekipy Friza.
Marcus Emerson – autor „Dziennika Youtubera” jest 35-letni czytelnikiem komiksów, miłośnikiem grania w gry wideo, kolekcjonerem zabawek, a także autorem popularnych serii „Diary of a 6th Grade Ninja” i „The Super Life of Ben Braver”. Jego celem jest pisanie książek, które są wciągające, zabawne i inspirujące dla dzieci w każdym wieku – nawet tych zupełnie pełnoletnich, którzy potajemnie nigdy nie dorośli.
Życie Davy’ego, bohatera „Dziennika…” przewróciło się do góry nogami. Razem z rodzicami i młodszą siostrą przeprowadził się do nowego miasta, gdzie tata zaczyna nową pracę. Ale bycie nowym nie oznacza bycia samotnym czy anonimowym – w końcu po to ma się kanał na YouTubie!
Razem z przyjaciółmi, Chuckiem i Annie, Davy rzuca się w wir tworzenia viralowych filmików. Jeśli mu się uda, wszyscy w nowej szkole będą znali jego imię, zanim jeszcze go spotkają.
Na jego kanale znajdzie się dosłownie wszystko. Psikusy? Są! Recenzje obiadów szkolnych? Są! Relacje z misji odbicia przetrzymywanych przez nauczycieli na lekcjach zakładników? Są! Wideo o przyklejaniu się taśmą klejącą do ściany? Też jest, nawet jeśli nie wiadomo po co… Nigdy nie wiesz, które wideo skończy się śmiechem, a które katastrofą! Stanie się gwiazdą internetu nie będzie łatwe, ale Davy tak łatwo się nie poddaje…
oprac.do.
Antropolożka – Anna Machin- bierze na warsztat wszystkie znane dotąd aspekty miłości, a jest ich niemało, i – z reguły przyjazny dla czytelnika sposób – opisuje uczucie, z którym zetknął się chyba każdy. Co ciekawe, dla każdego może ono oznaczać coś innego. I tutaj sprawa się komplikuje.
Miłość – może być przecież rodzicielska, romantyczna, przyjacielska, może określać relację fana z ulubionym artystą, wyznawcy z Bogiem albo opiekuna ze zwierzęciem domowym. Wszystkie jej odmiany są równie ważne i zasługują na uznanie, a także na bliższe przyjrzenie się mechanizmom jej powstawania.

„Dlaczego kochamy. Naukowe kulisy najbliższych więzi” Anna Machin, Wydawnictwo Słowne
Autorka „Dlaczego kochamy” bierze ten fascynujący splot Natury i Kultury, jakim jest miłość, na warsztat badawczy. W pogoni za odpowiedzią na pytanie, skąd się bierze miłość i dlaczego wszyscy tak bardzo jej potrzebujemy, Anna Machin przywołuje dowody z tak odmiennych dziedzin, jak genetyka, farmakologia i dyscypliny wspólnie określane mianem neuronauki. Jej wywód jest fascynujący, a jednocześnie dość przystępny dla niefachowca.
Jak sama pisze w prologu: „Tak, to książka naukowa, ale przede wszystkim mówi o kluczowych aspektach kondycji ludzkiej. I mam nadzieję, że każdy w niej znajdzie coś dla siebie. Nadążanie za argumentacją nie wymaga wiedzy uczonego ani antropologa, wszyscy bowiem jesteśmy znawcami miłości”.
W dziesięciu rozdziałach podejmuje m.in. tematy przetrwania, uzależnienia, przywiązania, jednostkowości, kontroli, motywacji. Zaciekawia rozważaniami dotyczącymi: rodziny z wyboru, genetyki, pociągu seksualnego, obsesyjnej miłości, a nawet uczuciu do robota. Pisze o miłości jako o wysoce złożonej i wieloczynnościowej reakcji, która wzbudza respekt i szacunek oraz znajduje się u podstaw zdrowia, życia i szczęścia.
Zachęciła do zrewidowania własnych doświadczeń.
O autorce
Doktor Anna Machin jest antropolożką ewolucyjną. Światową renomę zawdzięcza multidyscyplinarnemu podejściu do nauki, zwłaszcza do antropologicznego aspektu bliskich więzi między ludźmi, którym ponad dekadę temu zajęła się na Uniwersytecie Oksfordzkim wraz z profesorem Robinem Dunbarem. Jest zagorzałą orędowniczką propagowania nauki, pisuje do „Guardiana”, „Observera”, „i” oraz „New York Timesa”. Regularnie współpracuje ze stacjami radiowymi telewizyjnymi, w tym brytyjskimi BBC i Channel 4, australijską ABC i niemiecką ZDF.
oprac. do.
Wydawnictwo Słowne
Zobacz jaki los szykują dla niej Ropucha, Mysz i Kret. Czy takie maleństwo poradzi sobie z przeszkodami? Czy spotka ją coś miłego? A może pozna kogoś wyjątkowego? Zapraszamy do kolorowego świata barwnych bohaterów.
- Spektakl kierowany do dzieci w wieku od 4 do 14 lat
- Czas trwania 45 min.
- Scenariusz: Ewa Gałat
- Reżyseria: zespołowa
- Scenografia i lalki: Anna Zadęcka
- Muzyka: Marcin Truszczyński
- Dekoracje i lalki wykonali: Anna Zadęcka, Ewa Gałat, Robert Gałat
- Występują: Ewa Gałat, Anna Guzik, Marcin Truszczyński
- Spektakl kierowany do dzieci w wieku od 4 do 14 lat
- Czas trwania 45 min.
- Scenariusz: Ewa Gałat
- Reżyseria: zespołowa
- Scenografia i lalki: Anna Zadęcka
- Muzyka: Marcin Truszczyński
- Dekoracje i lalki wykonali: Anna Zadęcka, Ewa Gałat, Robert Gałat
- Występują: Ewa Gałat, Anna Guzik, Marcin Truszczyński
Podczas spotkania z Januszem Kokotem, autorem „Afrobiografii” popatrzymy na Afrykę oczami artysty, emigranta z wyboru, który postanowił na kilka lat zamieszkać wraz z rodziną na równiku po to, by wybudować tam schronisko dla bezdomnych i poprowadzić rodzinny dom dziecka.
Serce Afryki to także rytm bębnów nieodłącznie kojarzących się z Czarnym Lądem. Kolejni goście – grupa muzyczna Moribaya – zapraszają na warsztaty tańca afrodance i gry na bębnach djembe. W finale zagrają koncert!
Program:
- godz. 13:00 – 14:00 | sala 301 | Warsztaty afrodance
Na warsztatach poprowadzonych przez Anikę Kamińską i towarzyszącą jej grupę Moribaya zanurzymy się w energetycznych rytmach afrodance, co zagwarantuje porządną dawkę endorfin. W Afryce tańczą wszyscy, młodzi i starzy, bez względu na płeć i wiek, ponieważ taniec afrykański jest wspólną celebracją życia i wymianą energii spajającą społeczność, czystą zabawą i radością.
– uczestnicy: dzieci w wieku 10+ z opiekunem, młodzież, dorośli
– ważne: zabierzcie wygodne, niekrępujące ruchów ubrania oraz wodę; tańczymy na boso!
– wstęp bezpłatny, obowiązują zapisy, tutaj -> https://www.swiatowid.net.pl/warsztaty-afrodance
. - godz. 14.30 – 16.00 |sala 301 | Warsztaty gry na bębnach djembe
Każdy, bez względu na umiejętności i doświadczenie muzyczne, może wziąć udział w warsztatach gry na bębnach i czerpać radość z obcowania z rytmem i tworzeniem muzyki. Podczas spotkania uczestnicy poznają właściwą dla djembe technikę gry, podstawowe pojęcia i ćwiczenia oraz pierwsze sekwencje rytmów do wspólnego. Warsztaty prowadzą muzycy grupy Moribaya.- uczestnicy: dzieci w wieku 10+ z opiekunem, młodzież, dorośli
– ważne: organizatorzy zapewniają instrumenty dla uczestników; jeżeli masz swój bęben weź go na warsztat.
– wstęp bezpłatny, obowiązują zapisy, tutaj -> https://www.swiatowid.net.pl/warsztaty-gry-na-bebnach-djembe
. - godz. 16:30 – 17:30 Galeria | „Afrobiografia” spotkanie autorskie z Januszem Kokotem
.
Spojrzenie na Afrykę oczami artysty-malarza, emigranta z wyboru, który postanowił na kilka lat zamieszkać wraz z rodziną na Równiku po to, by wybudować tam schronisko dla bezdomnych i poprowadzić rodzinny dom dziecka. - godz. 18:00 | sala 301 | koncert MORIBAYA
.
Żywiołowa, transowa muzyka bębnów oraz wirtuozerska gra na balafonach i korze tworzą z każdego ich koncertu pełną wrażeń podróż do afrykańskich źródeł rytmu. Repertuar MORIBAYA stanowią utwory inspirowane tradycyjną muzyką z zachodniej Afryki: Burkina Faso, Gwinei, Mali, Wybrzeża Kości Słoniowej. Grupa prezentuje tradycyjne melodie i rytmy w autorskich aranżacjach, a także kompozycje własne w tradycyjnym stylu.
tekst i foto: mat. org.
Sébastien Walnier, pierwszy wiolonczelista Orchestre de la Monnaie w Brukseli wykonał w Operze Wrocławskiej ”Koncert Wiolonczelowy h-moll” Antonína Dvořáka. Zagrał na instrumencie z 1699 roku autorstwa Giovanniego Grancino, uznawanego za jednego z najlepszych lutników mediolańskich (na jego skrzypcach grał m.in. Yehudi Menuhin, a ceny instrumentów z jego warsztatu na międzynarodowych aukcjach sięgają dziś nawet 2,2 mln dolarów).
Wiek instrumentu ma znaczenie – czas działa szczególnie na korzyść skrzypiec i wiolonczeli; prawdopodobnie dlatego, że drewno staje się cieńsze, ale zachowuje te same właściwości. Myślę też, że ładują się one energią graczy, z którymi się ,,spotykają” . Łączy nas prawdziwa więź! – wyznaje Sébastien Walnier, który dzięki uprzejmości właściciela kolekcjonera, gra na tym instrumencie od 10 lat.
Podczas wrocławskiego koncertu melomani mogli się delektować szlachetnymi walorami brzmieniowymi instrumentu.
Druga część wieczoru należała do solistki i dyrygenta. Bassem Akkiki świętował swój jubileusz (500. koncert dyrygowany w Operze Wrocławskiej). Joanna Zawartko – sopranistka, Chór Opery Wrocławskiej i Orkiestra Opery Wrocławskiej zabrali słuchaczy do świata muzyki liturgicznej. Ze sceny i z balkonów zabrzmiało „Stabat mater” Francisa Poulenca – utwór, którego pierwsze wykonanie miało miejsce na festiwalu w Strasburgu w 1951 roku. Kompozytor w swoim dziele sięgnął do tradycji średniowiecznych, opracowując sekwencję na sopran solo, chór i orkiestrę symfoniczną. Pełną dramatyzmu treść utworu oddały potężne głosy chóru oraz przejmująca partia sopranowa.
oprac. do.
fot. mat.org.
„Król Lew” w wersji studenckiej, spektakl przygotowany przez adeptów sztuki teatralnej pod opieką Anny Makowskiej- Kowalczyk i Grzegorza Mazonia, to majstersztyk gry aktorskiej marionetką. Słynny film o władcy afrykańskiej sawanny w Sali AST przy ul. Braniborskiej zyskał kształt musicalu. Piosenki śpiewane na żywo i muzyka grana na oczach widzów niesie przedstawienie na energetyczne wyżyny. Fakt, że studenci nie są wybitnymi piosenkarzami nie ma w tym wypadku żadnego znaczenia, bo na scenie jest Grzegorz Mazoń, który muzycznie dopieszcza każdą frazę i daje szansę na dowcipne ogrywanie siebie przez postaci wychodzące co jakiś czas ze swoich ról, żeby zdystansować i rozweselić widzów.
Tak oryginalnej i współczesnej jednocześnie animacji marionetką dawno nie widziałam. Pokora wobec lalki towarzyszy zdystansowaniu wobec niej. Wykorzystywanie drewnianej lalki w precyzyjny sposób w jednej scenie, szybko zmienia się w zmielenie jej w wióry, pełną identyfikację animatora z marionetką przenika celowe odrzucenie jej i sponiewieranie w drugiej scenie. Widzowie atakowani są ciekawymi pomysłami i dobrze opowiedzianą historią. Są też tańce i piosenki. Jak na musical studencki to dużo więcej niż trzeba.
W spektaklu występują, świetnie skontrastowani i obsadzeni w rolach: Aleksandra Brożyna – młody Simba, Katarzyna Gawenda – Zazu, Rafiki, Gabriela Gola – Nala, Nina Janiak – hiena Shenzi, Katarzyna Lewandowska – hiena Banzai, Gabriela Szymczak – Skaza, Michał Remiszewski – Mufasa, Pumbą, Adrian Wiśniewski – hiena Ed, Timon, Szymon Stęchły – dorosły Simba.
oprac. do.
foto: do i jo