Czasy wojenne. Tak ważne, a jednak rzadko mówi się o nich w życiu codziennym. W końcu wojna to zwykle niezbyt przyjemny temat do poruszenia. Wspominanie tych nieszczęśliwych dla Polski (i nie tylko) czasów może być dość przygnębiające, ale myślę, że powinniśmy skupić się na tej ciekawej, poruszającej i wzbudzającej podziw stronie. Ci, którzy walczyli o naszą niepodległość zasługują na to, by o nich pamiętać i opowiadać o ich przeżyciach kolejnym pokoleniom. Chciałabym zauważyć też, że kiedy już faktycznie mówimy o osobach, które brały udział w wojnie, zwykle chwali się samych mężczyzn, a przecież kobiety także tam były, również to wszystko przeżyły i, tak samo jak panowie, ryzykowały życiem dla ojczyzny. Dlatego w tym tekście chciałabym powiedzieć nieco na temat książki „Waleczne z gór” autorstwa Agaty Puścikowskiej.

„Waleczne z gór. Nieznane historie bohaterskich kobiet” Agata Puścikowska, Wydawnictwo Znak
Mimo, że mało interesuję się historią, a moją uwagę dość ciężko przykuć utworami literackich, muszę przyznać, że „Waleczne z gór” nie miały najmniejszego problemu z zaciekawieniem mnie. Jest to książka niesamowicie wciągająca, posiada także walor edukacyjny. Myślę, że spodoba się każdemu, nawet jeśli czytelnik nie jest zafascynowany czasami historycznymi. Pozycja ta bowiem, napisana jest w taki sposób, iż nawet jeśli jakiś fragment nie przypadnie nam do gustu, można go po prostu pominąć (chociaż osobiście uważam, że jeśli czytamy o konkretnej osobie, warto przestudiować całość!). Muszę też przyznać, że dla tych, którzy nie są miłośnikami literatury, te kilkaset stron może wydawać się nieco przerażające, a wręcz odpychające, ale szczerze powiem, że książka napisana jest w sposób przyjemny i w miarę szybko się ją czyta.
Wszystkie historie zawarte w „Walecznych z gór” są wspaniałe, jednak najbardziej poruszyła mnie ta o Helenie Błażusiakównej, która to wybitym przez strażnika zębem wyryła na ścianie celi słowa modlitwy. Zainspirowany uczynkiem kobiety Henryk Mikołaj Górecki postanowił skomponować „Symfonię pieśni żałosnych”. Zachęcam do posłuchania utworu w wolnej chwili, gdyż jest on niezmiernie wzruszający. Każdy z około piętnastu rozdziałów opowiada przeróżne historie o nieprzeciętnych kobietach, dzięki czemu jeśli jedna nas nie zainteresuje, zawsze można przejść do następnej.
Zdecydowanie polecam tę książkę i życzę miłego czytania.
tekst i fot.: Lilia Stefaniuk
Tekst powstał dzięki uprzejmości Wydawnictwa Znak.
Dziś zapraszam do interesującej lektury o brudzie. Poradnik „Dobre bakterie dla zdrowej skóry” obala błędne wyrażenia i schematy dotyczące mikrobiomu skóry i opisuje drobnoustroje z dobrej strony.
Skóra to największy narząd ludzkiego organizmu i należy ją odpowiednio pielęgnować- pisze autorka. Jednym z kroków, jaki trzeba podjąć, aby była zdrowa, to zadbanie o żyjące na niej organizmy – bakterie składające się na mikrobiom. Stanowi to klucz do uzyskania zdrowej, świetlistej i zadbanej skóry.
Dzięki uważnej lekturze możemy odkryć niezwykły związek między mikrobem a zdolnością skóry do obrony przed wypryskami, łuszczycą, trądzikiem, przyspieszonym starzeniem się czy innymi niepożądanymi reakcjami. Zasięgniemy także rady w kwestiach takich jak: wybór najlepszych probiotyków i prebiotyków dla skóry; proste sposoby oczyszczania, które pozwalają usunąć toksyny z organizmu; naturalne zabiegi pielęgnacyjne; przepisy na potrawy mające korzystny wpływ na skórę; pożywienie, które zakłóca równowagę mikrobiomu.
Paula Simpson skutecznie inspiruje do prozdrowotnych eksperymentów na własnej skórze i żołądku. Polecam, to działa.
oprac. do.
Radosław Figura – dramaturg, scenarzysta, autor tekstów piosenek. W swojej twórczości podąża dwiema drogami. Z jednej strony napisał scenariusze hitowych seriali, m.in. Magda M., Teraz albo nigdy, Szpilki na Giewoncie, a także obyczajowe powieści: Magda M. Ciąg dalszy nastąpił i Magda M. Słoneczna strona, będące kontynuacją losów serialowej prawniczki. Z drugiej strony w swoich dramatach, takich jak Opiekun much czy Głupionka Jezusowa podejmuje bezkompromisowy spór z Bogiem, przeznaczeniem i słabościami ludzkiej natury.

„Rona i nasze Miasto” Radosław Figura, Wydawnictwo Znak
„Rona i nasze Miasto” to jego najnowsza, debiutancka powieść. Osobliwa narracja, groteskowe fragmenty, bohaterowie przechadzający się po ulicach Genitalnej, Sromowej czy Absolutyzmu tworzą nietuzinkowy świat przedstawiony prozy Radosława Figury.
Autor z wieloletnich zapisków stworzył obraz miasta i jego mieszkańców, głównie mężczyzn. To znakomita proza dla poszukujących nowych wrażeń czytelniczych.
oprac. d.o.
Wrocławski Teatr Lalek rozpoczął nowy sezon artystyczny premierą spektaklu osadzonego w twórczości Franza Kafki. Ten mało dziecięcy pisarz trafił na deski Dużej Sceny WTL przy pl. Teatralnym i rozpalił wyobraźnię widzów pomysłem, realizacją i odwagą twórczą.
Elżbieta Chowaniec i Marek Zákostelecký (znani wrocławskiej publiczności z „Czarodziejskiego fletu” na motywach opery Wolfganga Mozarta i „Burzy” na podstawie sztuki Williama Shakespeare’a) tym razem skonfrontowali się z twórczością Franza Kafki w przedstawieniu „Lalka Kafki”. Twórcy najwyraźniej lubią trudne wyzwania i radzą sobie z nimi w niesłychanie udany sposób.
Motywem przewodnim przedstawienia jest opowieść o przygodach zagubionej lalki. „Pewnego dnia, kiedy Franz Kafka spacerował po berlińskim parku Steglitz, spotkał małą dziewczynkę, z płaczem szukającą zagubionej lalki. Pisarz starał się jej pomóc, ale na próżno – zguby nie udało się odnaleźć. Nazajutrz Kafka wręczył dziewczynce list „napisany” przez lalkę: „Proszę, nie płacz. Pojechałam na wycieczkę, aby zobaczyć świat”. Tak rozpoczęła się niezwykła przyjaźń. Do końca życia Franz Kafka pisał do dziewczynki listy, opisujące podróże i przygody jej lalki” – jak czytamy w opisie sztuki.
Jak zawsze, świetnie wydany, pomysłowy program spektaklu prowadzi młodszych i starszych widzów przez czasy przedstawione w spektaklu. Jego redaktorka – Katarzyna Krajewska – tłumaczy budowę przedstawienia. Konstrukcję spektaklu opisuje trzema czasami: pierwszym, w którym spotykamy Kafkę w Berlinie w 1923 roku, drugim- czyli w Kafkolandii, świecie wyobraźni Kafki (w nim odbywają się przygody lalki Dory) i trzecim – świecie Kafkologów, naukowców, badaczy biografii i dzieł pisarza. Te trzy perspektywy przenikają się na scenie, dając widzom szansę na śledzenie przechodzenia bohaterów z jednego do drugiego i trzeciego czasu.
Znakomici aktorzy w rolach naukowców – Kafkolog Światolog- Aneta Głuch-Klucznik, Kafkolog Datolog – Kamila Chruściel, Kafkolog Lingwista – Marek Koziarczyk, Kafkolog Techniczny – Grzegorz Mazoń, Kafkolog Detalista – Sławomir Przepiórka i zjawiskowy Radosław Kasiukiewicz jako Fanz Kafka przez blisko półtorej godziny konstruują magiczny, wielokonwencjonalny, nieco groteskowy świat „Lalki Kafki”.
Muzyka Vratislava Šramka grana na pianinie dodaje scenom jak z kina niemego dodatkowego charakteru. Czy taperem jest sam kompozytor? Tego nie wiadomo, bo nie widzimy instrumentu na scenie, za to widzimy jak wiele i w jak wielu formach i konwencjach twórcy każą się odnajdywać aktorom. Na scenie dzieje się bardzo dużo zarówno w planie żywym jak i lakowym, plastycznie sceny mienią się różnorodnością form i zaskakujących historii mrocznych przemian bohaterów, tajemniczych drzwi, Dory- lalki z wielką głową (w tej roli Anna Bajer), małych kukiełek pożeranych przez kreta…Tutaj wszystko jest możliwe i nie jest doprawiane feerią kolorów i lukrowanych pozytywnych myśli. Tutaj brniemy w szarościach, czerniach, bieli, a meloniki i płaszcze dodają nam elegancji i powagi.
Dużo emocji przynosi finał, a słowa Kafki wypowiedziane zza światów do Klary (w tej roli Agata Cejba) potęgują wzruszenie i dają nadzieje, bo „wszystko co kochasz prawdopodobnie zostanie utracone, ale to co kochasz prawdopodobnie wróci w inny sposób”.
We Wrocławskim Teatrze Lalek wiedzą jak podawać zdrową i smaczną Kafkę dla dzieci. Warto wpaść na odrobinę tajemniczej i mrocznej twórczości pisarza i wziąć pod pachę dorosłego, bo mama, tata, babcia, czy wujek pomogą odnaleźć się dziecku w kontekstach literackich „Przemian” czy „Procesu”, a twórcy spektaklu wrażeniowo i naukowo przybliżą twórczość niemieckojęzycznego pisarza pochodzenia żydowskiego, który całe życie związany był z Pragą.
Trudno byłoby sobie wymarzyć lepsze rozpoczęcie obchodów jubileuszu 75-lecia Wrocławskiego Teatru Lalek niż premiera „Lalki Kafki”.
oprac. do.
Anna Mieszczanek – publicystka, redaktorka, animatorka społeczna, psychoedukatorka w konfliktach i kryzysach rodzinnych. Za pracę w podziemnej „Karcie” i książkę o Marcu 1968 „Krajobraz po szoku” wyróżniona przez Fundację Polcul i nagrodzona odznaką „Zasłużonego Działacza Kultury”. Współautorka – z Wojciechem Eichelbergerem – bestsellerowej rozmowy eseju „Jak wychować szczęśliwe dzieci”. Autorka książki „Przedwojenni. Zawsze był jakiś dwór. Historie ziemian” tym razem przypomina czytelnikom 13 grudnia 1981 rok.
W „Dniu bez Teleranka” oddaje głos ludziom, najczęściej młodym, którzy wchodzili w tamtym czasie w dorosłe życie. Wielu z nich sympatyzowało z Solidarnością, choć nie byli jej działaczami, inni z różnych powodów działali w partii. Niezależnie od ich wyborów czy motywacji, Anna Mieszczanek chwyta życie, codzienność, towarzyszące przełomowym wydarzeniom emocje czy nieznane historie rodzinne, które kształtowały osobowości młodych i postawy. Zestawia to z dokumentami służb i partyjnych komitetów z ich peerelowska nowomową i tworzy ciekawy reportaż porzucając martyrologiczną narrację.
Pisze o początkującej dziennikarce z młodzieżowej gazety, zaangażowanej w sprawy rolników Marii, gońcu sporego wydawnictwa, młodym filmowcu czy Kapitananie „od zabójstw” z Komendy Stołecznej Milicji Obywatelskiej. To są właśnie zapomniani i pomijani przez historię bohaterowie „Dnia bez teleranka”. Każdy z nich staje się częścią opowieści o jednym z najboleśniejszych i najdziwniejszych momentów w historii powojennej Polski. Formalnie stan wojenny trwał półtora roku, niewiele dłużej niż solidarnościowy „karnawał”. W lipcu 1983 został zniesiony, jednak ostatni więźniowie polityczni byli przetrzymywani do połowy 1986 roku.
Reportaż wzbogacony zdjęciami dobrze sprawdza się w rodzinnym gronie, kiedy przy niedzielnym obiedzie przychodzi czas na wspomnienia dziadka, wujka, czy taty. Wertowanie „Dnia bez Teleranka” może okazać się świetnym pomysłem na spotkanie z nie tak odległą historią.
oprac. d.o.
Książka ukazała się nakładem wydawnictwa MUZA.
Gdyby nietoperz nie wleciał do pokoju, to….” nie tylko współcześni nie doświadczyliby pandemii, ale i Magdalena Kordel nie miałaby powodu, by powołać do życia bohaterów powieści „Ty albo żadna”.
W mistrzowski, suspensowski sposób, czytelnik przerzucany jest w różnorodne przestrzenie: od filozoficznego zdumienia do szczerego uśmiechu katharsis; od językowej elegancji do wulgarnej ekspresji; od bażanta ze śliwkami w occie do kiszonej kapusty.
Przeszłość przenika do teraźniejszości, jednak wszystkich kart nie odkrywa. Dozuje. Otwiera możliwość dopisania. Czeka na ławeczce lub na schodach dworku. Jak bohaterki, które uczyły się mierzenia ze światem, poznając jego różne oblicza, prosząc o wybaczenie, nieopatrznie dziękując za powroty. Epicko, dramatycznie i lirycznie w powieści Magdaleny Kordel.
Szarpnięte nie tylko sześć strun gitary G. Brassensa.
Czas na spotkanie z Adelą, jej wierną Muszką i Haliną. Ta ostatnia miała lepsze wejście czy wyjście?
oprac.i fot. Eber
Tekst powstał dzięki uprzejmości Wydawnictwa Znak.
Trzy premiery, 6. edycja Przeglądu Nowego Teatru dla Dzieci, działania edukacyjne oraz jubileuszowe niespodzianki- to tylko niektóre wydarzenia, które WTL planuje na nowy sezon artystyczny.
Po ubiegłym roku, w którym kilkukrotnie zmuszeni byliśmy zawiesić działalność stacjonarną i przenosić aktywność do sieci, wracamy na dobre – z nadzieją i wiarą, że będzie to sezon spotkań z naszą publicznością – mówi dyrektor naczelny Janusz Jasiński. Cieszymy się, że widzowie nie zapomnieli o nas, czego dowodem mogą być pełne – w ramach limitów – widownie i szybko ubywające bilety na wrześniowe przedstawienia. Radość i wdzięczność nie sprawiają jednak, że zapominamy o bezpieczeństwie. Naszym priorytetem pozostaje zdrowie zarówno widzów, jak i pracowników. We wszystkich działaniach przestrzegamy bieżących wytycznych i ograniczeń związanych z pandemią – dodaje.
Na sezon 2021/2022 Wrocławski Teatr Lalek zaplanował trzy premiery przeznaczone dla dzieci w wieku szkolnym i bliskich im dorosłych. Jesienią 2021 r. Wrocławski Teatr Lalek obchodzi swoje 75-lecie. Symboliczna data urodzin to 18 października 1946 r. – dzień premiery „Przygód Gęgorka” w reż. Elżbiety Kalinowicz, inaugurującej działalność Teatru Lalki i Aktora przy ul. Rzeźniczej. Obchody rozpoczną się nieco wcześniej, 25 września, prapremierą spektaklu „Lalka Kafki” w reżyserii Marka Zákostelecký’ego.
Teatralne jubileusze to zwykle wydarzenia o charakterze środowiskowym, przeznaczone dla dorosłych. Chcemy, by nasz był inny – dlatego zamiast uroczystości i gal przygotowaliśmy program jubileuszowy dla naszych widzów. Obejmuje on m.in.: dwie publikacje- historyczną o początkach WTL i ilustrowany przewodnik po naszym budynku, dzień otwarty (w którym będzie można zwiedzić budynek teatru i wziąć udział w nieodpłatnych warsztatach), a także spacer w przestrzeni miejskiej śladami historii WTL – zapowiada Katarzyna Krajewska – Kierowniczka Pracowni Pedagogiki Teatru.
Jesienią, po przerwie spowodowanej pandemią, powrócą regularne działania edukacyjne w ramach Pracowni Pedagogiki Teatru. Zaproszeni do współpracy artyści i pedagodzy przeprowadzą warsztaty dla dzieci i bliskich im dorosłych oraz młodzieży i seniorów.
Wśród premier tego sezonu znalazły się przedstawienia: „LALKA KAFKI” (6+), „OPOWIEŚCI Z WIELKICH BLOKÓW” (6+) i „ROMEO I JULIA” (13+).
Zapraszamy do teatru na jubileuszowy sezon, który zapowiada się bardzo atrakcyjnie.
oprac. d.o.
„Mów o sobie, tylko o sobie” w reżyserii Darii Kopiec to nowy spektakl Wrocławskiego Teatru Pantomimy przygotowany w kooperatywie z Instytutem Grotowskiego. Od 17 września 2021 roku do obejrzenia w Centrum Sztuk Performatywnych Piekarnia. Przygotujcie się na wejście do pokoju , w którym bohaterowie ubrani w jednolite kombinezony sprzątają przestrzeń wokół siebie połykając emocje.
Spektakl „Mów o sobie, tylko o sobie” inspirowany jest opowiadaniem Różewicza „Grzech”. W prozie poety pojawia się pocisk pełniący funkcję wazonu. Kusi on dziecko i na końcu rozbija się. „Ale tylko ten jeden raz diabeł mnie skusił. Potem grzeszyłem na własne konto” – mówi w finale bohater przenikliwego opowiadania. W spektaklu nie ma słów, ale jest muzyka grana na żywo przez trzyosobowy zespół. Aleksandra Gronowska, Patrycja Betley i Katarzyna Kapela tworzą ścieżkę dźwiękową otwieranych szafek, przesuwanych krzeseł i stołu, pucowanych okien i kryjących się za gestami silnych emocji. Dzięki muzyce minimalistyczne przedstawienie nabiera głębi i mieni się różnymi odcieniami lęku, niespełnionych oczekiwań, niewyrażonych potrzeb, brakiem dialogu i niemocą wyjścia z zamkniętej przestrzeni. Brak relacji i niewypowiedziane napięcia ukrywają się w zafiksowaniu na zamiataniu, wycieraniu, układaniu, przestawianiu… Nadzieja tli się w starej i znanej formule, żeby coś zmienić trzeba najpierw posprzątać.
Bohaterowie ubrani w uniformy ekipy sprzątającej, a może więzienną odzież …w geście i ruchu wyrażają to, co metaforyczne. Trzeba zobaczyć i dać sobie szansę na rozpalenie wyobraźni.
oprac. i foto. dj olearczyk
Twórcy:
reżyseria: Daria Kopiec
dramaturgia: Martyna Wawrzyniak
choreografia: Anna Godowska
scenografia: Matylda Kotlińska
kostiumy: Patrycja Fitzet
muzyka: Aleksandra Gronowska, Patrycja Betley, Katarzyna Kapela
obsada: Artur Borkowski, Agnieszka Dziewa, Sandra Kromer-Gorzelewska, Anna Nabiałkowska, Monika Rostecka