Oglądaliście „Idiotę” w Teatrze Muzycznym Capitol? Czytaliście „Idiotę” Fiodora Dostojewskiego? Znacie kompozycje Piotra Dziubka? Zachwycacie się stylem teatralnym Wojciecha Kościelniaka? Jeśli choć na jedno z tych pytań odpowiedzieliście tak, to płyta wydana, już kilka lat temu, przez wrocławską Lunę będzie dla Was artystycznym, wspomnieniowym muzyczno- teatralno- literackim przeżyciem.

„Idiota” na płycie od Luny
Na krążku „Idiota” (wyróżniającym się graficznie czerwoną lodówką, przed którą stoi naga postać) usłyszymy Cezarego Studniaka, Justynę Antoniak, Helenę Sujecką, Bartosza Pichera, Ewę Klaniecką, Adriana Wiśniewskiego, Elżbietę Romanowską, Agnieszkę Oryńską, Aleksandra Reznikowa, Magdę Kumorek i Magdalenę Wojnarowską. To znakomita większość aktorów współpracujących do dziś z Teatrem Muzycznym Capitol. Za bogactwo i zarazem minimalistyczną formę piosenek odpowiada Piotr Dziubek. Interpretacje aktorskie utworów zagranych na akordeonach budują niecodzienną – nieco mroczną, pełną nerwu i skrywanej lub wykrzykiwanej emocji – aurę. Doskonale brzmią hity „Taka uroda” Eli Romanowskiej, czy burleskowy „Bolończyk” Bartka Pichera.
Teksty utworów napisał Rafał Dziwisz. Kompozycje na dwa akordeony były w 2009 roku nowością w teatrze muzycznym – muzyka grana na żywo przez samego autora, Piotra Dziubka i Jacka Berga stawała się chwilami jednym z bohaterów spektaklu. – wspominają realizatorzy „Idioty” i widzowie.
I to samo wrażenie odnosi się słuchając płyty w zaciszu domowym, na dobrym sprzęcie muzycznym, z głośnością ustawioną nie za cicho.
Uprzedźcie sąsiadów, że będzie głośno lub zaproście ich na odsłuch, bo warto.
tekst i foto: Dorota Olearczyk
Tekst powstał dzięki uprzejmości Wydawnictwa Fonograficznego Luna.
Lista utworów:
-
„Idiota” na płycie od Luny
1. Brylantowe kolczyki (Cezary Studniak jako Rogożyn)
2. Łasa masa (Justyna Antoniak jako Agłaja)
3. Płynę (Helena Sujecka jako Nastazja Filipowna)
4. Bolończyk (Bartosz Picher jako Fedyszczenko)
5. Baśń o sercu (Ewa Klaniecka jako Jelizawieta Prokofiewna Jepanczyn)
6. Wieczne odkrywanie (Adrian Wiśniewski jako Hipolit)
7. Patrzcie go (Cezary Studniak jako Rogożyn)
8. Taka uroda (Elżbieta Romanowska jako Adelajda)
9. Sen o kurach (Agnieszka Oryńska jako Aleksandra)
10. Wieczny rycerz (Justyna Antoniak jako Agłaja)
11. Dusza hrabiny Dubarry (Aleksandr Reznikow jako Lebiediew)
12. List od Nastazji (Magda Kumorek jako Nastazja Filipowna)
13. Religia (Adrian Wiśniewski jako Hipolit)
14. Spotkanie (Magdalena Wojnarowska jako Niemka)
Jak dobrze przeżyć śmierć? – to pytanie, które niektórych nurtuje szczególnie dogłębnie, zwłaszcza w listopadzie. Ponadczasowa mądrość Leszka Kołakowskiego przychodzi z pomocą. W tomie „Śmierć jako własność prywatna” uważny czytelnik znajdzie cenne refleksje myśliciela, które mogą pomóc w odnalezieniu ścieżek interpretacji tej krańcowej kwestii.

„Śmierć jako własność prywatna” Leszek Kołakowski, Wydawnictwo Znak
„Nie możesz zataić kompletnie tej oto konieczności najprostszej, iż akt porzucenia bytu jest twoją własnością wyłączną, że każdy z osobna bywa zaproszony do wyjścia” – czytamy w jednym z rozdziałów niewielkiej książki. Trudno polemizować z tą opinią filozofa, co może być pocieszeniem dla indywidualistów, którzy nie znoszą tłumów.
Tematem kilkunastu tekstów zebranych w książce – spośród których dwa nigdy dotąd nie były publikowane – jest ludzki lęk przed śmiercią, a także możliwość opanowania tego lęku, stawienia mu czoła.
„Śmierć jako własność prywatna” mieści w sobie bardzo zróżnicowane teksty, pokazujące wszechstronność Kołakowskiego jako zdystansowanego myśliciela i głęboko przeżywającego człowieka. Z równym zaangażowaniem i przenikliwością pisze filozof erudycyjny esej i list do nastoletniej czytelniczki, analizuje wielkie biblijne opowieści i wspomina tragicznie zmarłego przyjaciela.
Wobec pytań o sprawy ostateczne, sens życia i śmierci, zawsze pozostajemy samotni. A jednak wielkość Kołakowskiego polega też na tym, że staje on obok czytelnika, a nie ponad nim. Unika pozycji nauczyciela, staje się raczej towarzyszem w poszukiwaniach.

„Śmierć jako własność prywatna” Leszek Kołakowski, Wydawnictwo Znak
I choć jego myśl w swojej ostrości bywa bezlitosna – odsłaniając tę prawdę, że żyjemy w świecie obojętnym, pełnym cierpienia, pozbawionym łaski – jest zarazem pokrzepiająca. Pokazuje bowiem, że nawet w takim świecie można ocalić człowieczeństwo.
Leszek Kołakowski (1927–2009) – historyk filozofii, profesor Uniwersytetu Warszawskiego do marca 1968, od 1970 roku Senior Research Fellow w All Souls College Uniwersytetu Oksfordzkiego. Laureat wielu międzynarodowych nagród. Autor m.in. książek Obecność mitu, Jeśli Boga nie ma…, Bóg nam nic nie jest dłużny, Jezus ośmieszony.
Wyboru tekstów dokonał Zbigniew Mentzel – pisarz, krytyk, felietonista. Przygotował do druku osiem tomów pism rozproszonych Leszka Kołakowskiego. Autor biografii Kołakowski. Czytanie świata. Biografia oraz rozmowy rzeki z filozofem zatytułowanej Czas ciekawy, czas niespokojny, kilku zbiorów opowiadań i felietonów, a także powieści Wszystkie języki świata, Spadający nóż, Krzycz! Teraz!
Lektura wymagająca, ale dająca pokrzepienie.
oprac. d.o.
Tekst powstał dzięki uprzejmości Wydawnictwa Znak.
„Startujemy w przyszłość” to książka wieńcząca jubileuszową, piątą edycję konkursu literackiego adresowanego dla uczniów szkół podstawowych „Popisz się talentem”.
Trzydzieści tekstów o przyszłości, które mienią się świeżymi pomysłami i odważnymi wizjami, a przede wszystkim – uczniowskimi, silnymi emocjami Wydawnictwo Nowa Era ubrało w estetyczna szatę graficzną i oddało w ręce czytelników.
Młodzi autorzy nie bali się stawiania trudnych pytań i formułowania nieoczywistych diagnoz. I to jest najcudowniejsze w dziecięcym podejściu do pisania – wysyciły swoje prace nadzieją, wiarą w to, że jeśli się postaramy, jeśli zadziałamy razem, to przyszłość nadal może być wspaniała i jasna.
W „Startujemy w przyszłość” nie zabrakło opowiadań przygodowych, stawiających na akcję, na budowanie kompleksowej wizji świata za sto lat. Publikacja jest ciekawą lekturą oferującą czytelnikowi bardzo wiele emocji, inspiracji i zachwytów. Świetnie nadaje się do wspólnego, rodzinnego lub klasowego czytania i omawiania.
Na końcu znajdujemy „Poradnik młodego reportera”, czyli zbiór aktywności, dzięki którym uczniowie mogą z powodzeniem rozwijać swoją reporterską pasję.
Cały dochód ze sprzedaży książki wydawnictwo przeznacza na cele społeczne.
oprac.d.o.
Tekst powstał dzięki uprzejmości Wydawnictwa Nowa Era.
Od kiedy pamiętam zawsze miałam słabość do kompozycji wirtuoza bandoneonu i twórcy tanga argentyńskiego. Jego „Libertango” grane przez znakomitych gitarzystów Krzysztofa Pełecha i Roberta Hornę powodowało uruchomienie wewnętrznego pulsu nawet w momentach wyczerpania, zaś milongi świetnie koiły wzburzenie. Czy to za sprawą gitarowych wersji tych kompozycji? Wczoraj okazało się, że nie tylko gitara w rękach mistrzów gitary doskonale radzi sobie z kompozycjami Astora Piazzolli. Równie silne przeżycia wywołuje niepozorny, kwadratowy, bandoneon osadzony na kolanie Juanjo Mosalini, malowniczo rozciągany i połyskujący czerwienią wnętrza miecha. Koi, pobudza, wzrusza, buduje przyjazną przestrzeń…, a z towarzyszeniem Orkiestry Leopoldinum pod batutą Christiana Danowicza przenosi melomanów w inny wymiar odczuwania.
Odpowiedzialnymi za znakomity koncert, który zabrzmiał w Sali Głównej NFM, byli: Christian Danowicz – skrzypek i dyrygent, Juanjo Mosalini – wirtuoz bandoneonu i NFM Orkiestra Leopoldinum. W programie sobotniego, muzycznego wieczoru znalazły się następujące kompozycje: A. Piazzolla Concierto para quinteto [10′], (wyk. Christian Danowicz – skrzypce, Juanjo Mosalini – bandoneon, Justyna Skoczek – fortepian, Robert Horna – gitara, Mirosław Mały – kontrabas), JP Jofre I Koncert podwójny na skrzypce i bandoneon [16′], J. Mosalini Cien años, Tomá Tocá [11′], A. Piazzolla Koncert na bandoneon i orkiestrę „Aconcagua” [25′]. Nie obyło się bez bisów z hitami argentyńskiego kompozytora tanga. „Libertango” zabrzmiało zjawiskowo, a taneczne i melancholijne milonga wywołało wybuch okrzyków uznania.
Takie bywają koncerty w Narodowym Forum Muzyki. Aż żal, że nie można bywać tam częściej.
tekst: Dorota Olearczyk
foto: Julian Olearczyk
Apetyt na piękne życie, sztukę, dobry design, nieprzeciętne wnętrza wzrasta w sposób niemierzalny po lekturze „Świata wnętrz Elle Decoration” Małgorzaty Szczepańskiej. Trzeba uważać, żeby nie zapałać niepohamowaną chęcią zdzierania tapet do cegły w swoim mieszkaniu. Taki efekt może wywołać jedynie przeglądanie albumu wydanego przez Słowne.pl. Duża ilość inspirujących zdjęć do pary z krótkimi tekstami opisującymi pomysły architektów ogląda się i czyta z największą przyjemnością.
Dobry design poprawia jakość życia, a w harmonijnym wnętrzu, urządzonym zgodnie z naszymi potrzebami i upodobaniami żyje się lepiej. Wnętrza przedstawione w publikacji nie podlegają sztywnym zasadom, nie wpisują się w jeden styl, zawsze za to mają charakter, są pełne sztuki, książek i przedmiotów, które sprawiają radość ich mieszkańcom. Autorka wraz ze stylistami, architektami, fotografami i oczywiście właścicielami zaprasza, w podróż do świata wnętrz ELLE Decoration.
Uważny czytelnik może odkryć przepis na idealnie skrojoną przestrzeń dla siebie.
Małgorzata Szczepańska- autorka albumu- pisze:
Oddaję w Wasze ręce album, w którym pokazujemy kilkanaście mieszkań, domów oraz apartamentów prezentowanych w ciągu 13 lat mojego kierowania ELLE Decoration. Nie wartościuję ich ani też nie twierdzę, że wybrałam te ulubione. Ta selekcja ma podkreślić piękno różnorodności, filozofię, która przyświeca mi przy wyborze wnętrz do ELLE Decoration: mieszkaj tak, jak lubisz, byle stylowo, zgodnie z kodeksem dobrych wartości i praktyk.
Nigdy nie uważałam, że sztuką jest mieć wnętrze urządzone zgodnie z najnowszymi trendami. Prawdziwym mistrzostwem jest dla mnie stworzenie takiego, które jest interesujące poprzez swoją harmonię, proporcje, zestaw barw, faktur. Takiego, które ewoluuje wraz z zachodzącymi w naszym życiu zmianami. Styl mieszkania powinien bowiem odzwierciedlać nasze potrzeby i upodobania.
Otaczajmy się przedmiotami sprawiającymi nam po prostu przyjemność. Nie warto wyposażać mieszkania w rzeczy, które są nam obce. W takim wnętrzu nie tylko będziemy źle się czuli, ale też ciągle będzie w nim coś „zgrzytało”. Często wystarczy jeden element, żeby pokazać, że jesteśmy świadomi zmieniających się tendencji i potrafimy zaadaptować je do własnych potrzeb.
Moja mała wskazówka: nie kupujmy gotowych zestawów mebli, ale mieszajmy i łączmy. Dobry eklektyzm zawsze się sprawdza. Pamiętajmy, że każdy drobiazg, plama koloru, kształt mają swoje idealne miejsce. Znalezienie tego optymalnego to połowa sukcesu udanego wystroju.
Mam nadzieję, że wnętrza prezentowane w albumie będą dla Was wspaniałym prezentem, inspiracją i przykładem na to, że warto eksperymentować i otaczać się rzeczami, które spełniają nasze oczekiwania, bo przecież to my przede wszystkim mamy się czuć dobrze w naszym domu.
Zatem czytajcie, oglądajcie, zmieniajcie wnętrza, zdrapujcie stare tapety…pomoże w tym lektura „Świata wnętrz Elle Decoration”.
oprac. do.
Tekst powstał dzięki uprzejmości Wydawnictwo Słowne | Burda Media Polska.
Jeśli jeszcze nie słyszeliście polsko- japońskiego duetu Yumi Ito & Szymon Mika to czas nadrobić zaległości. Zjawiskowość harmonijnej wymiany dźwięków może przyprawić o zawrót głowy z nadmiaru czystego powietrza i klarownej improwizacyjnej przestrzeni.

Yumi Ito & Szymon Mika – Ekual | album muzyczny
„Ekual” to najnowszego albumu muzycznego Yumi Ito i Szymona Miki. Tytuł płyty sugeruje równość, której doświadczamy słuchając zbalansowanej harmonii dźwięków gitary i głosu.
Subtelne gitary akustyczne, dużo uspokajających, krystalicznych flażoletów, ciepłe brzmienia, kojące barwy, harmonia, balans utrzymany między jasnym instrumentem i klarownym improwizującym głosem, dużo powietrza i przestrzeni…to i dużo więcej wypływa z albumu „Ekual”. Zjawiskowe arpeggia Szymona Miki, które słyszałam – jak dotąd – tylko przy grze paznokciowej na gitarze klasycznej światowej klasy instrumentalistów, tutaj perliście, czysto, selektywnie otulają głos Yumi Ito.
Yumi Ito & Szymon Mika – „Ekual” proponuje unikatowe zanurzenie w subtelnym świecie harmonijnych dźwięków bez potrzeby przechodzenia kursu nurkowania lub morsowania. Polecam, znakomicie wpływa na ciało i umysł.
tekst i foto: Dorota Olearczyk
Słów kilka o artystach:
Yumi Ito (4.07.1990) inspiracje do opowiadanych w swojej muzyce historii czerpie z otaczającego ją świata, poruszając zarówno mocne, aktualne tematy jak i skupiając się na prostej codzienności. W jej głosie wybrzmiewają różne barwy, tworząc amalgamat kilku stylów. Te ryzykowne połączenia w tym przypadku świetnie zdają egzamin, Yumi Ito, jako muzyk, kompozytor, producent i aranżer z japońskimi i polskimi korzeniami umiejętnie podąża własną ścieżką stylistyczną, opartą na setkach godzin ćwiczeń. Niczym mistrz zen obserwuje, klasyfikuje i zapisuje zdarzenia – mądrze, precyzyjnie, w skupieniu – przekładając je następnie na język muzyki. Słychać to na „Stardust Crystals”, wydawnictwie z udziałem jej orkiestry, a także w duecie z gitarzystą Szymonem Miką. Yumi Ito mieszka i pracuje w Bazylei. Regularnie występuje na całym świecie, dotychczas dzieląc scenę z takimi artystami jak Al Jarreau, Becca Stevens, Nils Petter Molvaer i Mark Turner. Jej autorska twórczość obejmuje jazz, art-pop, elektronikę, improwizację i muzykę neoklasyczną swobodnie wykonywane zarówno w dużych składach jak i podczas solowych występów, zawsze przy tym opowiadając intrygującą historię.
Szymon Mika (14.04.1991) nieustannie eksploruje świat strun. Polski gitarzysta, kompozytor i bandleader łączy w swojej muzyce wpływy polskiego folkloru, muzyki eksperymentalnej, jazzu i swobodnej improwizacji. Poza gitarą elektryczną używa również argentyńskiego andolinopodobnego instrumentu ronroco oraz stworzonej specjalnie dla niego akustycznej gitary sopranowej. Wszystko to można usłyszeć w jego autorskim zespole Szymon Mika Trio tworzonym wraz z Maxem Muchą i Zivem Ravitzem, który wydał dotychczas dwa znakomicie przyjęte przez publiczność i krytykę albumy, a także w duecie z wokalistką Yumi Ito. Jego talent i muzykalność przyniosły mu już słowa uznania ze strony Petera Bernsteina, Lage Lunda, Mike’a Sterna czy Johna Abercrombiego. Szymon Mika występował z takimi sławami polskiego jazzu jak Adam Bałdych czy Aga Zaryan, a także z międzynarodowymi sławami, takimi jak: Avishai Cohen, Kurt Rosenwinkel, Dave Holland, Mark Turner i Joshua Redman. Jego muzyczną osobowość wyróżniają autentyczność i wirtuozeria.
W Eklektik Art na ścianach, w Galerii na Czystej 4 (wejście obok wjazdu na parking do Renomy) jeszcze tylko do 17 listopada powiszą saksofoniści, potem pewnie wykupią ich kolekcjonerzy dzieł sztuki i będą improwizować z płócien w prywatnych zbiorach na całym świecie. Wtedy pozostanie nam wirtualna rzeczywistość ich autora, czyli wejście na: https://rafalchojnowski.myportfolio.com/work.
Rafał Chojnowski (ur. 1966 r.) – malarz i projektant. Jak czytamy w tekście kuratorskim przygotowanym przez Wiesławę Wilczyńską-Koper artysta ukończył studia we Wrocławskiej PWSSP (ob. ASP im. Eugeniusza Gepperta) na Wydziale Malarstwa, w pracowni prof. Andrzeja Klimczaka Dobrzanieckiego i prof. Konrada Jarodzkiego. Studiował grafikę warsztatową w Camden School of Art w Londynie. Mieszka i pracuje we Wrocławiu. Jego prace znajdują się m.in. w kolekcjach: USA, Anglii, Austrii, Polsce i Portugalii. Uczestnik kilkunastu wystaw, indywidualnych i zbiorowych, w kraju i za granicą, m.in. w Londynie – „Miasto” (Eva Jekel Gallery) w 1991, we Wrocławiu – SURVIVAL 3 i „Nauka jazdy” (Galeria na Solnym) w 2005, w Warszawie – „Still Nature” (SohoFactory) w 2013.
Jego wystawa zatytułowana „Malarstwo to farba…” mieści pięć cykli, które powstały w ostatnich latach. „Ludzie z farby” (2020 r.) – to nieco mroczna i melancholijna seria, w której człowiek nie jest doskonały, raczej bliżej mu do delikatnej ułomności, trochę z grochowiakowej poetyki, czy lingwistycznych zabaw Białoszewskiego. „Nobody” (2019- 2021 r.) – to seria portretów nieistniejących ludzi, „Sekretne życie drzew” (2020 r.) – to osobista wizja natury widziana przez artystę jako zjawisko fantastyczne i dynamiczne , w „Bar-Ok” (2019-2021 r.) charyzmatyczne postacie wibrują wewnętrzną energią kolorów, zaś cykl „Bez nut” (2019-2021 r.) ujawnia uroczą fiksację artysty na saksofonie.
Domeną twórczości Rafała Chojowskiego są prace dużego formatu. Oscyluje on między malarstwem figuratywnym i abstrakcyjnym. Uderzająca jest żywiołowość i magia jego płócien pełnych ekspresji, malowanych z impetem, energicznymi pociągnięciami pędzla – zdradza kuratorka wystawy Wiesława Wilczyńska-Koper.
Na płótnach Rafała Chojnowskiego okulary może nosić każdy, nawet pudel, a grać na saksofonie można nawet wtedy, gdy dom płonie. Ekspresja, trochę dowcipu i groteski, łagodna dekonstrukcja i magiczność…wszystko to (i dużo więcej) czynią malarstwo Rafała Chojnowskiego intrygujące, refleksyjne, zabawne i pobudzające.
Zobaczcie sami i dopiszcie kilka przymiotników.
oprac.do.
Anna Szałapak
Związana z krakowską Piwnicy pod Baranami śpiewała teksty poetyckie najwyższej próby: Czesława Miłosza, Ewy Lipskiej, Michała Zabłockiego, Agnieszki Osieckiej. Na scenie doceniała rolę gestu i rekwizytu – rozpuszczenie włosów, zerknięcie w lustro, otulenie chustą, zapalenie świecy, włożenie kapelusza, biel sukni, ten pewien rodzaj dystynkcji, błysk w oku – współtworzyły aurę jej koncertów.
Piosenka jest małym dramatem – uważała wokalistka – w dwóch, trzech minutach trzeba zawrzeć jakąś historię, przedstawić czyjś los. Jest to niezmiernie trudne, ale przez to ciekawe. Teksty Agnieszki Osieckiej często pojawiały się w repertuarze pieśniarki, a sama poetka nazywała ją Białym Aniołem. O czym śpiewała Anna Szałapak? O rzeczach najważniejszych: pięknie świata, miłości, szczęściu, przemijaniu, stracie, życiu i śmierci…
Herbatka w oparach nostalgii…
Jechać z Anią Szałapak w trasę, na koncert, spotkanie autorskie to była zawsze wielka przyjemność. Ale też odpowiedzialność – woziliśmy damę. Tak, damę. Kruchą, delikatną, która chciała być adorowana; tak po dawnemu, po staroświecku. Podczas inaugurującego festiwal wieczoru (4 grudnia | 17:00 | wstęp wolny) będzie okazja po temu, by autor tych słów, pianista Konrad Mastyło, podzielił się także innymi anegdotami z czasów wspólnej pracy. Jako stały akompaniator „Piwnicy pod Baranami” razem z Anną Szałapak występował wielokrotnie, jak i towarzyszył jej także podczas wielu wyjazdowych wydarzeń. Jego wirtuozeria gry na fortepianie współtworzyła także jej artystyczną oryginalność.
Razem z nim Annę Szałapak wspominać będzie drugi „piwniczanin” – wokalista Jacek Wójcicki. Zadebiutował na tej scenie utworem „Konie Apokalipsy” Zygmunta Koniecznego z tekstem Wiesława Dymnego, potem przyszła współpraca z innymi piwnicznymi autorami. „To natchniony artysta i niepowtarzalny talent” mówił o nim Piotr Skrzynecki, legendarny prowadzący kabaretu. Z Anną Szałapak Wójciki śpiewał w duecie napisaną dla niej „Kolędę Warszawską”, a ona sama lubiła z nim występować. Doceniała jego głos, muzykalność, jak i umiejętności taneczne. Spotkanie poprowadzi Teresa Drozda – od lat przygotowująca radiowe programy poświęcone piosence literackiej.
Konkurs
W drugiej części wieczoru zabrzmi już wyłącznie muzyka. Z interpretacją piosenek, które wykonywała Anna Szałapak zmierzą się uczestnicy konkursu na najciekawsza interpretację. Wokaliści pochodzą z różnych miejsc w Polsce, uczą się, pracują lub studiują, wykonują też czasem pozamuzyczne zawody. Dla wszystkich z nich to właśnie muzyka jest największą pasją, a piosenka literacka zajmuje w niej miejsce szczególne. Wśród wybranych przez nich piosenek znalazły się m.in.: „Zaklinanie, czarowanie”, „Kołysanka”, Ucisz serce”, Grajmy Panu”, „Żywa woda”.
Przy fortepianie zasiądą Dominik Mąkosa i Tomasz Kaczmarek. W fotelach jurorskich zobaczymy ekspertów i koneserów piosenki literackiej: Teresę Drozdę, Konrada Mastyło, Jacka Wójcickiego i Jarosława Wasika.
Wystąpią: Aleksandra Bogucka, Monika Cieciora, Natalia Herman, Karolina Kobielusz, Katarzyna Libront, Barbara Małecka, Weronika Musiał, Agnieszka Podubny, Filip Rychcik, Klaudia Wójcik, Wanesa Zacharzewska.