W czwartkowy wieczór, 25 listopada, w Sali Głównej Narodowego Forum Muzyki, utwory Fryderyka Chopina na fortepianie Steinway & Sons zagrał Piotr Alexewicz. Wrocławianina, uczestnika tegorocznego Festiwalu Chopinowskiego słuchali melomani siedzący na miejscach dla widowni i dla chóru. Wypełniona publicznością sala pozwalała sobie tylko na nieśmiałe kaszlnięcia między utworami lub częściami utworów, żeby nie zakłócać magii brzmienia fortepianu i atmosfery którą budował młody artysta siedzący przy instrumencie na środku sceny oświetlony punktowym światłem.
Podczas muzycznego wieczoru fragmenty wirtuozowskie mieszały się z dobrymi. Chopinowska fraza z każdym wykonywanym utworem brzmiała jakby coraz śmielej. Podczas recitalu usłyszeliśmy mazurki, walce, preludia i balladę. Dopiero trzykrotne, nie tylko chopinowskie, bisy utalentowanego pianisty – Piotra Alexewicza – nasyciły artystyczny głód publiczności, która zachwycona wychodziła z gmachu NFM.
W programie recitalu znalazły się m.in.: F. Chopin Mazurek g-moll op. 24 nr 1; Mazurek C-dur op. 24 nr 2; Mazurek As-dur op. 24 nr 3; Mazurek b-moll op. 24 nr 4; Walc As-dur op. 64 nr 3; Ballada f-moll op. 52; 24 Preludia op. 28.
oprac. d.o.
fot. Julian Olearczyk
Szymon Mechliński niczym Indiana Jones wyruszył jakiś czas temu na poszukiwanie zaginionych…arii. To, co udało mu się odkryć w archiwach zmieniło życie wielu melomanom.
Wszystkie utwory – odnalezione przez Szymona Mechlińskiego – młodego śpiewaka, odkrywcę i propagatora zapomnianej, polskiej muzyki – zostały specjalnie na koncert „Poszukiwacze zaginionych arii” na nowo zorkiestrowane. Piętnaście arii wyciągniętych z zapomnienia wykonali na scenie Opery Wrocławskiej wspaniali śpiewacy: Piotr Buszewski, Szymon Mechliński i Joanna Zawartko. Towarzyszyła im Orkiestra Opery Wrocławskiej pod batutą Bassema Akiki. Koncert prowadził, w dość zaskakujący sposób, Krzysztof Ibisz.
W I części koncertu słuchaliśmy następujących utworów: F. Mirecki – Uwertura do opery „Cornelio Bentivoglio”, F. Mirecki – Duet Antonio i Bombalo „Powiedz! Chcesz mieć udział w intrydze?” z I aktu opery „Nocleg w Apeninach”, A. Minchejmer – Aria Zbigniewa „Ach, czyż serce niespokojne” z I aktu opery „Mazepa”, A. Minchejmer – Duet Gregoriny i Lambro „Lambro! Skarbie Ty mój drogi!” z I aktu opery „Mściciel”, H. Jarecki – Finał II aktu opery Mindowe: „Sam więc jestem”; „Mindowe! Ach Mindowe”; H. Jarecki – Mazur z IV aktu opery „Barbara Radziwiłłówna”.
w drugiej: H. Skirmuntt – Aria Azji Tuhajbejowicza „Ałła! Ałła!” z I aktu opery „Pan Wołodyjowski”, H. Skirmuntt – Duet Basi i Azji „Teraz! W drogę tam!” z II aktu opery „Pan Wołodyjowski”, H. Jarecki – Aria Zygmunta Augusta „Jaka dziwna zmiana duszy” z II aktu opery „Barbara Radziwiłłówna”, K. Gorski – aria Egle z II aktu opery „Margier”, H. Jarecki – Polonez Koronacyjny z IV aktu opery „Jadwiga, Królowa Polska”, G. Rola-Rożniecki – Aria Juliana „Więc los rzucony” z III aktu opery „Rekruty, czyli Krzyż Wojskowy”, G. Rola-Rożniecki – Wielki Tercet (Gran Trio) „Wstrzymaj się! O nieszczęśliwy!” z III aktu opery „Rekruty, czyli Krzyż Wojskowy”.
To dzieła, które od setek lat współtworzyły kulturę polską i zawsze były jej integralną częścią, nawet wtedy, gdy Polska zniknęła z map Europy na całe 123 lata- jak czytamy w zapowiedziach wydarzenia.
oprac. i foto. d.o.
„Współczesny bajarz polski” Zuzanny Orlińskiej to propozycja wydawnicza od Polarnego Lisa. Oficyna dba o walory literackie i graficzne swoich publikacji, dlatego wśród autorek legend i baśni polskich znalazły się oprócz pisarek także graficzki, malarki i ilustratorki. Połączyły one swoje siły i stworzyły książkę, którą bez obaw możemy czytać dzieciom i z dziećmi lub polecić ją do samodzielnej lektury. Panie połączy świat tradycji ludowej narracji ze współczesnym widzeniem świata, w którym jest miejsce na różnorodność wyborów, postaw i zachowań. Jednak wartości pozostają niezmienne.

„Współczesny bajarz polski” Zuzanna Orlińska, Katarzyna Kaczor, Aleksandra Bujnowska, Katarzyna Bogdańska, Jagna Wróblewska, Wydawnictwo Lis Polarny
W układ zbioru wchodzi pięć części. Pierwsza obejmuje podanie i legendy oparte na najstarszych polskich wątkach znanych ze średniowiecznych kronik. Wśród bohaterów tego rozdziału „Współczesnego bajarza…” znajdziemy Lecha, Czecha, Rusa, Piasta, Smoka Wawelskiego itp. Potem autorki zapraszają czytelników do świata diabłów, bazyliszka, podziemnych krypt i ciemnych piwnic. Następnie częstują nas odrobiną magii i czarów rodem z Kopciuszka i Królewny Śnieżki. Całość zamykają legendami o znanych postaciach takich jak Pan Twardowski czy Święta Kinga.
W zebranych legendach i baśniach na próżno szukać zbędnego moralizatorstwa, czy przesadnego dydaktyzmu. Zuzanna Orlińska nie rości sobie prawa do pouczania, raczej pielęgnuje dialog pokoleń i partnerstwo dorosłego i dziecka. Rzeczywistość bohaterów opowieści często przenosi do współczesności, stąd obecność szkoły, komputera, wieżowca, samochodu, telefonu, banku czy kredytu.
W zbiorze „Współczesny bajarz polski” znajdziemy 20 tradycyjnych legend i baśni, w tym lektury obowiązkowe, w nowej, ciekawej odsłonie.
oprac. d.o.
Tekst powstał dzięki uprzejmości Wydawnictwa Polarny Lis
„Kobieta i życie” to nie tylko popularne czasopismo dla kobiet, to także spektakl teatralny do obejrzenia w Centrum Sztuk Performatywnych „Piekarnia” przy ul. Księcia Witolda 62-67. Idźcie, zobaczcie, przeżyjcie, doświadczcie… Zdecydowanie warto. Lektura czasopisma może poczekać.
Sztuka Maliny Prześlugi „Kobieta i życie” jest dramaturgiczną wypowiedzią inspirowaną ubiegłorocznym strajkiem kobiet. To sztuka o pragnieniu wolności od oczekiwań i powinności, wolności od ról społecznych i kulturowych, które warunkowane płcią, zostały narzucone przez rodzinę, pracę, związki czy media. To też sztuka o solidarności i rosnącym poczuciu siły ze wspólnego buntu. Tekst został nagrodzony na IV Konkursie Dramaturgicznym Strefy Kontaktu 2021, organizowanym przez Wrocławski Teatr Współczesny i Miasto Wrocław – jak czytamy w zapowiedzi wydarzenia.
Spektakl „Kobieta i życie” na podstawie dramatu Maliny Prześlugi o tym samym tytule wyreżyserował Piotr Łukaszczyk. Na scenie, przez półtorej godziny, swoje talenty aktorskie ujawniają: Anna Błaut, Anna Kozłowska, Ewelina Paszke-Lowitzsch, Katarzyna Pietruska, Jolanta Solarz-Szwed, Magdalena Taranta, Krzysztof Boczkowski, Albert Pyśk, Dominik Smaruj, Chrystian Talik. Za muzykę odpowiedzialni są- Filip Zawada & Albert Pyśk, za choreografię – Marta Wołowiec. Scenografia i kostiumy to pomysł Mateusza Stępniaka. Realizacja przedstawienia jest wspólnym przedsięwzięciem pięciu wrocławskich instytucji kultury: Akademii Sztuk Teatralnych w Krakowie filia we Wrocławiu, Instytutu im. Jerzego Grotowskiego, Strefy Kultury Wrocław, Teatru Muzycznego Capitol i Wrocławskiego Teatru Współczesnego.
Koprodukcja przynosi wyśmienity efekt. Śpiew, układy choreograficzne i tyrady słowne idą tu w parze z – doskonale napisanych, jędrnym, językowo odważnym, prawdziwym oraz aktualnym politycznie i społecznie – tekstem. Przestrzeń hali, odrapanych z tynku do cegły murów, idealnie współbrzmi z tematem „Kobiety i życia”. Spektakl ogląda się z dużym zainteresowaniem, zaangażowaniem i wzruszeniem. Elementy rewolucyjności, refleksyjności i dowcipu współpracują ze sobą, nie walczą o dominację, raczej tworzą spójny obraz ponurej rzeczywistości nieodartej jednak z nadziei.
oprac. D.O.
foto: Tobiasz Papuczys
Tytuł brzmi dość powierzchownie, a wnętrze skrywa w sobie wiele głębokich refleksji, osobistych doświadczeń i interesujących wiadomości. Poradnik Laurence Alison i Emily Alison „Jak dogadać się z każdym i w każdej sytuacji” wciągnął mnie do uważnej czytelniczej lektury i kolejno odkrywał to, co ważne w kontaktach interpersonalnych.

„Jak dogadać się z każdym i w każdej sytuacji” Laurence Alison i Emily Alison, Wydawnictwo Muza
Każdy z nas niejednokrotnie staje oko w oko z trudnym rozmówcą. Musimy poprosić szefa o podwyżkę, zwrócić sąsiadowi uwagę, aby ściszył muzykę, czy wytłumaczyć nastolatkowi zasady powrotu do domu o określonej porze. Każda z tych sytuacji jest stresogenna i budzi silne emocje. Jak zatem nawiązywać relacje i efektywnie się komunikować? Odpowiedź na to pytanie kryje się w książce Emily i Laurence’a Alisonów „Jak dogadać się z każdym i w każdej sytuacji”. Premiera poradnika miała miejsce 10 listopada.
Laurence Alison jest profesorem psychologii na Uniwersytecie w Liverpoolu. Zajmuje się przede wszystkim zagadnieniami związanymi z podejmowaniem decyzji w trudnych warunkach, pod presją. Współpracował jako konsultant przy wielu skomplikowanych sprawach, w tym morderstw czy ataków terrorystycznych. Z kolei Emily Alison jest konsultantką licznych organizacji przeciwdziałających przemocy domowej. Oboje współpracowali z policją, agencjami bezpieczeństwa, FBI i CIA. Po trzydziestu latach doświadczenia zawodowego opracowali przełomowy model komunikacji. W swojej książce pokazują, że ich techniki sprawdzają się nie tylko w przypadku niebezpiecznych przestępców, ale też zbuntowanych nastolatków i codziennych relacji.
A co i jak piszą? Oto próbki, tego, co znajdujemy pośród 400 stron poradnika.
„Często usiłując poprawić stan naszego zdrowia martwimy się przede wszystkim o talię, a następnie być może o sprawność układu sercowo- naczyniowego. Tymczasem najważniejszą rzeczą dla utrzymania naszego dobrostanu fizycznego i emocjonalnego są poczucie bycia kochanym, doznawanie czułości i więzi.” – czytamy w jednym z rozdziałów.
Opisom autentycznych zdarzeń, które miały miejsce podczas interwencji policyjnych przyglądamy się z napięciem charakterystycznym dla thrillerów psychologicznych.
„Jak dogadać się z każdym i w każdej sytuacji” Laurence Alison i Emily Alison, Wydawnictwo Muza
Z pokorą przyjmujemy uogólnienia typu:
„Relacje oparte na wzajemnym zrozumieniu polegają na autentycznym zainteresowaniu drugą osobą, chęci dowiedzenia się co myśli, co czuje i jakie są jej podstawowe wartości.”
Autorzy podają nam przykłady użycia słów do nacisku i przymusu, albo do wyciszenia i porozumienia.
Często najprostsze i najszczerzej rady sprawdzają się najlepiej. „Jeśli czegoś chcesz, to o to poproś. Grzecznie, z szacunkiem i cierpliwością, ale wprost. Nie oczekuj od ludzi, że będą czytać Ci w myślach. Nie ironizuj, nie wzbudzaj strachu, zwyczajnie poproś.”
Odwołują się do cytatów i mądrości filozofów. „Chińskie przysłowie mówi: nie używaj topora do odpędzania muchy z czoła przyjaciela.”
„Umiejętność budowania dobrego kontaktu polega na właściwym dawkowaniu szczerości i utrzymywaniu odpowiedniego poziomu wrażliwości, niezbędnego do osiągnięcia celu.”
W poradniku umieszczają dużo cennych porad dla rodziców, wychowawców i nauczycieli. „Struktury i granice uczą dziecko kierowania samym sobą, kontrolowania swoich pragnień, emocji, impulsów i zachowań”.
„Jak dogadać się z każdym i w każdej sytuacji” Laurence Alison i Emily Alison, Wydawnictwo Muza
„Podstawą rodzicielstwa jest dawanie dziecku nie tego, czego ono chce, lecz czego potrzebuje.”
Skutecznie zachęcają do rozwijania własnych umiejętności i poszerzania swojego repertuaru interpersonalnego.
Ich poradnik „Jak dogadać się z każdym i w każdej sytuacji” udowadnia, że nawiązywania poprawnych stosunków trzeba się nauczyć. Naukowcy odkrywają prawdę o znaczeniu doboru odpowiednich słów w komunikacji. Jak wypracować w relacji uczciwość, szczerość i autentyczność, aby uchronić się przed agresją, kłótniami czy przemocą? Jak być empatycznym, ale też zachować autonomię? Przedstawiony i wytłumaczony w książce model opiera się na czterech stylach komunikacji: T. rex (konfrontacja), mysz (uległość), lew (kontrola) i małpa (współpraca).
„Jak dogadać się z każdym i w każdej sytuacji” to pozycja oparta na nauce i praktyce, a przy tym ciekawie i dynamicznie napisana. Sporo w niej też odniesień do codziennego życia – opisujących sytuacje rodzinne, towarzyskie czy zawodowe. Dlatego każdy znajdzie odpowiedź na pytanie, jak efektywnie komunikować się z innymi i budować zdrowe, oparte na szczerości relacje.
Przeczytajcie, bo warto.
Emily Alison – jest doradczynią behawioralną i superwajzorką kliniczną dla organizacji zajmujących się przemocą domową. Jej autorskie programy są obecnie wykorzystywane w ponad 100 instytucjach.
Laurence Alison – profesor psychologii na Uniwersytecie Liverpoolskim i dyrektor Ground Truth. Naukowiec międzynarodowej sławy. Szeroką popularność zyskał dzięki prowadzeniu badań dotyczących procesów podejmowania decyzji w stresogennych sytuacjach. Zajmuje się też pracą resocjalizacyjna przestępców. W 2021 roku został odznaczony MBE na liście Queen’s New Year’s Honours za swoją pracę nad podejmowaniem decyzji pod presją.
oprac.do.
Tekst powstał dzięki uprzejmości Wydawnictwa Muza.
Bohaterką wieczoru z lubianego cyklu koncertowego „Przed premierą” w listopadzie była Klaudia Szmidt. Artystyczne spotkania z najzdolniejszymi polskimi wykonawcami młodego pokolenia, którzy znakomicie sprawdzają się w repertuarze piosenki literackiej i aktorskiej odbywają się w Imparcie.
Gospodarzem comiesięcznych wieczorów – zapraszającym i osobiście prezentującym wykonawców – był wybitny znawca tego gatunku Bogusław Sobczuk. W roli głównej podczas listopadowego wieczoru wystąpiła Klaudia Szmidt, której na pianinie akompaniował Adam Rossa.
Klaudia Szmidt to m.in. aktorka, wokalistka, kompozytorka, reżyserka widowisk poetycko-muzycznych, absolwentka Studium Wokalno-Aktorskiego przy Teatrze Muzycznym w Gdyni. Jest laureatką wielu cenionych w świecie artystycznym nagród. W ubiegłym roku zaśpiewała na płycie Romana Walczaka, do którego ścieżki gitarowe nagrywał m.in. Steve Hackett, gitarzysta zespołu Genesis. Prowadziła zajęcia z emisji głosu, autoprezentacji, wokalu i aktorstwa m.in.: dla Broadway Musical School, Rubik Music School Piotra Rubika oraz Warszawskiej Szkoły Muzycznej. Występowała na rozmaitych scenach polskich i francuskich, z repertuarem autorskim i coverami. Obecnie jest w trakcie kompletowania materiału na solową płytę.
Podczas koncertu w Impart Caffe zaśpiewała m.in. „Teatr uczy nas żyć, życie nas uczy udawać”, „Miłość w Portofino”, „ Notoryczną narzeczoną”, „Portugalczyka Oskulati” i „ Tango kat”. Wybrzmiały także „Dziura robi się w niebie”, „Cyganeria”, „Padam, padam” i utwory z nurtu estradowego. Piosenki musicalowe Klaudia Szmidt z wdziękiem i talentem ubarwiła stepowaniem.
Kolejne spotkanie z cyklu „Przed premierą” 9 grudnia.
oprac.d.o.
foto: Julian i Dorota Olearczykowie
Dlaczego dobrze jest wiedzieć, jak kichają słonie? Czy wielki poeta może jadać schabowego z kapustą? Dlaczego Hitchcock był zmorą dietetyków, a mięczaki mogłyby podać ludzkość do sądu? Wisława Szymborska spieszy z odpowiedzią.
W połowie października nakładem Wydawnictwa Znak ukazała się „Ćwiartka Szymborskiej, czyli lektury nadobowiązkowe” ze wstępem Jacka Dehnela i w jego autorskim wyborze. Także w październiku obchodzimy 25-lecie otrzymania przez Wisławę Szymborską Nagrody Nobla. Autorski wybór tekstów, którego dokonał Jacek Dehnel spośród wcześniej zebranych przez Michała Rusinka „Lektur nadobowiązkowych” doskonale wpisuje się w kalendarium wydarzeń uwydatniając aktualność rozważań poetki. Nie da się ukryć, że Wisława Szymborska jest ponadczasowa.
Czytała wszystko. Od Gimnastyki dla kobiet w czasie ciąży i połogu przez leksykony produktów spożywczych po Historię Bliskiego Wschodu w starożytności. O przeczytanych „dziełach” rozprawiała w felietonach przez lata publikowanych na łamach prasy. Dowcipne, innym razem błyskotliwie złośliwe teksty w połączeniu ze słynnymi wyklejankami stały się intrygującym portretem poetki. W jej wyborach lekturowych odbijał się świat i zmiana, jaka zachodziła w niej samej. W latach 70. jeszcze z lekkim sceptycyzmem prosiła czytelnika, by nie zaliczał jej do „wojujących feministek”. W 90. już z wyraźnym zadowoleniem zauważała, że „feminizm jest na czasie”. Żałowała, że w języku zanikły feminatywy i czekała na kogoś, kogo uściska za nazwanie jej „panią redaktorką”.
Oto miałem wyciąć z całej Szymborskiej takie kawałki, które, zebrane do kupy, pozwolą stworzyć jej portret w pomniejszeniu: strzępki o wspólnej objętości ćwiartki mają oddać całość. Z podobizną to niemożliwe: jeśli z dwudziestu palców u rąk weźmiemy pięć, z zębów – osiem, z dwojga oczu i dwojga uszu do wyboru jedną sztukę tego lub owego, powstać musi potwór. Z tekstami to na szczęście nieco łatwiejsze, ale i tak ryzyko wykrzywienia noblistki jest znaczne. (…) W tym sensie mój wybór będzie na szczęście zawsze nadobowiązkowy– wyjaśnia, autor „Ćwiartki Szymborskiej” – Jacek Dehnel.
Książkę zilustrowały niepublikowane dotąd wyklejanki Wisławy Szymborskiej, które wysyłała do siostry, Nawoi.
To co znajdujemy w wyborze Jacka Dehnela to perełki literackie Noblistki, delicje językowe. Szkoda byłoby je czytać łapczywie jak kryminał. Delicje są ponoć najlepsze wtedy, gdy pozwalamy sobie na nie od czasu do czasu, a nie trzy razy dziennie – na śniadanie, obiad i kolację. I tej zasady trzymam się czytając „Ćwiartkę Szymborskiej” – smakuje wybornie, wystarcza na długo, daje nieopisywaną przyjemność czytelniczą, czego i Państwu życzę.
Oto próbka smakołyku:
„Uczniowie techników krawieckich uczą się ( i słusznie) historii europejskiego stroju. Zauważyłam na wystawie podręcznik przeznaczony dla klasy IV. Rzuciłam okiem na spis rzeczy. Dzieje mody zostały podzielone na pięć uroczystych rozdziałów: Wspólnota pierwotna, Niewolnictwo, Feudalizm, Kapitalizm i Socjalizm. Postanowiłam książkę przeczytać, bo dotychczas zależność kroju stroju od ustroju nie wydawała mi się zbyt ścisła…”
oprac.do.
Tekst powstał dzięki uprzejmości Wydawnictwa Znak.
https://pik.wroclaw.pl/wislawa-szymborska-wszystkie-lektury-nadobowiazkowe/
Jaromir Nohavica zaraża optymizmem i nadzieją. O tym wiedzą fani barda, którzy wyczekują jego koncertów w Polsce i tłumnie stawiają się do – z reguły dość pojemnych – sal koncertowych. Wiedzą, czego się spodziewać i łakną spotkania z czeskim bardem. On zaś zwyczajnie opowiada o życiu i śmierci, o tym, co pomiędzy: o miłości, cierpieniu, rozterkach i obawach współczesnego człowieka, o pięknie otaczającego nas świata, drobnych radościach i wielkich pasjach. Tylko tyle i aż tyle. A potem są wspólne śpiewy, owacje na stojąco i długie bisy.
W ostatniej chwili przeczytałam wiadomość: Ethno Jazz Festival zaprasza na długo oczekiwany koncert Jaromira Nohavicy. Artyście na scenie towarzyszyć będą: Robert Kuśmierski – akordeon, piano i Pavel Planka – instrumenty perkusyjne – i dzięki uprzejmości organizatorów udało mi się być w piątek w Centrum Kongresowym przy Hali Stulecia. Przestrzegam przed opieszałością i brakiem regularności monitorowania niektórych stron internetowych. W przeciwnym razie może się okazać, że o znakomitym wydarzeniu dowiecie się dzień po, a na takiego kaca kulturalnego jeszcze chyba pigułki nie wymyślono.
Jaromir Nohavica jest znany i kochany tak samo w Polsce, jak i w swojej ojczyźnie Czechach. Należy do pieśniarzy, wokół których wytwarza się urzekające misterium. Brawurowo porusza się między folkiem a folklorem. Dobrze zna język polski i swoje koncerty w Polsce prowadzi po polsku i po czesku. Nagrał kilkanaście płyt. Podczas piątkowego koncertu zaśpiewał najnowsze kompozycje i stare przeboje. Nie zabrakło takich utworów jak: „Těšínska”, „Jdou po mně, jdou”, „Zatanči”, „Sarajewo”, „Jiné to nebude”, „Gwiazda”, „Petěrburg”, „Černá jáma”, „Dokud se zpívá”, „Minulost”, „Kometa” i piosenek z płyt dla dzieci. Duże wzruszenie wywołało wykonanie utworu niedawno przetłumaczonego przez Antoniego Murackiego o kluczu od mamy.
Rozczulał, rozśmieszał, z wprawą najlepszych reżyserów i dramaturgów teatralnych pobudzał do refleksji. Układał na scenie różnorodny świat pełen prawdy wykonawczej, bez udawania, z wariacko – dziecięcą energią, chęcią zabawy i filozoficzną zadumą. Zdystansowanie łączył z profesjonalizmem bardowskiego bycia na scenie i opowiadania o rzeczach ważnych, śmiesznych i poruszających, ale najistotniejszych.
Oczywiście, zespół towarzyszący Jaromirowi na scenie doskonale współgrał z bardem. Panowie – Robert Kuśmierski i Pavel Planka – bawili się przednio i z klasą. Profesjonalne zabawki muzyczne, czyli instrumenty perkusyjne, pianino, akordeon, bębny, tarabany…, na których grali z dziecięcą werwą, a kiedy trzeba z solową wirtuozerią dodawały różnorodnych barw i odcieni emocjonalnych wydarzeniu.
Było przednio, a kto nie był, niech szuka pigułki na żal po stracie okazji przeżycia znakomitego koncertu.
tekst: Dorota Olearczyk
foto: Julian Olearczyk i Dorota Olearczyk